Ekspert: analiza aspektów tożsamości wyborców pozwala lepiej zrozumieć sytuację polityczną w USA

PAP
opublikowano: 2024-11-01 12:16

Łatwiej zrozumieć sytuację polityczną w USA, gdy przeanalizuje się dane o przynależności religijnej wyborców w połączeniu z danymi o ich pochodzeniu etnicznym – powiedział w rozmowie z PAP kanadyjski ekspert Frederic Castel. Złożone opisy tożsamości pozwalają wyjść poza ogólne stwierdzenia - dodał.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Zastosowanie statystyki do sytuacji politycznej w USA pozwala zobaczyć, „jak ewoluują afiliacje polityczne grup religijnych”, a w połączeniu z pochodzeniem etnicznym daje to "znacznie bogatszy portret polityczny" - podkreślił badacz z Uniwersytetu Quebecu w Montrealu (UQAM).

Castel jest historykiem, geografem i religioznawcą, wykładowcą na UQAM. Zajmuje się uwarunkowaniami etniczno-religijnymi, a od 2016 r. analizuje pod tym kątem wybory w Montrealu, prowincji Quebec i całej Kanadzie, a także w USA.

Ważne jest nie tylko wyznanie wyborców, ale i inne aspekty ich tożsamości; na ich podstawie można zadać pytanie, czy wszyscy wyborcy będą głosować w ten sam sposób - podkreślił Castel.

Część krajów dysponuje takimi danymi, np. w Kanadzie, która od początku istnienia ma bogate statystyki: już w pierwszym spisie powszechnym w 1871 r. znalazły się pytania o wyznanie. W Europie takie dane są gromadzone w Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. USA mają statystyki na temat pochodzenia etnicznego, badaniem tożsamości religijnej od kilkudziesięciu lat zajmują się dwie duże firmy, Pew Research i PRRI.

Wśród protestantów, którzy stanowią ok. 40 proc. mieszkańców USA, pytanie, na jaką partię się głosowało, pozwalało zidentyfikować protestantów głównego nurtu, czyli z Kościołów liberalnych, bardziej otwartych na kwestie sprawiedliwości społecznej oraz bardziej konserwatywnych protestantów ewangelikalnych.

„Do tego doszedł aspekt etniczny - są przecież czarni protestanci. To pozwoliło wyodrębnić trzy protestanckie bloki etno-wyznaniowe: biali głównego nurtu, biali ewangelikalnie i czarni" - powiedział Castel.

Taka analiza da się jednak pogłębić. Dwie pierwsze grupy, głównego nurtu i ewangelikalna, nie są przeciwstawne - zastrzegł ekspert, wyjaśniając, że "protestanci ewangelikalni nie odrzucają określenia +protestant+, przeciwstawiają się określeniu +główny nurt+". Tymczasem "katolicy nie mogą tego zrobić: stanowią jeden Kościół. Są jednak dalsze pytania, np. czy czarni katolicy głosują tak samo jak biali katolicy. Można też definiować np. białych katolików europejskiego pochodzenia i katolików latynoamerykańskich” - powiedział.

Pokazuje to - zaznaczył - że właśnie ta złożoność stanowi przeszkodę w rozumieniu wyborów w USA.

Z badań Castela wynika, że złożone opisy tożsamości pozwalają wyjść poza ogólne stwierdzenia, że np. katolicy głosują mniej więcej w połowie na Partię Republikańską, a w połowie na Partię Demokratyczną, a u protestantów ta proporcja to 60 do 40 proc.

„Te dwa aspekty, religijny i etniczny, pozwalają zauważyć np. różnice w głosowaniu między białymi i czarnymi protestantami. Widać (też) niuanse wśród katolików: Latynosi częściej głosują na Demokratów niż biali katolicy. Ponadto przeciętnie 90 proc. czarnych protestantów głosuje na Demokratów, ok. 60 proc. białych protestantów głównego nurtu głosuje na Republikanów, a 80 proc. protestantów ewangelikalnych głosuje na Republikanów” - tłumaczył Castel.

Zwrócił uwagę, że w USA inne jest znaczenie katolicyzmu. „W Polsce katolicyzm jest tradycją, w Quebecu jest obecny od pięciu wieków, Polska i Quebec są pod tym względem podobne. Natomiast w USA katolicyzm jest (religią) mniejszości, także etnicznej, (która wzięła się) od imigracji Irlandczyków w końcu XIX w. Katolicy mają inne relacje z władzą niż większość. Tak więc głos na (wyznającego katolicyzm Johna F.) Kennedy’ego - a zagłosowało na niego 60 proc. katolików - był głosowaniem na kogoś, kto wyprowadza (ich) z cienia” - zwrócił uwagę badacz. Jak podkreślił, „tożsamość odgrywa olbrzymią rolę w amerykańskim tyglu”.

Castel przypomniał, że odniesienia religijne pojawiły się w USA dopiero w czasach Ronalda Reagana. „Reagan odnosił się do nurtu tzw. moralnej większości (moral majority). W latach 60. panowało mocne odchylenie w lewą stronę, a Reagan wykonał w prawo, a protestanci i katolicy rozumieli, że chodzi o odniesienie do moralności chrześcijańskiej”.

Tak właśnie w odniesieniach u amerykańskich polityków funkcjonuje religia: nie chodzi o konkretny kościół, chodzi o chrześcijańską większość, o wspólne wartości. „Kamala Harris wspomina swoją społeczność baptystów, lewicowa katoliczka Alexandria Ocasio-Cortez używa odniesień religijnych. Nie wiemy, czy jest praktykującą katoliczką, słyszymy, że nie odrzuca tradycji, a praca polityczna jest osadzona w wierze. Można więc być inkluzywnym” - podsumował Castel.