CZAS NA PROMOCJĘ POLSKIEJ MARKI
Wiele polskich produktów funkcjonuje w Danii anonimowo
Dania plasuje się na szóstej pozycji wśród unijnych odbiorców polskich towarów. My jesteśmy dla Danii najważniejszym partnerem wśród krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Względna równowaga w wymianie handlowej może ulec zachwianiu. Nasi partnerzy są bowiem bardziej ekspansywni.
Jeszcze w 1995 r. nasze saldo w wymianie handlowej z Danią było dodatnie. To zjawisko nietypowe, jak na kraj Unii Europejskiej. Po dwóch kolejnych latach, w których bardzo niewielkie ujemne saldo utrzymywało się na tym samym poziomie, w ubiegłym roku różnica między eksportem a importem wzrosła. Jednym z powodów jest prawie dwukrotne zmniejszenie dostaw polskiego węgla. W tym samym czasie import z Danii trzech głównych grup towarowych: maszyn i urządzeń, farmaceutyków oraz mięsa i przetworów wzrósł blisko o połowę.
Nie jest źle
— Saldo w wymianie handlowej z Danią i tak utrzymuje się na korzystnym dla nas poziomie w porównaniu z innymi krajami Europy Zachodniej i nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała ulec pogorszeniu. Systematycznie rośnie sprzedaż odzieży i tekstyliów, maszyn i urządzeń, wyrobów żeliwnych, stalowych i drewnianych. W ubiegłym roku Duńczycy kupili od nas znacznie więcej owoców, przetworów z mięsa, mebli, samochodów. Gdyńska Stocznia Remontowa zrealizowała kontrakt na remont siedmiu duńskich promów — wylicza Grażyna Gójska-Gdula, główny specjalista w Departamencie Integracji Europejskiej Ministerstwa Gospodarki.
Gdyby zastosować trochę sztuczny wskaźnik wielkości eksportu na głowę mieszkańca kraju docelowego, to możemy być usatysfakcjonowani. O ile bowiem statystyczny Polak konsumuje towary duńskie za niewiele ponad 22 dolary rocznie, o tyle na przeciętnego Duńczyka przypadają polskie produkty za blisko 143 dolary.
— Próby symulacji perspektyw wzrostu eksportu duńskich produktów do Polski, przeprowadzone dwa lata temu w Duńskim Instytucie Technologicznym, wykazały że nasi partnerzy wykorzystali swoje szanse zaledwie w 40 proc. Nic więc dziwnego, że Duńczycy starają się to zmienić — relacjonuje Jerzy Bartosik, główny specjalista w Departamencie Integracji Europejskiej Ministerstwa Gospodarki, były attachŽ handlowy BRH w Kopenhadze.
Wielcy nieobecni
Faktem jest, że polski eksporter, czy potencjalny inwestor, nie może liczyć na tak silne wsparcie, jakie mają firmy duńskie. Niezależnie jednak od tego, za małą wagę przywiązujemy do profesjonalnej promocji naszych produktów. W duńskich imprezach targowych polskie firmy uczestniczą sporadycznie, podobnie jest z innymi formami zaznaczenia naszej obecności.
— Co równie ważne, my nigdy nie weszliśmy na rynek tego kraju z konkretnymi polskimi markami, może z wyjątkiem wódki wyborowej. Towary rodem z Polski najczęściej są anonimowe. Sprzedaje się je bowiem zwykle pod marką handlową, a nie pod szyldem producenta — mówi Jerzy Bartosik.
Toteż niewielu obywateli Danii zdaje sobie sprawę z tego, że kupowana przez nich odzież, artykuły włókiennicze czy różnego rodzaju maszyny i urządzenia pochodzą z Polski, choć wraz węglem stanowią ponad 50 proc. naszego eksportu do tego kraju.
Trzeba próbować
Biorąc pod uwagę zamożność duńskiego społeczeństwa i jego zdolności nabywcze, istnieją jeszcze rezerwy dla ekspansji polskich produktów. Błędem jest przy tym myślenie, że nie opłaci się inwestować w promocję, bo kraj jest mały. Na dość znaczące sukcesy w handlu z Danią składają się tysiące drobnych transakcji. Zwłaszcza że gros duńskich przedsiębiorstw to firmy niewielkie. Tak jest nawet w przypadku sprzedaży naszej wiodącej grupy towarów eksportowych — odzieży i tekstyliów.
— Systematycznie rosnąca sprzedaż produktów z tej grupy towarowej może zostać rozszerzona o twórczą ofertę polskich projektantów mody i eksport wzornictwa odzieżowego. To także będzie sprzyjać lansowaniu polskiej marki — sugeruje Grażyna Gójska-Gdula.
Zwiększeniu polskiego eksportu służyć może także, choć pośrednio, Duński Fundusz Inwestycyjny, specjalizujący się m.in. we wspieraniu z własnych środków polsko-duńskich przedsięwzięć.
— Nie ma wielkiego sensu czekanie, aż przedsiębiorczy Duńczyk odkryje możliwość współpracy z polską firmą. Ta, która potrafi przejąć inicjatywę i zdecyduje się poszukać potencjalnego wspólnika po duńskiej stronie, sama sobie stworzy szansę na rozwój, a w przyszłości znacznie ułatwiony start na rynek duński — zapewnia Jerzy Bartosik.
WYSPY OWCZE NĘCĄ
W listopadzie ubiegłego roku została podpisana umowa o wolnym handlu pomiędzy Polską, Królestwem Danii i reprezentującym Wyspy Owcze Anfinnem Karlsbergiem, premierem lokalnego rządu. Należące do Królestwa Danii wyspy mają bowiem autonomię gospodarczą i są odrębnym obszarem celnym. Wprawdzie dotychczasowa wymiana handlowa z Polską jest niewielka, rzędu 400 tys. USD, ale to tylko 45 tys. mieszkańców. Ten pozbawiony roślinności powulkaniczny skrawek lądu ma doskonale rozbudowaną flotę rybacką iÉ potrzeby w zakresie jej wzbogacania. Być może jest to szansa na eksport naszych kutrów i łodzi rybackich. Niewykluczone, że znajdą tam zbyt także polskie produkty żywnościowe — podpowiada Grażyna Gójska-Gdula.
Renata Zawadzka