Dzieci Zygmunta Solorza reagują na wywiad. „Krzywdzące i bolesne".

Grzegorz SuteniecGrzegorz SuteniecMarcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2024-12-19 19:28

Rodzinny spór o wielomiliardowy biznes ma nową odsłonę. Dzieci komunikują się z ojcem za pośrednictwem mediów i odrzucają oskarżenie o oszustwo.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Zygmunt Solorz, jeden z najbogatszych Polaków, w opublikowanym w czwartek wywiadzie dla magazynu Forbes stwierdził, że został oszukany przez swoje dzieci. Założyciel i właściciel m.in. Cyfrowego Polsatu podkreślił, że rodzinny spór przekłada się na realne straty biznesowe.

Miliarder zarzucił dzieciom, że są niegotowe, niewdzięczne i chciały zbyt szybko dokonać korzystnych dla siebie zmian. Miliarder stwierdził m.in. że przekazywane mu do podpisu dokumenty, dotyczące procesu sukcesyjnego w grupie, były bardzo skomplikowane, z odnośnikami do paragrafów innych dokumentów prawnych. Miliarder podpisał je 2 sierpnia tego roku, ale już dzień później postanowił się z tego wycofać.

- Zupełnie niepotrzebne jest robienie wokół mnie afer, to nie jest dobre dla biznesu. Oczywiście, że trzeba było i można było to zatrzymać. Zabrakło tutaj tak zwanej mądrości ludzkiej. Moje dzieci poszły z naszymi sprawami do mediów, a to zaszkodziło spółce, czyli tak naprawdę nam wszystkim. Ja robiłem wszystko, żeby rozstrzygnąć ten spór między nami – stwierdził Zygmunt Solorz w rozmowie z „Forbesem”.

W czwartek wieczorem na wywiad zareagowały dzieci Zygmunta Solorza: synowie Tobias Solorz i Piotr Żak oraz córka Aleksandra Żak. W rozesłanym do mediów oświadczeniu zaprzeczają, by próbowały oszukać ojca.

„Po pierwsze, chcielibyśmy jasno podkreślić, że żadne nasze działania nie są wymierzone w naszego Ojca. Tata jest dla nas wzorem, który towarzyszył nam zarówno w naszych prywatnych, jak i zawodowych rolach. Od wielu lat przygotowywał nas do przejęcia odpowiedzialności za stworzony przez niego rodzinny biznes. Dziś – choć nasz Ojciec może tego nie dostrzegać – działamy w duchu tej odpowiedzialności oraz troski, jaką dorosłe dziecko może wykazywać o swojego rodzica" - czytamy w oświadczeniu.

Dzieci Zygmunta Solorza oceniają, że „osoby trzecie" nadużywają zaufania ich ojca - i w ich ocenie przekazują mu nieprawdziwe informacje.

„Podejmowane przez te osoby kroki budzą tym większy sprzeciw z naszej strony, że jesteśmy przerażeni stanem zdrowia naszego Taty. Pomimo wielokrotnych prób nawiązania kontaktu oraz zorganizowania spotkania z Tatą, o których najwyraźniej nasz Ojciec nie wie, uniemożliwiono nam osobisty kontakt, więc jedną z nielicznych okazji do zobaczenia Ojca na żywo było Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie ZE PAK S.A., w trakcie którego nasz Tata nie był w stanie samodzielnie otworzyć posiedzenia. Obserwowanie Taty w takim stanie było dla nas wyjątkowo bolesne. Będziemy podejmować stanowcze działania, by wszystkie osoby, które nadużyły zaufania naszego Ojca, zostały pociągnięte do stosownej odpowiedzialności - głosi oświadczenie.

Dzieci Zygmunta Solorza uważają, że ich ojciec 2 sierpnia wiedział, co podpisuje, i chciał tego dokonać.

„Wbrew treści wywiadu Ojciec tego dnia wielokrotnie rozmawiał ze swoimi prawnikami, a na miejscu obecny był jego zaufany notariusz, który nadzorował prawidłowy tok wszystkich czynności. Następnie, jeden z członków Rad Fundacji w Liechtensteinie kontaktował się z Ojcem, żeby potwierdzić czy Rady Fundacji mają rejestrować zmiany w rejestrach. Ten je potwierdził. Nasz Ojciec jest jednym z najwybitniejszych i najbardziej przenikliwych polskich przedsiębiorców. Zasugerowana, najpewniej przez jego doradców, teza, że 2 sierpnia 2024 r. został przez nas oszukany, uwłacza inteligencji czytelników" - głosi oświadczenie Tobiasa Solorza oraz Piotra i Aleksandry Żaków.

Według dzieci ich ojciec nie chciał włączać w sprawy sukcesyjne swojej (czwartej) żony Justyny Kulki.

„3 sierpnia 2024 r. natomiast, nagle, Ojciec poprosił nas o pilne spotkanie, które za niego poprowadzili Justyna Kulka i Jerzy Modrzejewski [prawnik od lat związany z grupą Zygmunta Solorza - red.], przekazując nam, że Ojciec chce wycofać się z dokonanych zmian. Wzmocniło to nasze obawy, że osoby te wykorzystując zaufanie naszego Ojca, chcą przejąć zarządzanie jego majątkiem. Nie ma i nie będzie na to naszej zgody" - czytamy w oświadczeniu.

Dzieci Zygmunta Solorza podkreślają, że zamierzają skorzystać z wszystkich dostępnych instrumentów prawnych, by ich rodzina nie utraciła kontroli nad stworzoną przez miliardera grupą. Uważają, że niedawne wpisanie Fundacji Polsat jako beneficjenta fundacji zarejestrowanych w Liechtensteinie (do których formalnie należą pakiety akcji w biznesowym imperium Zygmunta Solorza) są bezskuteczne.

„Obecnie, na skutek wydarzeń ostatnich miesięcy, majątek podlega ochronie dzięki postanowieniom zabezpieczającym wydanym przez sądy na Cyprze oraz w Lichtensteinie. Równocześnie robimy wszystko co możliwe, by spółki funkcjonowały normalnie, zgodnie z wyznaczonymi celami i strategią. Dlatego też, choć jesteśmy w trakcie sporu, cały czas współpracujemy w ramach grupy i podejmujemy decyzje gospodarcze, które leżą w jej interesie" - głosi oświadczenie.

Autorzy oświadczenia mimo tego, że Zygmunt Solorz udzielił wywiadu "Forbesowi", podtrzymują formułowane wcześniej wątpliwości w sprawie stanu zdrowia ich ojca.

„Cały czas również podejmujemy działania w celu polubownego zakończenia sporu i zapewnienia naszemu Ojcu bezpieczeństwa osobistego poprzez odzyskanie z nim osobistego kontaktu i upewnienie się, że jego stan zdrowia nie uległ pogorszeniu. Wierzymy, że nasze działania spotkają się ze zrozumieniem i życzliwością opinii publicznej – w naszym przekonaniu nie robimy nic innego niż to, co powinny zrobić dzieci w takiej sytuacji, w jakiej znalazł się nasz Ojciec. Na zakończenie, publicznie apelujemy do Justyny Kulki oraz Jerzego Modrzejewskiego o umożliwienie nam bezpośredniego spotkania z Tatą, o które bez skutku prosimy od wielu miesięcy" - czytamy w oświadczeniu Tobiasa Solorza oraz Piotra i Aleksandry Żaków.