Główną miną są ceny energii

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2014-05-08 00:00

Europejski Kongres Gospodarczy

Umożliwienie uczestnikom VI Europejskiego Kongresu Gospodarczego wysłuchania z pierwszych ust informacji o stanie negocjacji umowy gospodarczej UE z USA było dobrym pomysłem. Nawet biorąc pod uwagę, że główni negocjatorzy — unijny Ignacio Bercero i amerykański Dan Mullaney — unikali konkretów. Dotychczasowe cztery rundy przyniosły dopiero określenie obszarów, od piątej zaczną się ostre schody. Hipotetyczny termin zakończenia negocjacji pod koniec 2015 r. wypada uznać za chciejstwo. Potem umowę czeka jeszcze ciężka droga politycznego akceptowania, podpisywania i ratyfikowania.

FOT. TR
FOT. TR
None
None

Skala negocjowanego TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership) jest gigantyczna. Celem umowy jest nie tylko wyeliminowanie ceł, lecz zniesienie barier administracyjnych, które utrudniają handel i inwestycje. Negocjatorzy podkreślają problem rozbudowanych regulacji. Pod tym względem zbiurokratyzowana UE wcale nie jest stroną gorszą, w tak szczycących się wolnością gospodarczą USA również obowiązują tomiska przepisów. Notabene w niektórych dziedzinach dochodzi do paradoksów: dyrektywy unijne po implementacji stają się mniej więcej jednolitym prawem w 28 państwach, natomiast w USA powszechne przepisy federalne uzupełniane są stanowymi, często znacznie się różniącymi.

Główną miną negocjacyjną, od której rozbrojenia zależy los umowy, są ceny energii. Obecnie jest ona zdecydowanie tańsza w USA, dlatego otwarcie rynku stanowi dla UE ogromne wyzwanie. Na szali złożone zostaną losy całych branż, zwłaszcza przemysłowych. Szczególnie trudna jest sytuacja gospodarek tak energochłonnych, jak np. polskiej. Podnoszenie konkurencyjności to zadanie na lata, zatem wieści o przedłużaniu się negocjacji UE z USA z naszego punktu widzenia nie będą tak hiobowe…