Czy złoto jeszcze zaświeci, czy już wyblakło?

Michał Wróblewski
opublikowano: 2013-06-28 15:22

Wypowiedzi przewodniczącego Fed Bena Bernanke z zeszłego tygodnia nie przyniosły żadnych realnych zmian, Fed nadal pompuje 85 mld dolarów w banki i gospodarkę.

Jednak od września ta sytuacja ma się zmienić, ponieważ Fed jest gotów ograniczyć program QE. Ben Bernanke zaznaczył także, iż do połowy 2014 r. Rezerwa Federalna powinna do końca wycofać się z programu QE.

Mimo, iż realnie nic się na razie nie zmieniło, to słowa te miały ogromny wpływ na rynek złota i amerykańskiego dolara. Dolar natychmiastowo się umocnił, a cena złota spadła poniżej 1300 dolarów za uncję. Tak nisko nie była od niemalże 3 lat!

Ożywieni perspektywą wzrostu inwestorzy skierowali się z powrotem na giełdę, tym samym zamykając pozycje na złocie i grając na jego spadki. Mówiąc o złocie wielu inwestorów ma na myśli realny kawałek tego kruszcu w postaci sztabki czy monety. W rzeczywistości można wydzielić dwa rodzaje złota, papierowe i fizyczne, na podstawie których szacuje się jedną cenę.

Tylko, że złota papierowego w postaci kontraktów i innych derywatów jest więcej niż fizycznego kruszcu na którym powinno być w teorii oparte. Nie ma się więc czemu dziwić, że cena złota jest tak niska, ponieważ  wpływ na nią ma przede wszystkim złoto papierowe. Kiedy inwestorzy zamykają swoje pozycje i grają na spadki, w tym także wielkie instytucje finansowe jak np. Goldman Sachs, cena spada.

Tymczasem właściciele fizycznego kruszcu, nadal trzymają  złoto i w takiej sytuacji jak teraz, kupują więcej. Oni doskonale wiedzą, że kryzys się nie skończył, a system finansowy jest niestabilny. Sztuczny boom zaczyna pozytywnie wpływać na gospodarkę, ale realnie nic nie poprawia, kryzys zwalczany w ten sposób nie zniknie. Kiedy problemy powrócą ze zdwojoną siłą, Fed znów zacznie drukować. Po ogromnych spadkach ceny złota w kwietniu, sklepy z metalami szlachetnymi były oblegane na całym świecie m.in. w Chinach, USA, Niemczech. W Polsce także wielu inwestorów skusiło się na zakup fizycznego złota.

Co ciekawe, nie tylko indywidualni inwestorzy, ale także Wall Street stawia na złoto. Mimo, iż oficjalnie są nastawieni sceptycznie to prywatnie zarządzający funduszy przechowują swoje sztabki poza systemem bankowym, co wynika z informacji podanych przez znanego inwestora Stephana Leeba.

George Soros mówił, że złoto jest już skończone, ale sam inwestuje. W złocie i produktach pochodnych od niego trzyma ponad 240 mln dolarów. Nawet największe banki, mam tu na myśli np. JP Morgan zredukowały krótkie pozycje na złocie, zastępując je długimi.

Sytuacja wygląda naprawdę ciekawie, papierowe złoto traci swoje wpływy na rzecz złota prawdziwego, które przyciąga coraz większą uwagę. Rozsądni inwestorzy w końcu zaczęli odróżniać papier od realnej wartości w ręku.

Zresztą sytuację można wykorzystać podwójnie: grać na spadek papierowego złota i w tym samym czasie kiedy cena spada kumulować fizyczny kruszec. Podwójna wygrana zawsze mile widziana jak zwykł mawiać mój stary znajomy.

Ten sam gość zapytał mnie kilka dni temu, czy ma teraz sprzedać swoje sztabki. Zgadnij co mu odpowiedziałem…

Pamiętaj, weź kontrolę nad swoimi finansami  i staw czoła kryzysowi!