
Kierujący pracami Narodowego Banku Czech Jiri Rusnok powiedział, że urzędnicy zalecali bardziej agresywną podwyżkę, jednak uznano, że zejście z ich propozycji o 25 pb nie będzie stanowiło problemu.
Zwyciężyła jednak argumentacja, ze wpierw chcielibyśmy przyjrzeć się i przeanalizować efekty dotychczasowych decyzji, zostawiając dobie szersze pole działania przy „drugiej fali inflacji” – stwierdził Rusnok.
Rynek oczekuje, że była to ostatnia w obecnym cyklu podwyżka. W ich efekcie benchmarkowa stopa wzrosła o 675 punktów bazowych do 7,0 proc.
Tymczasem Czechy borykają się z najwyższą od trzech dekad inflacją, która w maju wyniosła 16 proc. rok do roku.
