Pomimo solidnego wzrostu gospodarczego, wspieranego wysokim popytem wewnętrzny i najlepszą od 2008 r. sytuacją na rynku pracy, nastroje wśród zarządzających funduszami są fatalne. Ostrzegają oni przed kontynuacją spadków na warszawskiej giełdzie i radzą pomnażać pieniądze za granicą. W listopadzie z portfeli produktów akcji polskich wyparowało prawie 100 mln zł.

Największa w tym „zasługa” polityków, których pomysły przesłoniły inwestorom fundamenty polskich spółek. W ubiegłym tygodniu WIG20 spadł poniżej kolejnej psychologicznej bariery 1800 pkt., osiągając poziom najniższy od sześciu lat, co utwierdziło inwestorów w słuszności negatywnego nastawienia do GPW. — Rząd ogłosił, że poza bankami podatek od aktywów zapłacą również ubezpieczyciele, co uderzyło m.in. w lidera tego segmentu — PZU.
Ponadto rządzący wycofali się z obiecanego zawieszenia podatku od kopalin. Wywołało to gwałtowny spadek kursu akcji KGHM. Nad przedsiębiorstwami energetycznymicały czas wisi widmo ratowania nierentownych kopalni, a w spółkach kontrolowanych przez skarb państwa przyspieszyła karuzela stanowisk. Coraz trudniej oszacować wartość spółek z WIG20 — wylicza Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji Union Investment TFI.
Jest jeszcze jeden czynnik ryzyka w postaci likwidacji OFE.
Misie na cenzurowanym
Jakby tego było mało, to również pozostałe segmenty rynku przestają się podobać. Bo choć giełdowe „misie” są bardziej odporne na ryzyko polityczne, to jednak przy odrobinie wyobraźni zarządzającym nietrudno jest „wykreować” zagrożenie, które również w małe i średnie spółki uderzy rykoszetem. Tymczasem to właśnie mWIG40 i sWIG80 jako jedyne w tym roku trzymały klasę i podążały na północ. W ostatnim miesiącu poddały się jednak złej passie, oddając po 5 proc. wypracowanej zwyżki.
— Jest jeszcze jeden czynnik ryzyka w postaci likwidacji OFE. Aktywa zgromadzone w funduszach wynoszą około 150 mld zł, przy czym znaczna ich część to akcje zarówno dużych, jak i małych spółek. Jeśli ryzyko się zmaterializuje, a aktywa będą stopniowo spieniężane, nie znajdzie się spółka odporna na tak dużą podaż. Dlatego pomimo ogólnie lepszego otoczenia rynkowego i makroekonomicznego dla mniejszych spółek, w tym ożywienia w strefie euro, należy pamiętać, że cenami akcji obecnie nie rządzą fundamenty — dodaje Ryszard Rusak.
Europa prima sort
Eksperci radzą, żeby do kupowania podejść bardzo selektywnie i unikać newralgicznych sektorów. Najlepiej jednak o patriotyzmie zapomnieć. Tym bardziej że europejskie giełdy wspierane będą przez luzowanie ilościowe, które potrwa co najmniej do marca 2017 r. i wpompuje w gospodarkę dodatkowe 360 mld EUR.
— Jeśli pomimo świadomości zagrożeń inwestor chce ulokować część portfela w polskich akcjach, to najlepszym rozwiązaniem są fundusz aktywnie zarządzane, których strategia jest elastyczna, tzn. pozwala na przeważanie dużych lub małych spółek w zależności od rozwoju sytuacji na rynku. Zysków można również poszukać na giełdach europejskich — przede wszystkim w krajach rozwiniętych. Poza tym, że strefa euro ma obecnie poprawiające się wskaźniki gospodarcze, tamtejsze rynki wspiera luźna polityka pieniężna prowadzona przez EBC — zachwala Ryszard Rusak.