Prezes Mario Draghi starał się ze wszelkich sił nie doprowadzić do dalszego umocnienia euro, ale zaklinanie rzeczywistości nie przychodzi łatwo. EBC musi pogodzić się z tym, że wraz z dobrą koniunkturą przychodzi umocnienie waluty.

Bank nadal prowadzi ekspansywną politykę — nic w tejmaterii po wrześniowym posiedzeniu się nie zmieniło. Bank kupuje ogromne ilości obligacji, a stopa depozytowa pozostaje na rekordowo niskim poziomie -0,4 proc. Natomiast rynki finansowe żyją przyszłością. Na rynku walutowym ta przyszłość kiedyś zamykała się w dwóch latach, jednak wobec bezprecedensowych poczynań banków centralnych inwestorzy starają się odgadywać poczynania bankierów centralnych na 5 do 10 lat do przodu.
A tu z punktu widzenia EBC zmienia się wiele. Mario Draghi chyba nigdy w trakcie swojej kadencji nie był tak optymistyczny. Wspominał on co prawda o tym, że lepsza koniunktura jeszcze nie przełożyła się odpowiednio na wzrost inflacji, zaznaczył, że mocniejsze euro już zmusiło bank do obniżenia prognoz inflacji, ale to wszystko stało się drugorzędne w momencie, gdy zaczął mówić o wzroście gospodarczym. Mario Draghi rozpływał się nad perspektywami wzrostu, wskazując nie tylko na jego tempo, ale też szerokość. Rosną konsumpcja, inwestycje, a także eksport i prezes EBC jest pewien, że tak dobra koniunktura musi przełożyć się w końcu na realizację celu inflacyjnego. Skoro więc EBC wierzy w realizację celu, cóż znaczą obawy o walutę? Można powiedzieć, że Mario Draghi udawał gołębiego, ale został zdemaskowany przez rynki i ostatecznie nie był w stanie ukryć optymizmu.
Czy oznacza to, że euro jest skazane na dalsze umocnienie wobec dolara, co wzmocni złotego? Niekoniecznie. Przede wszystkim ten optymizm prezesa idzie w parze z brakiem wyraźnych działań. Warto zwrócić uwagę, że rynki nie dostały nic z tego, na co początkowo liczyły — nadal nie wiemy nic o planach EBC na ograniczenie skupu obligacji w przyszłym roku i wygląda na to, że sami bankierzy tego nie wiedzą. A to ma duże znaczenie. Warto odnotować, że rentowność niemieckiej 10-latki jest najniższa od miesięcy, a brak sprecyzowanych planów na zaprzestanie skupu obligacji nie stanowi argumentu za zmianą takiego stanu rzeczy.
Różnica pomiędzy dochodowością amerykańskich i niemieckich obligacji jest nadal niższa niż w lipcu, kiedy to kurs EUR/USD wynosił 1,15. Bez wsparcia ze strony rynku stopy procentowej i przy rekordowym pozycjonowaniu spekulantów o dalsze dynamiczne umocnienie euro może być trudno. Należy dodać, że również w Stanach Zjednoczonych sytuacja może się odwrócić. Wobec odsunięcia ryzyka paraliżu rządu na grudzień można sobie wyobrazić odbicie rentowności i dolara, szczególnie jeśli Fed zdecyduje się na konkretne kroki w sprawie redukcji bilansu. Tym niemniej mówilibyśmy tu raczej o korekcie niż o zmianie trendu.