Nikt się nie spodziewał, że aż tak dużo osób wyjedzie na Zachód i nie będzie masowo wracać. W krajach unijnej „piętnastki” przebywa obecnie o 210 proc. więcej Polaków niż w 2004 r., 400 proc. więcej Litwinów, a 450 proc. Łotyszy — wynika z raportu CEED Institute (zdecydowanie mniej chętnie do krajów starej UE wyjeżdżali Czesi i Słowacy — przebywa ich tam o 40 i 25 proc. więcej niż przed dziesięcioma laty).
![PUŁAPKI I SZANSE: O problemach związanych z migracją dyskutowali przedsiębiorcy i eksperci zaproszeni przez CEED Institute, think-tank promujący osiągnięcia i potencjał gospodarczy państw Europy Środkowej i Wschodniej: od lewej Lech Wałęsa, Zdenek Bakala, czeski przedsiębiorca, wiceprezes New World Resources, Jan Kulczyk, właściciel Kulczyk Investments, Indrek Neivelt, estoński przedsiębiorca, przewodniczący rady nadzorczej Bank of Saint Petersburg, Bjorn Saven, szwedzki przedsiębiorca, prezes funduszu IK Investments, William Lacy Swing, dyrektor generalny Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji, Arunas Siksta, litewski przedsiębiorca i bankier, dyrektor Vilnus University Business School, i Pedro Videla, profesor IESE Business School. [FOT. RAFAŁ KLIMKIEWICZ/EDYTOR] PUŁAPKI I SZANSE: O problemach związanych z migracją dyskutowali przedsiębiorcy i eksperci zaproszeni przez CEED Institute, think-tank promujący osiągnięcia i potencjał gospodarczy państw Europy Środkowej i Wschodniej: od lewej Lech Wałęsa, Zdenek Bakala, czeski przedsiębiorca, wiceprezes New World Resources, Jan Kulczyk, właściciel Kulczyk Investments, Indrek Neivelt, estoński przedsiębiorca, przewodniczący rady nadzorczej Bank of Saint Petersburg, Bjorn Saven, szwedzki przedsiębiorca, prezes funduszu IK Investments, William Lacy Swing, dyrektor generalny Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji, Arunas Siksta, litewski przedsiębiorca i bankier, dyrektor Vilnus University Business School, i Pedro Videla, profesor IESE Business School. [FOT. RAFAŁ KLIMKIEWICZ/EDYTOR]](http://images.pb.pl/filtered/e4b3f7cc-0da8-4b3d-9125-d1ae5bdda638/f749a06b-1479-5beb-8d12-629458630535_w_830.jpg)
W skali świata 1 mld ludzi z zaludniających go 7 mld to migranci. Czy jest to pułapka? Drenaż talentów? Zły kierunek? Przedsiębiorcy z tych krajów, z których wielu obywateli wyjechało, przekonują, że to... pozytywne zjawisko.
— Pamiętajmy, że boom w USA polegał na tym, że to ludzie szukali pracy, a nie odwrotnie. Dyskusja idąca w stronę: wracajcie do Polski, to Polska was wykształciła, ma charakter XX-wieczny. Na 10 najszybciej rozwijących się krajów na świecie siedem jest z Afryki, a trzy z Azji. Zaskakująco nakłada się to na liczby związane z aktywnością zawodową — aktywnych zawodowo jest tam 75-80 proc. ludności.
W Polsce to 53 proc. — mówi Jan Kulczyk, najbogatszy Polak, podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Zdenek Bakala, wiceprezes New World Resources, uważa, że dzięki emigracji biznes ma zdywersyfikowany portfel talentów.
— Wbrew pozorom, widzą to nawet Szwajcarzy, którzy zaostrzyli ostatnio prawo migracyjne. Te kantony, które znajdują się blisko granicy i korzystają z kapitału emigrantów, głosowały przeciwko tym zmianom — stwierdził Zdenek Bakala.
Biznesmen wyjechał nielegalnie jeszcze z Czechosłowacji, ale przyznaje, że Czesi są bardzo przywiązani do życia w kraju i dużo tracą na tym konserwatywnym podejściu do emigracji.
— Jest to skutek takiej, a nie innej ich natury — za bardziej korzystną sytuację Czesi uznają tę, w której mają mało, ale u siebie w domu. Nie lubią podejmować ryzyka i ruszać w świat — przekonywał Zdenek Bakala. Arunas Siksta, dyrektor Vilnus International Business School, przyznał natomiast, że dla Litwy, małego kraju, który ma 3 mln mieszkańców, emigracja kilkuset tysięcy osób stanowi problem. Musi więc postarać się o przyciągnięcie pracowników z innych krajów.
— Oczywiście, że lepiej rozwijają się te kraje, gdzie nasi ludzie wyemigrowali — tam pracują i tam płacą podatki. Jednocześnie jednak cała UE ma setki tysięcy nieobsadzonych miejsc pracy, ale odgradza się od świata, zamiast zainwestować spore kwoty, by siłę roboczą przyciągnąć — powiedział Arunas Siksta. Udało się to, ale na niewielką skalę, Estonii, która do branży informatycznej przyciągnęła rosyjskojęzycznych imigrantów.
— Korzyść dla nich polega na tym, że porozumiewają się dalej w swoim języku, ale chyba niczym więcej o nich nie walczyliśmy — przyznał Indrek Neivelt, przewodniczący rady nadzorczej Bank of Saint Petersburg.