W czwartek decydenci Europejskiego Banku Centralnego uznali, że ostatnie dane makroekonomiczne uzasadniają dalszą walkę z inflacją. Zdecydowali się więc podnieść stopy procentowe o 25 punktów bazowych, w przypadku benchmarkowej stawki depozytowej podnosząc ją do 4,00 proc., najwyższego poziomu od wprowadzenia do obiegu euro w 1999 r. Stopa refinansowa została podniesiona do 4,50 proc.
Była to dziesiąta z rzędu podwyżka.
Ekonomiści oceniają, że jest to prawdopodobny szczyt najbardziej agresywnego jak dotąd cyklu zacieśnienia polityki pieniężnej w Eurolandzie.
Zaledwie 14 miesięcy temu stopa ta utrzymywała się na rekordowo niskim poziomie minus 0,5 proc., co oznaczało, że banki musiały płacić za bezpieczne parkowanie gotówki w banku centralnym.
Rada Prezesów EBC powtórzyła, że utrzyma koszty pożyczek na „wystarczająco restrykcyjnym poziomie tak długo, jak będzie to konieczne”. Oznaczać to będzie, że drzwi do dalszych podwyżek pozostają otwarte, gdyby inflacja okazała się bardziej trwała, niż sądzono.
Decydenci muszą jednak ważyć zacieśnianie swojej polityki z doniesieniami z globalnej gospodarki. Wyższe koszty pożyczek w dużej części świata i mało optymistyczne doniesienia z Chin odbijają się na wzroście gospodarczym, a recesja w strefie euro jest obecnie bardzo prawdopodobna.
Urzędnicy EBC uznali projekcję na rok 2024 za kluczową dla ustalenia, czy inflacja, która obecnie nadal przekracza pułap 5 proc. , wraca do celu (na poziomie 2 proc.), czy też istnieje ryzyko, że utknie na wyższym poziomie przez dłuższy czas.