Cyfrowe wyzwania PKO BP

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2016-05-09 22:00

Bank głośno mówi to, o czym branża szepcze od dawna: tak licznej sieci nie da się utrzymać. Potwierdzają to przykłady i badania

Za miesiąc poznamy nową strategię PKO BP, ale już wczoraj Zbigniew Jagiełło, prezes banku, przedstawił zarys planu na najbliższe cztery lata, ujmując go w trzech słowach: cyfryzacja, cyfryzacja, cyfryzacja. Zabrzmiało to nieco jak parafraza powiedzenia Napoleona, który zapytany o to, czego potrzeba do prowadzenia wojny, odpowiedział: pieniędzy, pieniędzy, pieniędzy. Skojarzenie wcale nie jest tak odległe, bo inwestycje w innowacje to może być jedyna broń, żeby wygrać walkę o klienta. Zdaniem Zbigniewa Jagiełły, na rynku rysują się cztery trendy, w sposób istotny zmieniające model biznesowy banków: rewolucja cyfrowa, coraz większe wymogi regulacyjne, wzrost praw konsumenta i wreszcie trendy demograficzne.

— Musimy dostosować model biznesowy do tych zmian. Teraz jesteśmy hybrydą, bankiem cyfrowym i działającym w sposób tradycyjny. Musimy zmienić się w bank o lżejszej konstrukcji, z mniejszą liczbą placówek — mówi Zbigniew Jagiełło, dodając, że „na pierwszy ogień” pójdą placówki agencyjne.

— Tam, gdzie realizowane są tylko wpłaty i wypłaty gotówki, tam nie potrzebujemy placówki. Tam, gdzie nie ma klientów albo jest ich mało, placówka może być mniejsza — twierdzi szef banku.

Przypomina, że przed sześcioma laty bank miał 4 tys. agencji, a dzisiaj poniżej 1 tys. Zastrzega, że PKO BP nie chce być „specjalnie prekursorem zmian”, raczej dostosuje się do rynkowych trendów. Uściślając, w szczytowym momencie PKO BP miał 2,7 tys. placówek agencyjnych i blisko 1,2 tys. oddziałów własnych. Dzisiaj pracuje z 870 agentami. Oddziałów własnych ma prawie tyle samo, ale w tym czasie przejął Nordeę z 200 placówkami.

Rynkowy trend

Ograniczanie sieci w PKO BP jest wyraźnie widoczne, niemniej Zbigniew Jagiełło jest pierwszym od dawna szefem dużego banku, który w dość otwarty sposób mówi to, o czym branża po cichu dyskutuje. Dwa lata temu Sławomir Sikora, prezes Citi Handlowego, ogłaszając plan radykalnych cięć sieci i przestawienie się na cyfrowe, nowoczesne placówki, zapowiadał, że wkrótce pojawią się naśladowcy. Już są. I będą kolejni. Citi GPS, jednostka analityczna Citigroup, w raporcie z marca tego roku „Digital disruption, how fintech is forcing banking to a tipping point” przewiduje znaczące redukcje sieci oddziałów bankowych w Europie, Japonii i USA. Punktem odniesienia są banki skandynawskie, najbardziej zaawansowane technologicznie,działające na rynkach z rozwiniętą infrastrukturą informatyczną. W stosunku do szczytu przed kryzysem Szwecja, Norwegia i Dania zredukowały ich liczbę placówek o 50 proc., a w niektórych przypadkach — DNB Nor czy Swedbanku — cięcia wyniosły 60 proc. Zdaniem analityków Citi GPS, jest to kierunek, w którym będą podążać inne kraje. Nie będzie to proces natychmiastowy, bo reszta Europy jest 10 lat lat za Skandynawami, USA pięć lat za Europą. Niemniej restrukturyzacja sieci obejmie w najbliższych latach 20-30 proc. placówek. Gdyby Francja i Hiszpania chciały osiągnąć taką gęstość sieci jak w krajach skandynawskich, musiałyby wyciąć do 70 proc. oddziałów. Przenosząc to na grunt polski, to co prawda Hiszpanie dysponują dwa razy gęściejszą siecią niż nasze banki, ale my mamy ich więcej niż banki francuskie. Co to oznacza dla krajowego sektora? „Cięcia kosztów w środowisku niskich stóp procentowych są czymś oczywistym” — stwierdzają autorzy raportu. Podkreślają, że ludzie i sieć odpowiadają za 65 proc. kosztów w detalu. Za nieuchronne uważają redukcje personelu będące wynikiem cięć w oddziałach oraz automatyzacji obsługi klienta. Liczba pracowników branży finansowej w 2025 r. będzie o 30 proc. mniejsza niż w 2015 r. O ile od kryzysu zatrudnienie w sektorze malało o 2 proc. rocznie, to od ubiegłego roku już 3 proc.

Konkurencja fintechów

Redukcja kosztów wynika nie tylko ze zmiany otoczenia rynkowego, niskich stóp, rosnących wymogów, ale także zmian w sposobie bankowania klientów. Niedawno brytyjski RBS ogłosił zamknięcie 34 placówek NatWest. „Naszym najbardziej zatłoczonym oddziałem jest 7.01 z Reading do Paddington” — powiedział szef banku, odnosząc się do podmiejskiego pociągu do Londynu, w którym pasażerowie na komórkach załatwiają sprawy bankowe. Autorzy raportu Citi GPS powołują się na dane Accenture z 2015 r., według których klient przeciętnie 17 razy w miesiącu ma kontakt z bankiem, z tego tylko dwa razy fizyczny. Coraz częściej zresztą sprawy finansowe załatwia niekoniecznie w banku. Szybko rośnie popularność platform pożyczkowych, operatorów płatniczych i innych firm finansowych, podgryzających rynek bankowy. Greg Baxter, globalny szef strategii cyfrowych w Citi, szacuje, że na razie tylko 1 proc. przychodów sektora bankowego trafia do niebankowych graczy, ale w 2020 r. będzie to już 10 proc., a w 2023 r. — aż 17 proc. z wartego 1,2 bln USD tortu powędruje do ich kieszeni. „Otwarte jest pytanie, czy tradycyjne banki w USA i Europie zdążą zaadaptować nowe technologie, zanim fintechy osiągnął skalę i zasięg” — napisali autorzy raportu.