Eksperci spierają się o przyszłość CI Games

Mikołaj ŚmiłowskiMikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2023-06-11 20:00
zaktualizowano: 2023-06-08 20:00

Giełdowy producent gier szykuje największą w swojej historii premierę. Argumentów przemawiających zarówno za jej sukcesem, jak i porażką jest wiele.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

CI Games obecny jest na polskim parkiecie już od ponad 15 lat. Jak każdy twórca gier zaliczył zarówno udane produkcje, jak i kompletne wpadki. Wkrótce, 13 października, ma się pojawić jego największy tytuł dotychczas - “The Lords of the Fallen”. Jak twierdzi Marek Tymiński, prezes CI Games, ma to być pełnoprawny przedstawiciel najwyższej kategorii AAA, który wyniesie studio na nowy poziom. Szumne zapowiedzi podniosły wycenę spółki, która w tym roku uległa podwojeniu i wynosi ponad 1,1 mld zł.

Pokazuje to, jak duża jest wiara większości inwestorów w spółkę. Pewni sukcesu są też przedstawiciele spółki. CI Games postawił wszystko na jedną kartę - wstrzymał pracę nad nowym tytułem z serii “Sniper Ghost Warrior”, która w zeszłym roku odpowiadała za ponad 50 proc. przychodów, odroczył plany dual listingu na giełdzie londyńskiej, zawiesił rozmowy z potencjalnymi dużymi inwestorami i nie planuje emisji akcji. Obecnie cała jego uwaga skupia się na “The Lords of the Fallen”.

Wymagania, jakie postawił przed sobą producent są duże, jednak jak wskazują optymiści, możliwe do spełnienia. Mimo stosunkowo małego budżetu, opiewającego na 200 mln zł, “The Lords of the Fallen” ma okazać się światowym sukcesem dzięki sprawnemu marketingowi, rozgrywce opartej na silniku Unreal Engine 5 oraz rosnącej popularności gatunku Soulslike. Sceptycy wskazują jednak, że w przeszłości jakość gier CI Games pozostawiała wiele do życzenia, przez co sprzedawały się one słabo, mimo intensywnej reklamy. Postanowiliśmy przedstawić argumenty obu stron.

Głos optymistów

Pierwszym argumentem uzasadniającym optymizm w stosunku do CI Games, jest jego zmieniony akcjonariat. W ubiegłym roku Active Ownership Fund kupił 20 proc. walorów. Niemiecki fundusz w przeszłości inwestowała już w producentów gier – obecnie w jego portfelu znajduje się skandynawski Aonic, który od lat z powodzeniem zajmuje się wydawaniem gier.

- Sceptycy przypominają, że w przeszłości zapowiedzi prezesa Marka Tymińskiego wielokrotnie się nie sprawdzały, a CI Games nie “dowoziło” projektów z kategorii AAA. Jest to prawda, natomiast od tego czasu sporo się zmieniło. To nie jest ten sam CI Games, co kiedyś. Do biznesu dołączył fundusz, który dobrze zna branżę gier i nieprzypadkowo kupił akcje o wartości 70 mln zł. Do tej pory gry CI Games były niskiej jakości, co teraz powinno się zmienić. Jestem pewien, że dzięki nadzorowi nowego akcjonariusza, “The Lords of The Fallen” będzie lepiej przetestowane niż w przeszłości. Gra oczywiście cały czas robiona jest przez studia CI Games, natomiast Active Ownership Fund pilnuje projektu - mówi jeden z zarządzających, który prosi o anonimowość.

Jego zdaniem niemiecki fundusz upewni się więc, że pod względem jakości nowy tytuł jest na dobrym poziomie, a CI Games zapewni to, co jest jego specjalnością, czyli dobry marketing, który stopniowo budzi zainteresowanie nowym tytułem. Podsumowując dane ze wszystkich platform sprzedażowych, “The Lords of the Fallen” na liście życzeń (tzw. wishliście) ma 1 mln osób. Gra obecnie zajmuje 15. miejsce na liście życzeń Steama i ósmą pozycję na wishliście Epic Store.

- Spółka bardzo sprawnie prowadzi marketing, posiadając wsparcie dystrybutora, który jest jej wieloletnim partnerem z przeszłości, kiedy jeszcze nazywał się Koch Media. Cały proces przygotowujący graczy i inwestorów do premiery wygląda na poukładany. Wiemy już, że dalsza ścieżka marketingowa będzie dzieliła się na ponad pięć konkretnych wydarzeń. Najważniejszym z nich moim zdaniem będą targi Gamescom i to na nie kierowałbym oczy. Najwięcej emocji powinny natomiast budzić pierwsze fragmenty gameplaya [rozgrywki – red.] - mówi Paweł Sugalski, zarządzający Agio Smart Money FIZ.

Dzienne obroty na akcjach producenta gier są bardzo duże, a kurs reaguje na wszelkie nowe wieści związane z “The Lords of the Fallen”. Kapitalizacja rynkowa osiągnęła 1 mld zł i aby ją uzasadnić potrzebne będzie osiągnięcie odpowiednio dużej sprzedaży tytułu. Mimo że spółka nie publikuje prognoz, na podstawie komunikatu ESPI, który wskazuje, że nakład „The Lords of the Fallen” na fizycznych nośnikach ma wynieść 500 tys. sztuk, można oszacować, iż łącznie spółka oczekuje około 2 mln sprzedanych kopii.

- Przy dwóch milionach sprzedanych kopii zysk będzie adekwatny do wyceny spółki. Obrotów na akcjach nie robią polskie instytucje, bo są zbyt sceptyczne. Trochę działają inwestorzy indywidualni, ale ich siła przebicia nie jest na tyle duża. Ewidentnie widać tam obecność funduszy zagranicznych, które będą wyceniać spółkę relatywnie lepiej. Jeżeli gra okaże się sukcesem, to CI Games będzie miał dwa solidne IP, co zwiększy szansę lukratywnego przejęcia – przekonuje jeden z polskich zarządzających.

- Nie prognozuję konkretnej liczby sprzedanych kopii, wiele wariantów jest jeszcze możliwych. Jeśli spółka w kilka kwartałów od premiery zarobi na czysto 100 mln zł, to akcjonariusze powinni być zadowoleni. Takie wyniki implikują sprzedaż około 2 mln sztuk w tym okresie. Informacja o nakładzie 500 tys. kopii fizycznych spotkała się z niezbyt ciepłym przyjęciem - odebrano ją jako mocno optymistyczną w lokalnych mediach społecznościowych. Uważam, że mając jednego z najlepszych dystrybutorów w regionie spółka raczej nie przeszacowała popytu. Ciężko mi uwierzyć, że zarząd ryzykowałby mocno zawyżony nakład premierowy, który zwykle kończy się wysokimi przecenami gier na półkach sklepowych. Interpretowałbym to raczej jako mocny przekaz wewnętrznych oczekiwań co do sprzedaży - dodaje Paweł Sugalski.

75proc.

Taki ma być udział dystrybucji cyfrowej w sprzedaży “The Lords of the Fallen”.

Głos pesymistów

W sektorze gier zdarzyło się już kilka takich sytuacji, że spółka działająca na małym budżecie produkowała światowy bestseller. Szanse na to z reguły są jednak bardzo małe i zdaniem sceptyków podobnie jest w przypadku CI Games. Spółka za 200 mln zł, kwotę z reguły spotykaną w kategorii AA, tworzy grę, która ma konkurować z tytułami AAA produkowanymi przez największe światowe studia. Po pierwsze, za sukcesem nie przemawia cena sklepowa “The Lords of the Fallen”. W standardowym wydaniu gra ma być dostępna za 69,99 EUR/USD, a w wersji deluxe za 79,99 EUR/USD.

- Wątpliwości budzi zasadność ceny sklepowej nowego tytułu. Jest to tak naprawdę maksymalna cena dla segmentu AAA, a biorąc pod uwagę stosunkowo skromny budżet, projekt nie będzie raczej oferować tak dużej zawartości i jakości, jak konkurencyjne tytuły. Istnieje ryzyko, że gracze niechętnie będą akceptować tak wysoką cenę w przypadku tej gry - mówi Tomasz Rodak, analityk DM BOŚ, którego rekomendacja z grudnia 2022 r. brzmi “sprzedaj”, a wycena to 2 zł.

Po drugie, wątpiący w CI Games przypominają, że spółka już próbowała swoich sił w kategorii AAA. Wcześniej do tego miana kandydowały wersja “Lords of the Fallen” z 2014 r. oraz “Sniper Ghost Warrior 3”. Sprzedaż była znacznie słabsza od oczekiwań - zarówno inwestorów, jak i spółki. Marek Tymiński, prezes CI Games twierdzi, że spółka wyjdzie “na zero”, gdy sprzeda 1 mln kopii “The Lords of the Fallen”. Zdaniem jednego z analityków musi to być więcej.

- Wyliczenia wskazują, że średni przychód na jeden egzemplarz nowej gry wyniesie około 36 USD. W zależności od odbioru gry może się on zmieniać, kluczowe będzie to, kiedy rozpoczną się pierwsze przeceny. Dokładny budżet nie jest znany, ale ma przekroczyć 200 mln zł, co by oznaczało, że próg rentowności znajduje się na poziomie 1,5 mln kopii. Przy świetnej sprzedaży może spaść do 1,3 mln kopii - mówi jeden z polskich analityków.

140proc.

O tyle w tym roku wzrósł kurs CI Games.

W przypadku rozważań o zasadności wyceny CI Games, ta różnica zdań jest kluczowa. Tomasz Rodak, który również wskazuje poziom 1,3 mln kopii jako próg rentowności, uważa, że inwestorzy zakładają bardzo pozytywny scenariusz. Jego zdaniem ich optymizm wynika bezpośrednio z marketingu spółki.

- Duży optymizm inwestorów pojawia się przy niemal każdej większej produkcji CI Games, ponieważ spółka dosyć umiejętnie prowadzi kampanie marketingowe oraz efektywnie komunikuje się z inwestorami. Jeśli chodzi o ”The Lords of the Fallen”, jest kilka kwestii, które są przemilczane. Teoretycznie gra jest kontynuacją części z 2014 r., natomiast odpowiada za nią zupełnie nowy zespół, więc ciężko tutaj mówić o korzystaniu z doświadczenia zdobytego wcześniej. Ponadto jest produkowana zdalnie przez grupę ludzi z całego świata. Natomiast studia, z którymi rozmawiamy twierdzą, że praca zdalna w sektorze gier się nie sprawdza, ponieważ są to duże, artystyczne przedsięwzięcia, które wymagają wielu spotkań i konsultacji. Nie bez powodu w pandemii mieliśmy wiele opóźnień jeśli chodzi o premiery - tłumaczy analityk.

Jeśli chodzi o atrakcyjność inwestycyjną CI Games, jest jeszcze jedna kluczowa kwestia. Na “The Lords of the Fallen” świat się przecież nie kończy - konieczny jest plan dalszego działania. Jeśli gra odniesie sukces, spółka ma zamiar wydać kilka dodatków poszerzających rozgrywkę. Jeśli nie - inwestorzy nie będą mieli się czego chwycić. Spółka informowała o projektach o roboczych tytułach “Scorpio” i “Survive”, natomiast nie wiadomo nic o kolejnej części z serii “Sniper Ghost Warrior”, która była znana i cyklicznie generowała wyniki.