Przed brytyjskim referendum w sprawie pozostania w Unii Europejskiej duński bank centralny przygotowywał się na wypadek, że w razie brexitu może dojść do ataku spekulacyjnego na uważaną za bezpieczną walutę koronę. Po ogłoszeniu wyników głosowania na duński rynek rzeczywiście zaczął napływać kapitał spekulacyjny, grożąc załamaniem utrzymywanego od 1982 r. powiązania korony najpierw z marką niemiecką, a później z euro. Jednak zobowiązanie się duńskiego banku centralnego do utrzymania parytetu i podjęte przez instytucję po brexicie interwencje pozwoliły obronić krajową walutę. Zdaniem Danske Banku ryzyko ataku spekulacyjnego na koronę wyraźnie spadło, a wraz z nim zagrożenie dla wartości krajowych aktywów emerytalnych.

„Wiosną, w miarę zbliżania się referendum, zalecaliśmy zabezpieczanie się przed ryzykiem walutowym. Dzisiaj ryzyko z tym związane należy już do przeszłości, a notowania korony są niższe. Dlatego teraz zalecamy bardziej neutralne podejście, uzależnione od benchmarku używanego przez każdego inwestora z osobna” – mówił w rozmowie z Bloombergiem Lohmann Rasmussen, szef analiz rynku obligacji w Danske Banku.
Wartość duńskich aktywów emerytalnych sięga 600 mld USD, co jest równowartością dwuletniego PKB kraju. Zabezpieczanie wartości zagranicznych aktywów przez zarządzających w przeszłości wywierało już presję na umocnienie korony, jednak do tej pory bankowi centralnemu zawsze udawało się utrzymać parytet wymiany krajowej waluty na euro, do czego często wystarczały jedynie interwencje słowne. W ostatnich miesiącach prezes instytucji Lars Rhode chwalił się, że w przeciwieństwie do graczy finansowych bank odniósł zyski na interwencjach mających zniechęcić inwestorów do gry na umocnienie korony.
- Inwestorzy odrobili lekcję, a może po prostu otrzymali od banku centralnego jasny sygnał, że nie warto przeciw niemu grać – mówił Lars Rhode.