Polskie spółki kuszą zagranicznych inwestorów — przynajmniej te, które są odpowiednio duże i odpowiednio tanie. W ubiegłym tygodniu w Eurocashu próg 5 proc. przekroczyło południowoafrykańskie Coronation Asset Management, które jest częścią notowanej w Johannesburgu grupy zarządzającej 47 mld USD aktywów. Na warszawskiej giełdzie chce zatrzymać się na dłużej.

— Jesteśmy inwestorem długoterminowym — wyceniamy biznes, w który się angażujemy (w imieniu naszych klientów), na podstawie zysków możliwych w dłuższej perspektywie. Kupujemy akcje, które — naszym zdaniem — notowane są ze znacznym dyskontem do wartości godziwej i trzymamy je tak długo, jak trzeba — mówi Suhail Suleman, menedżer globalnych funduszy rynków wschodzących w Coronation.
Za akcje Eurocashu, który w 2013 r. miał 16,54 mld zł skonsolidowanych przychodów przy 402 mln zł EBITDA i 221 mln zł czystego zysku, na warszawskiej giełdzie płaci się 39,5 zł — o jedną trzecią mniej niż rok temu. Daje to wycenę na poziomie 5,47 mld zł wobec 884 mln zł wartości księgowej. Te wskaźniki skusiły Coronation, którego strategia zakłada wyszukiwanie na rynku perspektywicznych perełek.
— W ramach zarządzania portfolio nie koncentrujemy się na inwestycjach w poszczególnych krajach czy branżach — budujemy je raczej z perspektywy oddolnej (bottom up), czyli skupiamy się na konkretnych spółkach — mówi Suhail Suleman. Przedstawiciele południowoafrykańskiej grupy informują, że w tej chwili, poza Eurocashem, nie są zaangażowani w Polsce w żadną spółkę.
— Inwestujemy na wszystkich rynkach wschodzących, w tym w Polsce. Jeśli jednak w konkretnym kraju nie ma żadnej firmy, która naszym zdaniem jest ewidentnie niedowartościowana, z radością nie inwestujemy tam żadnych pieniędzy — mówi Suhail Suleman.
Eurocash, w którym karty rozdaje prezes Luis Amaral (ma 43,8 proc. akcji), w ostatnich miesiącach przyciągnął jeszcze jednego dużego inwestora zagranicznego. W kwietniu 5-procentowy próg przekroczyła w nim amerykańska grupa Cartica Management, która koncentruje się na inwestycjach na rynkach wschodzących. Analitycy większości biur maklerskich, zajmujących się Eurocashem, nie podzielają optymizmu zagranicznych funduszy. Ponad połowa rekomenduje sprzedaż akcji — w tym autorka najświeższej rekomendacji, Maria Mickiewicz z BESI, która cenę docelową wyznaczyła na 35 zł. Sprzedaż akcji rekomendują też m.in. eksperci PKO BP i BZ WBK. Na przeciwnym biegunie jest Anton Farlenkow z Goldmana Sachsa, który rekomenduje kupno Eurocashu z ceną docelową 58,1 zł.