Atak na brytyjskiego producenta aut, należącego do indyjskiego Tata Motors, rozpoczął się w niedzielę. Firma miała wykryć go jeszcze w trakcie trwania i natychmiast wyłączyła swoje systemy informatyczne, aby zminimalizować szkody. Pracownicy fabryki Halewood w Merseyside otrzymali w poniedziałek rano informację, aby nie przychodzili do pracy, a inni zostali odesłani do domów.
- Obecnie pracujemy nad ponownym uruchomieniem naszych globalnych aplikacji w sposób kontrolowany – poinformowało JLR. - Na tym etapie nie ma dowodów na kradzież danych klientów, ale nasza działalność detaliczna i produkcyjna została poważnie zakłócona – dodało.
BBC pisze, że nie wiadomo jeszcze, kto jest odpowiedzialny za atak. Zwraca jednak uwagę, że nastąpił on po paraliżujących atakach na inne znane brytyjskie firmy, m.in. Marks & Spencer, podczas których hakerzy próbowali wyłudzić pieniądze.
W zakończonym w marcu ostatnim kwartale roku obrotowego JLR wyprodukował 111.413 aut, o 1,1 proc. więcej niż rok wcześniej i 6,7 proc. więcej niż w poprzednim kwartale.
