Ponad pół miliona miejsc pracy może zniknąć w Szwecji w ciągu najbliższych pięciu lat z powodu przenoszenia produkcji poza granice kraju, głównie do Azji oraz Europy Środkowej w tym do Polski.
O już dramatycznej sytuacji na rynku pracy świadczą wyniki ankiety, jaką przeprowadziła niedawno największa szwedzka organizacja pracodawców Svenskt Nńringsliv - SN. Na ankietę odpowiedziało pięć tysięcy jej członków. 12 proc. już przeniosło lub przenosi produkcję za granicę. Dużo więcej bo aż 18 procent rozważa wyprowadzkę działalności produkcyjnej w niedalekiej przyszłości.
Według obliczeń SN, w wyniku przenoszenia produkcji za granicę w skali całego kraju utracone zostało już 300 tys. miejsc pracy. Natomiast dalsza ucieczka firm przed wysokimi kosztami pracy spowoduje stratę kolejnego pół miliona stanowisk pracy.
Większość firm zrzeszonych w SN zalicza się do kategorii małych i średnich, które wyprowadzają się nie tylko z powodów finansowych. Idą one w ślady wielkich szwedzkich i międzynarodowych koncernów, które wędrują na wschód. Tak robi np. Electrolux rozwijający swoją produkcję w Polsce.
Mniejsze firmy są kooperantami olbrzymów i usadawiają się w ich pobliżu. W ten sposób obcinają swoje koszty transportu, logistyki itp.
Ocenę sytuacji dokonaną przez SN potwierdza dziennik szwedzkiego bussinesu "Dagens Industri" z 23 maja. Publikuje on opracowanie oparte na wynikach kolejnej ankiety przeprowadzonej wśród szesnastu bardzo dużych giełdowych firm. Ich odpowiedzi poparte zostały badaniami raportów finansowych firm. Z publikacji wynika że ta grupa firm zwiększyła swoje dochody w ciągu ostatniego kwartału ub. r. aż o 19 proc. powiększając zatrudnienie zaledwie o 0,6 proc.
Takie wyniki uzyskano dzięki wzrostowi wydajności, zastosowaniu nowych technologii, poprawie organizacji pracy oraz przenoszeniu produkcji za granicę. Potwierdził to min. Jacob Broberg, szef służby informacyjnej Electroluxa, który powiedział komentując wyniki ankiety: "Będziemy nadal przenosili produkcję do krajów o niższych kosztach, głównie na Węgry i do Polski ale nawet i do Chin."
Warto zwrócić uwagę na fakt, że produkcja w nowych miejscach nie zawsze musi prowadzić do wzrostu zatrudnienia. Przykładem może być doskonale znany w Polsce Eriksson. Nowoczesna technologia powoduje, że główny produkt firmy - stacje bazowe do telefonii komórkowej - potrzebują coraz mniej komponentów. I jak mówi jeden z przedstawicieli koncernu: "Do ich budowy potrzebujemy dużo mniej rąk. Produkcja więc staje się dla nas tańsza."
Coraz częściej też, poza produkcją, do nowych miejsc w tym i do Polski przenoszone są biura konstrukcyjne i ośrodki badawcze. Taką politykę zapowiada właśnie Eriksson. Jego dyrektor do spraw informacji Henry Stenson wyjaśnia: "Staramy się ośrodki badawcze i rozwojowe umieszczać jak najbliżej naszych odbiorców. To ma główny wpływ na ich rozmieszczenie, a nie chęć obniżenia kosztów, bo wtedy byśmy plasowali je w Indiach, czy Chinach."
Zamiar uruchomienia takich ośrodków w Polsce wyrażają również inne koncerny szwedzkie. Wśród nich jest Volvo, które umieszcza we Wrocławiu swoje centrum logistyczne Volvo Business Centrum i szykuje się do dalszych inwestycji min. w dziedzinie informatyki.
Wrocław przyciąga szwedzkich inwestorów wielkim potencjałem naukowym tamtejszych uczeni, które opuszcza co roku ok. 20 tys. absolwentów. Wyszukanie wśród nich pracowników nie przedstawia problemu. Koszty ich zatrudnienia są o wiele niższe niż w Szwecji. Jeden etat w Polsce kosztuje, razem z opłatami ponoszonymi przez pracodawcę, ok. 4.500 zł, podczas gdy w Szwecji 18.000 zł. Gdy inwestor staje przed alternatywą - albo wykorzystać taką różnicę, albo dać się pokonać konkurencji wiadomo już co wybierze.