Dotacje psują rynek

Kamil Kosiński
opublikowano: 2004-11-03 00:00

Więcej z tego kłopotów niż pożytku. To zdanie domów software’owych o unijnych dotacjach na informatyzację małych i średnich firm.

W ramach funduszy przedakcesyjnych oraz strukturalnych istnieje możliwość dofinansowania wdrożeń systemów informatycznych w małych i średnich firmach. Łącząc różne programy pomocowe, można uzyskać na wdrożenie grubo ponad 100 tys. zł. Jak na wdrożenie systemu ERP dla małych i średnich firm to naprawdę dużo. Mimo to dostawcy oprogramowania nie są zachwyceni.

Stać ich — nie rezygnują

Okazało się bowiem, że rynek wcale się nie poszerzył. Coraz więcej firm wyraża zainteresowanie zakupem systemu, ale grupa poważnie zainteresowanych nie powiększyła się. Aplikacje kupują firmy, które i tak by to zrobiły. Tego zdania są m.in. Zbigniew Rymarczyk, członek zarządu Comarchu, Jacek Kowalak, dyrektor sprzedaży w Exact Software Poland, Ryszard Sadowski, prezes Great Plains Software Polska, i Paweł Giziński, zastępca dyrektora handlowego Matrix.pl.

— Trudno zgodzić się z tezą, że po możliwość skorzystania z funduszy unijnych w większości sięgały firmy, których dotychczas nie było stać na inwestycje w rozwiązania informatyczne. Cały czas bowiem obowiązuje zasada refundacji kosztów. Oznacza to w praktyce konieczność pełnego sfinansowania projektu i dopiero po jego zatwierdzeniu odebrania dotacji — tłumaczy Paweł Giziński.

Wycofanie się klienta z zakupu systemu w związku z nieuzyskaniem dofinansowania — dotychczasowa procedura wymagała najpierw akceptacji funduszu, a później zakupu — odnotowały co prawda Exact Software Poland i QAD Polska, ale nawet przedstawiciele tych firm przyznają, że były to incydentalne przypadki. W Great Plains doszło zaś do odwrotnego zdarzenia.

— Mieliśmy przypadek, że klient zrezygnował z czekania na dotację i kupił system z własnych środków — zapewnia Ryszard Sadowski.

Szef Great Plains przyznaje, że klientowi znudziło się po prostu czekanie na dotację. Procedury ich przyznawania i wypłaty nie mają najlepszej opinii. Zdaniem producentów oprogramowania, rozchwiały rynek. Przyszli nabywcy systemów przeciągają podpisanie umów i terminy realizacji projektów. Wszystko, by w momencie rozpoczęcia wdrożenia być pewnym jego refinansowania. Z tego powodu SAP Polska po trzech kwartałach był w stanie określić swoje całoroczne przychody z przeznaczonego dla małych firm pakietu Business One jako nieprzekraczające 10 proc. Estymacja czy będzie to bliżej 10 czy 1 proc. była już dla firmy zbyt trudna. W innych domach software’owych nie jest lepiej.

— Rozmawiamy przynajmniej z kilkunastoma firmami, które mają szanse na dofinansowanie i w związku z tym temat zakupu i wdrożenia ERP został odłożony — informuje Marcin Sokołowski, menedżer ds. marketingu w Scala Business Solutions Polska.

Przedstawiciele branży IT nie są zdziwieni, że klienci pomimo zdolności finansowania wdrożeń z własnych środków brną w przeciągające się procedury dotacyjne.

— Jak ktoś by mi dawał 10 tys. EUR za nic, to też bym stanął w kolejce. Inna sprawa, że na rynku powstał z tego powodu niesamowity bałagan — komentuje zastrzegający sobie anonimowość przedstawiciel sektora IT.

Kto na tym zyskuje

Niektórzy twierdzą przy tym, że zabiegi o unijne dotacje nie zawsze są ekonomicznie uzasadnione.

— Każda firma powinna przeanalizować koszty pozyskania tego „podarowanego pieniądza”. Okazać się może, że czas stracony na oczekiwanie na dotację oraz związane z jej uzyskaniem koszty dokumentacji, konsultantów, sprawozdawczości są sumarycznie większe niż w przypadku skorzystania z innych form finansowania zakupu systemów, np. rat czy leasingu — zaznacza Ryszard Sadowski.

Jego zdaniem, niezdrowa jest sytuacja, w której warunki przydziału funduszy nie są do końca klarowne, a żywi się na tym niepotrzebnie wielu pośredników.

— W tej chwili najbardziej zadowoloną grupą z funduszy unijnych są chyba firmy szkoleniowe i doradcze organizujące płatne seminaria, podczas których można dowiedzieć się o zakresie dotacji —dodaje Marcin Sokołowski.

Nuta niepewności w wypowiedzi tego przedstawiciela domu software’owego ma swoje uzasadnienie. Bo choć w opinii producentów aplikacji kupują je te przedsiębiorstwa, które i tak dokonałyby takich zakupów, to dzięki dotacjom unijnym obroty z tego tytułu są jednak większe.

— Na pytanie, czy w przypadku kiedy projekt nie zostanie zakwalifikowany do współfinansowania inwestycja będzie zrealizowana, klienci odpowiadają zdecydowanie, że bez wsparcia z funduszy inwestycje będą mniejsze i nastąpią w późniejszym okresie — opowiada Zbigniew Rymarczyk.