Branża drobiarska dwoi się i troi, żeby nie dopuścić do zakazu stosowania pasz GMO. Drobimex sam się ograniczy i na tym zarobi.
Przedstawiciele branży drobiarskiej i mięsnej coraz mocniej naciskają na nowe władze, aby szybko uchyliły zakaz stosowania pasz z surowców modyfikowanych genetycznie (GMO), który ma wejść w życie w sierpniu. Ich zdaniem, wprowadzenie zakazu spowoduje wzrost cen mięsa nawet o 40 proc., a także upadłość wielu firm hodowlanych i przetwórczych. Tymczasem szczeciński Drobimex, nie czekając na zmiany prawne, postanowił pokazać, że można dobrowolnie ograniczyć stosowanie pasz GMO i jeszcze na tym zarobić.
Wolne superkurczaki
„W odpowiedzi na obawy konsumentów dotyczące żywności genetycznie modyfikowanej, Drobimex jako jeden z pierwszych w Polsce zakładów wprowadził na rynek produkty typu „Go for No GMO”. Są nimi świeże kurczaki, które w trakcie hodowli nie były karmione paszą ze składnikami poddanymi modyfikacji genetycznej” — czytamy w komunikacie firmy Drobimex.
Firma podkreśla, że jest to mięso kurcząt hodowanych w osobnych, specjalnych stadach, karmionych wyłącznie ściśle selekcjonowanymi paszami pochodzącymi z roślin niemodyfikowanych genetycznie.
„Pasze te nie zawierają soi transgenicznej. Są one droższe o 20 proc. od pasz zawierających modyfikację genetyczną soi. Pasza ta dostarczana jest hodowcom, którzy związani są z Drobimeksem stałymi kontraktami.
Zmiana sposobu żywienia kurcząt to kolejny etap Drobimeksu w produkcji bezpiecznych i wysokiej jakości wyrobów” — informuje firma.
Oczywiście Drobimex nie rezygnuje z produkcji „zwykłych” kurczaków, karmionych paszami zawierającymi soję modyfikowaną. Wolne od GMO i przez to droższe kurczaki trafiły na początek m.in. do sieci: Selgros, Auchan, Piotr i Paweł oraz Alma Market.
Pod prąd
Kampania Drobimeksu nie budzi jednak zachwytu branży spożywczej.
— Firmy z naszej branży nie powinny wykorzystywać w taki sposób niepewności i obaw konsumentów. Powodują bowiem u wielu ludzi jeszcze większy zamęt, sugerując, że żywność zawierająca GMO jest gorsza lub szkodliwa. Na razie nie ma na to żadnych dowodów — irytuje się Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Na decyzję Drobimeksu, należącego do niemieckiej grupy PHW, wpłynął być może fakt, że w Niemczech pojawiła się niedawno propozycja powszechnego znakowania żywności według kryterium GMO.
75 proc. Taki odsetek Polaków chce, by produkty, do których wytworzenia użyto pasz zawierających GMO, były oznakowane.