Kandydat na polskiego jednorożca przymierza się do kolejnej rundy finansowania i ma na oku przejęcie za 50 mln zł
Legendarne jednorożce mają dobre relacje z dziewicami. DocPlanner,
kandydat na polskiego jednorożca — czyli start-up wyceniany na ponad 1
mld USD — dba o relacje z lekarzami. Spółka, którą przy okazji
poprzedniej rundy finansowania wyceniono na blisko 1 mld zł, teraz znów
idzie po kapitał — i jest warta więcej.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł5 zł/ miesiąc
przez pierwsze dwa miesiące później cena wynosi 79 zł miesięcznie
Cały artykuł mogą przeczytać tylko nasi subskrybenci.Tylko teraz dostęp w promocyjnej cenie.
przez pierwsze dwa miesiące później cena wynosi 79 zł miesięcznie
Od jakiegoś czasu nie masz pełnego dostępu do publikowanych treści na pb.pl. Nie może Cię ominąć żaden kolejny news.Wróć do świata biznesu i czytaj „PB” już dzisiaj.
Kandydat na polskiego jednorożca przymierza się do kolejnej rundy finansowania i ma na oku przejęcie za 50 mln zł
Legendarne jednorożce mają dobre relacje z dziewicami. DocPlanner,
kandydat na polskiego jednorożca — czyli start-up wyceniany na ponad 1
mld USD — dba o relacje z lekarzami. Spółka, którą przy okazji
poprzedniej rundy finansowania wyceniono na blisko 1 mld zł, teraz znów
idzie po kapitał — i jest warta więcej.
DocPlanner, którego polskim fundamentem jest zarządzany przez Piotra Radeckiego ZnanyLekarz.pl, ma już ponad 50 tys. klientów płacących abonamenty. Spółka zapewnia, że co roku może podwajać wynik przez najbliższych kilka lat tylko dzięki powiększaniu bazy w krajach, w których już działa, zwłaszcza w Brazylii i Meksyku
Fot. Marek Wiśniewski
— W drugim kwartale chcemy zorganizować kolejną rundę finansowania, w
której wezmą udział dotychczasowi i nowi inwestorzy. Trudno na razie
mówić o konkretnych kwotach, ale na pewno chcemy przeznaczyć około 50
mln zł z tej rundy na przejęcie włoskiej spółki z branży — mówi Piotr
Radecki, dyrektor zarządzający ZnanyLekarz.pl.
Wzrostowy potencjał
Przejęcie pozwoli DocPlannerowi na uzupełnienie oferty.
— Spółka, którą chcemy przejąć, ma bardzo dobry system do obsługi
przychodni i szpitali, czyli tej grupy klientów, którą już
obsługiwaliśmy, ale w mniejszym stopniu. Narzędzie, które kupujemy, nie
zastąpi obecnych systemów do zarządzania placówkami, lecz ma się z nimi
integrować. Nie będziemy zatem konkurować z firmami IT, które
dostarczają oprogramowanie do zarządzania placówkami medycznymi, widzimy
jednak pole do rozwoju w segmencie zarządzania wizytami pacjentów — mówi
Piotr Radecki.
DocPlanner działa obecnie w 15 krajach, a w 8 ma własne biura
sprzedażowe.
— Mamy już ponad 53 tys. płacących klientów, z czego prawie 14 tys. w
Polsce. Na rodzimym rynku nasza grupa docelowa to 60-70 tys. lekarzy,
którzy prywatnie przyjmują pacjentów, więc mamy jeszcze potencjał do
wzrostu, ale w kolejnych latach nasze wyniki będą rosły przede wszystkim
dzięki takim rynkom, jak Brazylia, Meksyk, a także Kolumbia i Chile —
mówi Piotr Radecki.
Grupa weszła do Ameryki Łacińskiej dzięki przejęciu hiszpańskiej
Doctoralii w 2016 r.
— Udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie zrealizować dużą transakcję i
dobrze zintegrować nowy nabytek w grupie. Na razie nie myślimy o wejściu
na kolejne rynki zagraniczne. Na tych, na których już jesteśmy, mamy
jeszcze dużo do zrobienia. Przez kilka najbliższych lat co roku możemy
podwajać wynik. Rozbudowujemy siły sprzedażowe — pracuje dla nas już
ponad 1000 osób, z czego prawie 300 w Brazylii — mówi Piotr Radecki.
Przywiązanie lekarzy
W skali globalnej największymi konkurentami DocPlannera są np. francuski
Doctolib czy indyjskie Practo, w które zainwestowała m.in. korporacja
Google. Obie spółki zebrały od inwestorów ponad 200 mln USD.
— Na polskim rynku właściwie nie mamy konkurencji, jeśli nie liczyć
papierowych kalendarzy, których wielu lekarzy wciąż używa do zapisywania
wizyt pacjentów. W Ameryce Łacińskiej nie widzimy, by konkurenci
budowali na dużą skalę, my natomiast nie wybieramy się np. do Indii —
mówi Piotr Radecki.
Spółka ZnanyLekarz.pl miała w 2017 r. (ostatnie dostępne dane) 22,7 mln
zł przychodów i 3,3 mln zł zysku netto. Grupa nie dzieli się wynikami
osiągniętymi w ubiegłym roku w skali międzynarodowej.
— Mogę tylko powiedzieć, że rośniemy zgodnie z planem i nie widzimy
zagrożenia dla utrzymania dynamiki wzrostu przychodów w kolejnych
latach. Dobrym sygnałem jest bardzo niski churn [wskaźnik odejść
klientów — red.] — w Polsce jest on poniżej 1 proc., a w skali
międzynarodowej wynosi około 2 proc. i stale spada. Lekarze, którzy
zaczynają z nami współpracę, już z niej nie rezygnują, bo dostarczane
przez nas narzędzie jest po prostu przydatne — mówi Piotr Radecki.
OKIEM EKSPERTA
Szukajmy smoków, nie jednorożców
BARTŁOMIEJ GOLA, partner zarządzający SpeedUp Venture Capital
Myślenie o sukcesie polskiego start-upu w kategorii „bycia jednorożcem”,
czyli osiągnięcia wyceny na poziomie 1 mld USD, to przyjęcie sposobu
myślenia narzuconego przez fundusze amerykańskie. Na tamtym rynku skala
inwestycji jest tak duża, że dopiero taka wycena może być wyznacznikiem
sukcesu funduszu. W Polsce — zresztą w całej Europie — jest inaczej i
myślę, że powinniśmy szukać raczej 20 „dragonów”, czyli start-upów z
kapitalizacją na poziomie 100 mln USD, niż jednego jednorożca. Nie
znaczy to jednak, że nie mamy szans na zbudowanie projektów o większej
skali: już nim bycie „jednorożcem” stało się modne, zrobiły to Allegro i
CD Projekt, teraz szansę na to mają Brainly czy StethoMe. DocPlanner też
jest jednym z faworytów, bo spółka już pokazała, że może być w skali
międzynarodowej konsolidatorem rynku, a nie podmiotem, którego przejmą i
wchłoną więksi.
Kolejka inwestorów
Historia DocPlannera zaczęła się w 2007 r., gdy Mariusz Gralewski,
mający za sobą m.in. współtworzenie serwisu GoldenLine (sprzedanego
Agorze), chciał znaleźć w internecie dobrego dermatologa. Okazało się,
że osób poszukujących opinii o lekarzach i kontaktów do nich jest
więcej, powstał więc serwis ZnanyLekarz.pl. Potem doszedł produkt dla
samych lekarzy — oferujący nie tylko dostęp do bazy serwisu, ale również
oprogramowanie do obsługi kalendarza oraz rezerwacji w gabinetach
lekarskich. Do dziś w spółkę zainwestował m.in. Lukas Gadowski,
współtwórca Delivery Hero, Fabrice Grinda, twórca OLX, czy Robert
Lewandowski (za pośrednictwem funduszu Protos VC). W poprzedniej rundzie
finansowania (już piątej) w pierwszej połowie 2017 r. spółka zebrała 65
mln zł, a pieniądze wyłożyły izraelski Target Global, czeski Enern
Investments i londyński One Peak Partners. Wycena spółki sięgnęła wtedy
około 900 mln zł.
Kapitał płynie do start-upów
DocPlanner jest jednym z najskuteczniejszych w pozyskiwaniu finansowania
polskich start-upów. Spółek, którym inwestorzy dali co najmniej 10 mln
USD na rozwój, jest jednak więcej. Brainly, dawniej funkcjonujące pod
szyldem Zadane.pl, to edukacyjny serwis społecznościowy, który notuje co
miesiąc ponad 150 mln unikalnych użytkowników z ponad 35 krajów. W firmę
zainwestował m.in. Sebastian Kulczyk, a w czterech rundach finansowania
zebrała, w przeliczeniu, 150 mln zł. Około 100 mln zł pozyskał dostawca
beaconów Estimote. Booksy, jedno z biznesowych dzieci Stefana Batorego,
do tej pory pozyskało ponad 20 mln USD na budowę systemu do rezerwowania
wizyt u fryzjerów czy w salonach piękności. Silvair, oficjalnie mający
siedzibę w Dolinie Krzemowej, ale pracujący nad technologiami przede
wszystkim w Krakowie, najpierw zebrał od inwestorów 12 mln USD, a w
ubiegłym roku przy okazji debiutu na warszawskiej giełdzie pozyskał
dodatkowo 20 mln zł. Spółka działa w branży internetu rzeczy — jej celem
jest rozwój platformy do sterowania i zarządzania oświetleniem.