Energetykę czeka rewolucja

Barbara Warpechowska
opublikowano: 2010-05-18 00:00

Elektryczne samochody, niewielkie biogazownie, uprawy roślin energetycznych — taka powinna być przyszłość polskiej energetyki.

Energooszczędne technologie dają znaczne oszczędności prądu

Elektryczne samochody, niewielkie biogazownie, uprawy roślin energetycznych — taka powinna być przyszłość polskiej energetyki.

— Energetyka w 2010 roku stoi na progu nowej reformy. Czeka nas rewolucja technologiczna, w której nastąpi przenoszenie innowacyjności z obszaru zbrojeń do energetyki. To skutek strachu podsycanego bezpieczeństwem energetycznym i efektem klimatycznym. Nastąpi przebudowa społeczeństwa przemysłowego w społeczeństwo wiedzy — uważa prof. Jan Popczyk z Uniwersytetu Śląskiego.

Elektryczny samochód

Czy taka wizja ma szansę realizacji? Czy będzie masowa? Bo zapewne w niektórych miejscach takie rozwiązania będą promowane. Już ponad 10 lat temu widziałam w niemieckim Oberstdorfie zakaz wjazdu dla tradycyjnych samochodów. Należało je zostawić na parkingach na obrzeżu tego alpejskiego miasteczka, znanego głównie z Turnieju Czterech Skoczni. Opłata parkingowa była zarazem biletem dla czterech osób na autobusy miejskie, którymi można było jeździć przez cały dzień. Oczywiście autobusy korzystały z prądu.

Takie i podobne rozwiązania wprowadziło od tego czasu wiele kurortów w Szwajcarii, Austrii i Niemczech. Bo to żadna przyjemność — odpoczynek w górach w oparach smogu.

Czy jednak np. mieszkańcy Katowic lub innych polskich aglomeracji zechcą zostawiać samochody na obrzeżach i nie wjeżdżać do centrów? Tak. Ale pod warunkiem, że się ich do tego zachęci korzystnymi ofertami komunikacji miejskiej.

Mogą się też przesiąść do aut z napędem elektrycznym. Na razie przeszkodą jest ich cena, na którą wpływają głównie wysokie koszty produkcji wysokosprawnych i lekkich akumulatorów energii elektrycznej oraz długi czas ładowania.

Pasywne budynki

Znaczne oszczędności elektryczności oferują energooszczędne technologie. Budowa pilotażowego biurowca w Katowicach będzie kosztowała około 10 proc. więcej niż standardowych obiektów, ale w porównaniu z nimi będzie zużywał aż dwie trzecie energii mniej. Ogrzeją go i schłodzą rury w grubych stropach z płyt żelbetowych. Latem studnie geotermalne dostarczą chłodną wodę do tego samego systemu, który zimą grzeje.

Zapotrzebowanie na ciepło pokryje pompa ciepła. Dodatkowym jego źródłem będzie rekuperator, element wentylacji mechanicznej, który odzyskuje ciepło z powietrza wywiewanego.

— Tak się buduje na Zachodzie, szczególnie w Austrii i Niemczech, gdzie występują podobne warunki atmosferyczne jak w Polsce. Tam standardowe systemy klimatyzacyjne są wypierane przez tego typu rozwiązania — mówi Mirosław Bobrzyński, prezes Euro-Centrum.

Katowicki budynek ma mieć ponadstandardowe os-łony termiczne, okna pasywne o potrójnym przeszkleniu i system zewnętrznych żaluzji fasadowych, które chronią przed nadmiernym promieniowaniem słonecznym. Oszczędność energii uzyska się również dzięki konstrukcji — atrium z centralnym przeszkleniem — oraz usytuowanie biur dookoła budynku, dzięki czemu w ciągu dnia można zrezygnować z dodatkowego oświetlenia ciągów komunikacyjnych i pomieszczeń biurowych.

Budowę tego pierwszego na Śląsku biurowca pasywnego rozpocznie jesienią Euro-Centrum na terenie Parku Naukowo-Technologicznego.

Katowicki budynek zaprojektował Sławomir Kostur przy współpracy z prof. Walterem Brownem, autorem największego w Europie biurowca pasywnego Luteco w Ludwigshafen. Katowicki biurowiec pasywny będzie potrzebował rocznie 15 kWh/mkw. energii na ogrzanie. Budynek konwencjonalny wymaga 120 kWh/mkw. na rok.

Rolnicze uprawy

Prof. Jan Popczyk uważa, że najbliższe lata powinny być dekadą rolnictwa energetycznego i biogazu.

— Przełamaliśmy pewną tradycję. Rolnicy zaczęli zastępować węgiel zbożem. W 2009 roku mieliśmy nadprodukcję zboża, którą szacuje się na 6 mld ton. Współspalenie go jako biomasy w wielkich elektrowniach przyniesie 6 TWh energii, którą zaliczymy do energii odnawialnej. Tak nie wolno. Na wyprodukowanie 6 mld ton zboża trzeba około 1,8 mln hektarów dobrych gruntów. Powinniśmy je wykorzystać pod zielone rośliny energetyczne, kukurydzę, buraki energetyczne, a następnie je zgazować. Popełniamy dwa podstawowe błędy. Po pierwsze, doprowadzamy do produkcji zbędnego zboża, a z niego mamy znacznie mniej energii niż z roślin energetycznych. Po drugie, współspalamy zboże, co jest także nieefektywną technologią — twierdzi prof. Jan Popczyk.

Nie potrzeba tyle energii

— W Stanach Zjednoczonych ocenia się, że możliwa jest redukcja rynku ciepła o 50 proc., rynku paliw transportowych podobnie, a rynku energii elektrycznej o 75 proc. Oznacza to, że podnosząc efektywność wykorzystania energii, uzyskujemy znacznie szybciej, taniej i lepiej pożądane cele, niż inwestując w nowe moce wytwarzania energii — przekonuje prof. Jan Popczyk.

Również prof. Jerzy Buzek, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, wielokrotnie podkreślał:

— Najtańsza jest ta energia, której nie trzeba produkować. Dlatego tak ważne dla gospodarki jest jej oszczędzanie — tak w przemyśle, jak i w gospodarstwach domowych.

Czy zatem potrzebne są nam elektrownie jądrowe i nowe wielkie jednostki węglowe?