Kursy 11bit studios i CI Games są rekordowo wysoko, bo inwestorzy grają pod zbliżające się wielkimi krokami premiery nowych gier - “Frostpunk 2” i “The Lords of the Fallen”, ale kursy większości pozostałych dużych przedstawicieli sektora są daleko od szczytu. Nie bez powodu - uważa Emil Popławski, analityk z Biura Maklerskiego Pekao. Na spotkaniu z inwestorami indywidualnymi na Konferencji WallStreet27 wyjaśnił przyczyny słabości i podpowiadał, jaką lekcję wyciągnąć z bessy.
- Przez ostatnie dwa-trzy lata zaszły różne zdarzenia, które zmieniły optykę. Nie twierdzę, że spółki z branży gier są złe - sam mam pozytywne rekomendacje - ale warto zastanowić się nad tym, dlaczego nie spełniają one oczekiwań rynkowych. W ubiegłym roku tylko w dwóch obserwowanych przeze mnie spółkach projekty poszły zgodnie z oczekiwaniami, kilkanaście pozostałych to były rozczarowania albo opóźnienia - mówił Emil Popławski.
Analityk przytoczył dane, zgodnie z którymi podaż nowych gier na najpopularniejszej wśród graczy platformie Steam jest bardzo duża i rośnie o 20 proc. rocznie. Tymczasem popyt w 2022 r. rósł o połowę wolniej niż do niedawna, a w tym roku należy spodziewać się jego spadku o 5 proc.
- Ten rok będzie słaby dla gamingu, a perspektywy podażowo-popytowe są słabe - nie ma wątpliwości analityk Pekao.
Specjalista przypomina, że choć graczy przybyło, to spadło prawdopodobieństwo sukcesu największych, a zarazem najdroższych produkcji, bo zmieniła się konkurencja w sektorze. W 2022 r. ukazało się około ćwierć tysiąca gier z ceną powyżej 40 USD, tymczasem kiedy na rynku debiutował “Wiedźmin”, to podobnych tytułów było około 25. Ceny gier przez dekadę stały w miejscu, natomiast wynagrodzenia w rodzimej branży rosły od 2018 r. średniorocznie o 18 proc.
– CD Projekt podniesie pensje o kilkadziesiąt procent, inni będą musieli za tym iść, a ceny gier za tym nie nadążają. Pojawiło się dużo znaków zapytania, choć oczywiście taka sytuacja nie będzie trwać wiecznie - studia nieefektywne wypadną z rynku, deweloperzy przejdą do lepszych studiów, presja płacowa się zatrzyma - mówił Emil Popławski.
Swoje zrobi też AI, choć nie ma jasnej odpowiedzi, jaki będzie bilans - czy nowe technologie obniżą koszty, czy nie zwielokrotnią podaży, czy duzi gracze wypchną małych, a może to jednak oni będą bardziej innowacyjni? A do listy rodzajów ryzyka trzeba dodać jeszcze regulacyjne.

Lekcje z gamingu
1. Informacje dzielmy przez dwa i myślmy scenariuszowo.
Człowiek z natury jest optymistą, zarządy są zaangażowane w rozwój projektów i przekaz trafiający do inwestorów może nie uwzględniać wszystkich implikacji, w szczególności negatywnych scenariuszy. Dlatego warto zastanowić się, czy nasza inwestycja dalej ma sens, jeśli będzie 20 proc. gorzej niż myśli zarząd? Być może przy założeniu zysku netto o 20 proc. niższego okaże się, że spółka będzie mieć problem z cash flow, obsługą zadłużenia itd.
- Przygotowując rekomendację zawsze układam sobie różne scenariusze – co, jeśli będzie lepiej i co, jeśli będzie gorzej - na tej podstawia można stworzyć wartościową analizę – mówił Emil Popławski.
2. Pewność siebie, czyli dlaczego konsens może się mylić.
Jeśli każdy analityk uwzględnia pozytywny wpływ danego czynnika, a spółka staje się ulubieńcem inwestorów, to jest to już najpewniej zdyskontowane, w przeciwieństwie do możliwego negatywnego zaskoczenia (np. opóźnienie we wprowadzeniu produktu, zmiany cen surowców, kursów walut, złe przyjęcie produktu przez klientów itd.).
- Jeśli wszyscy wiedzą, że np. firma otworzy fabrykę i wzrosną zyski, to granie pod to jest bardzo ryzykowne. Jeśli natomiast pojawią się jakieś problemy, to nie będzie już zbyt ciekawie. W takiej historii inwestycyjnej może być wiele rodzajów ryzyka i trzeba mieć silne przekonanie do tego, by w inwestować w akcje spółki, którą rynek jest tak zafascynowany - uważa Emil Popławski.
3: Warto liczyć, czyli inwestycyjna praca domowa.
Nowe informacje ze spółki czasem nie są natychmiast dyskontowane, a przewaga, jaką może zyskać inwestor, to próba oszacowania jej wpływu na wyniki.
- Jeżeli spółka pokazuje nowy projekt w prezentacji, to nie warto od razu kupować akcji, tylko zastanowić się, jaką na nim osiągnie marże, jak rosną koszty pracy itd. Trzeba to policzyć i wyciągnąć wnioski – radzi analityk Pekao.
4. Patrzmy na cash flow.
Drobni inwestorzy patrzą przede wszystkim na rachunek zysków i strat, tymczasem analitycy od dawna uczulają na inną część sprawozdania - rachunek przepływów pieniężnych. Są spółki, które muszą dużo zainwestować, dlatego warto uwzględnić, czy koszty finansowania będą wysokie, czy trzeba będzie zrobić emisję. Zawsze istnieje też ryzyko przeinwestowania.
5. Na rynku zarabiają cierpliwi, jednak nie zawsze warto czekać.
Emil Popławski przypomniał, że ostatnie premiery gier to była seria porażek, dlatego radzi rozważyć, jak silnie jesteśmy przekonani do tego, że kolejna będzie sukcesem, jakiego oczekujemy. Zdarza się, że wyprzedaż akcji zaczyna się krótko przed premierą.
6. Sentyment w sektorze.
– Nie lubię określenia “sentyment” do wyjaśniania trendów - przyznał Emil Popławski.
Jego zdaniem hossa w gamingu była dlatego, że spółki wypuszczały świetne gry, produkowały niskokosztowo, były bardzo efektywne, miały możliwość skalowania biznesu, a ROI, czyli zwrot z zainwestowanego kapitału, było bardzo wysokie.
– Teraz gry się nie udają, koszty rosną, spada efektywność firm. Warto jednak dostrzec, że bessa to pochodna sytuacji bilansowej, gotówkowej, dynamiki zysków itd. - mówił analityk Pekao.
7. Na GPW mamy większe szanse wykorzystać nieefektywność rynku, niż na parkietach zagranicznych.
Znajomość sektora, specyfika lokalnego rynku, regulacji, a także łatwiejszy dostęp do niektórych informacji czy lepszy dostęp do zarządów spółek - to tylko niektóre czynniki pozwalające lepiej wykorzystać nieefektywność rynku. Zdaniem Emila Popławskiego dopóki nie dysponujemy wielomilionowym kapitałem, wychodzenie za granicę nie jest najlepszym pomysłem.
- Inwestowałem w USA i z perspektywy czasu nie wyszedłem na tym źle, ale efektywność tego rynku jest duża, tymczasem w Polsce inwestorzy indywidualni i instytucje mogą osiągnąć przewagę dzięki kontaktom ze spółkami. Nieefektywności rynku w Polsce jeśli chodzi o mniejsze spółki są duże - uważa analityk.
8. Raporty analityczne, czyli dlaczego warto je czytać.
Lektura raportów ułatwia zrozumienie danego biznesu i sektora, a analitycy mają możliwość częstych spotkań z przedstawicielami spółki.
– Nie zawsze trzeba patrzeć na cenę docelową, bo jej podstawią są różne założenia. Warto jednak patrzeć na analizę scenariuszy i wnioski - radził Emil Popławski.