Człowiek rakieta

Adam Sofuł
opublikowano: 2008-10-10 00:00

W podstawówce w Zachodniej Wirginii nauczycielka określiła go jako "nieco powolnego". Nie wiadomo, czy Chuck Yeager chciał jej później udowodnić, że się myliła...

W podstawówce w Zachodniej Wirginii nauczycielka określiła go jako "nieco powolnego". Nie wiadomo, czy Chuck Yeager chciał jej później udowodnić, że się myliła...

Do historii przeszedł jako najszybszy człowiek świata. Pierwszy, który przekroczył barierę dźwięku.

Tego dnia 24-letni as lotnictwa myśliwskiego z czasów drugiej wojny światowej był obolały. Kilka dni wcześniej — podczas konnej przejażdżki — spadł z konia i złamał dwa żebra. Nikomu się do tego nie przyznał, więc dowództwo Bazy Muroc (dzisiaj Edwards) pozwoliło mu na udział w kolejnym teście.

Mały pomarańczowy samolocik Bell X1 (na zdjęciu u góry) z niewiarygodnie ciasną kabiną, wypełniony po brzegi pa- liwem, sprężonym azotem i aparaturą pomiarową, podczepiono do brzucha superfortecy B-29 (takiej samej, z której zrzucano bomby atomowe na Japonię). Rakietowy silnik samolotu był bardzo paliwożerny, nie starczyłoby na cały lot, więc bombowiec wynosił "towarzysza" na dużą wysokość i tam odczepiał. Dopiero wówczas pilot włączał silniki.

Cel misji był prosty — przekroczyć szybkość dźwięku. Łatwiej powiedzieć, niż wykonać. Gdy samolot zbliża się do tej krytycznej prędkości, zaczyna wibrować, trząść się, stery odmawiają posłuszeństwa... Tak naprawdę nikt nie wiedział, co się stanie po przekroczeniu bariery dźwięku.

Szczęśliwa trzynastka

Na wysokości trzynastu kilometrów Yeager przesiadł się z superfortecy do ciasnej ka-biny X1, na którym namalowane było — na cześć jego żony — "Glamorous Glennis" (olśniewająca Glennis). W sumie nic nowego. Takie imię nosiły przecież wszystkie jego maszyny P-51 Mustang, na których latał podczas wojny nad Europą.

Po odczepieniu od samolotu matki pilot włączył silniki i zaczął swój trzynasty lot tą maszyną. Prędkościomierz pokazywał 0,94 macha (liczba Macha to prędkość dźwięku, która jest różna w zależności od wysokości, temperatury powietrza itp.). Pojawiły się kłopoty ze sterami. Znaczy, wszystko tak, jak przewidywał. Prędkościomierz piął się dalej, aż do 1,06 Ma. Był najszybszy na świecie. Leciał z prędkością 1126 km/h.

Urodzony pilot

Rekord przez kilka miesięcy utrzymywano w tajemnicy, ale po jego ujawnieniu Yeager zyskał sławę. Prawdę mówiąc, zasłużył na nią już znacznie wcześniej — podczas wojny zestrzelił tuzin niemieckich samolotów (sam też został raz zestrzelony, ale po przedarciu się przez okupowaną Francję wrócił do jednostki). To pierwszy amerykański pilot, który zdobył tytuł asa myśliwskiego (przyznawanego za zestrzelenie pięciu wrogich maszyn) w czasie jednego lotu.

Nic dziwnego, że był idealnym materiałem na oblatywacza. I łowcę rekordów. W następnych latach bił kilka rekordów prędkości i chociaż nie był pierwszym pilotem, który osiągnął dwukrotną prędkość dźwięku, pobił rekord prędkości 2,44 Ma. W dramatycznych okolicznościach — maszyna podczas tej próby straciła sterowność i opadała, koziołkując, 10 km w dół. Niewielu pilotów potrafiłoby wyprowadzić samolot z takiego korkociągu i wyładować. Yeagerowi się udało.

Krok do gwiazd

W 1962 roku został szefem Szkoły Pilotów Programu Badawczego Przestrzeni Kos-micznej — pierwszą selekcją kandydatów na kosmonautów. Yeager typował trafnie — 37 jego "wychowanków" zakwalifikowano do programu kosmicznego. 26 widziało Ziemię z orbity. Po kilku latach szkolenie astronautów przekazano do NASA, a Yeager zajął się tym, co lubił najbardziej — lataniem. Podczas wojny w Wietnamie odbył 127 misji bojowych. Nawet po przejściu na emeryturę w 1975 roku nadal latał jako konsultant NASA i amerykańskiego lotnictwa wojskowego. Jak podliczyli jego koledzy, w sumie pilotował ponad 200 typów samolotów bojowych, tak- że rosyjskiego miga 15, którym północnokoreański pilot uciekł do Japonii.

Bliżej nieba

W 1997 roku 74-letni wówczas Chuck Yeager hucznie obchodził półwiecze swego najgłośniejszego rekordu. Jego lot myśliwcem F-15, w którym po raz kolejny przekraczał barierę dźwięku, na żywo transmitowała na cały świat CNN. Czy trzeba dodawać, że na kadłubie był wymalowany napis "Glamorous Glennis"? I to nie ostatni raz...

We wrześniu zeszłego roku para myśliwców F-16 przekroczyła nad bazą lotniczą Edwards barierę dźwięku, by uczcić rocznicę powstania amerykańskiego lotnictwa wojskowego. Za sterami siedzieli Chuck Yeager i jeden z jego "wychowanków", gen. John Engle (dwukrotny dowódca misji promów kosmicznych).

Yeager mimo swoich 85 lat dwa–trzy razy w tygodniu uruchamia niewielki sportowy samolot, by sobie polatać. Trochę zwolnił tempo, bo bariery dźwięku nie przekracza. Ale chyba w powietrzu czuje się lepiej niż na ziemi. Ten typ tak ma.