Gdy lokale są zamknięte, trzeba ciąć koszty. W czasie stanu zagrożenia epidemicznego restauracje mogą oferować jedzenie tylko w dostawie. Często korzystają ze wsparcia dużych agregatorów ofert, w rodzaju Pyszne.pl, PizzaPortal czy UberEats, muszą jednak dzielić się z nimi prowizją. Wobec konieczności cięcia kosztów właściciele restauracji szukają innych opcji.
W „PB” pisaliśmy już o inicjatywie WspieramGastro — wspólnym przedsięwzięciu warszawskich restauratorów, którzy w czasie pandemii stworzyli platformę do zamawiania jedzenia. Inną propozycję ma wrocławski start-up Emenago.com, który na rynku zaczynał pół dekady temu od systemu do rezerwacji dla klubów muzycznych.
— Z naszego systemu korzysta ponad 500 lokalizacji. Pierwotnie oferowaliśmy go klubom muzycznym i w tym segmencie staliśmy się największym graczem na rynku. Potem rozszerzyliśmy ofertę na restauracje, puby i kręgielnie — mówi Maciej Wesoły, CEO Emenago.com.
Spółka zarabiała na opłatach abonamentowych i prowizyjnych od właścicieli lokali. Po wybuchu pandemii strumień przychodów jednak się urwał i trzeba było pomyśleć o alternatywie.
— Już wcześniej rozpoczęliśmy pracę nad botem umożliwiającym składanie zamówień w lokalach za pośrednictwem Facebook Messengera. Jest to szczególnie przydatne w restauracjach z tzw. segmentu casual dining, gdzie nie ma obsługi kelnerskiej. Obecnie przekształciliśmy to rozwiązanie w usługę pozwalającą na składanie zamówień z dostawą do domu — mówi Maciej Wesoły.
Emenago postanowił oferować to rozwiązanie za darmo — przynajmniej w czasie, gdy restauracje nie mogą przyjmować klientów.
— Trzeba ciąć koszty i restauracje poszukują alternatywy dla dużych agregatorów, pobierających wysokie prowizje. Większość z nich i tak jest obecna na Facebooku, więc to dobry kanał do kontaktu z klientem, zwłaszcza że wiadomości na Messengerze są odczytywane znacznie częściej niż mejle. Bot może zapytać klienta o dane kontaktowe i adres dostawy, przedstawić mu menu, przyjąć zamówienie, a następnie przekierować do płatności internetowej. Liczymy na to, że rozwiązanie się spopularyzuje, a gdy sytuacja wróci do normy, wprowadzimy opłaty abonamentowe za jego wykorzystywanie — mówi Maciej Wesoły.
W Emenago zainwestował fundusz AIP Seed Capital, który kilka lat temu wyłożył 100 tys. zł za 15 proc. udziałów.
— Od tej pory nie przeprowadzaliśmy kolejnych rund finansowania, choć jesteśmy w kontakcie z kilkoma funduszami. Skupiliśmy się na stopniowym rozwoju organicznym i szybkim osiągnięciu rentowności, zyski pojawiły się po dwóch latach. W obecnej sytuacji ta strategia okazała się błogosławieństwem — nie budowaliśmy jak niektóre start-upy dużej skali za pieniądze inwestorów, więc teraz nie jesteśmy przerośnięci, mamy zyski z poprzednich lat i nie musimy nikogo zwalniać — mówi Maciej Wesoły.
Zespół start-upu jest niewielki — pracuje w nim 8-10 osób.
— Świadczymy też usługi jako software house, dostarczając innym firmom rozwiązania m.in. z zakresu wykorzystania sztucznej inteligencji na Facebooku. To sprawia, że nawet brak przychodów w czasie pandemii nie zagraża naszemu funkcjonowaniu, przy obecnych kontraktach jesteśmy w stanie przeżyć rok czy dwa, a do tego czasu powinny wrócić przychody ze starych usług i pojawić się z nowych — mówi szef Emenago.com.