Esplanada nie wybija się ponad przeciętność
Łódzka ulica Piotrkowska obfituje w sklepy z dobrą odzieżą. Niestety, nie można tego powiedzieć o knajpach, których jest tam jak na lekarstwo. Esplanada, jedna z najlepszych w tym skromnym gronie, serwuje tylko poprawne jedzenie.
Dobrze urządzone wnętrze rozbudza oczekiwania co do smaku i jakości potraw. Tatar z pocztowych śledzi nieodparcie kojarzy się z paprykarzem szczecińskim, choć jest przyprawiony dużą ilością sosu pomidorowego. Pieczony camembert jest przyzwoity, ale już żurawiny z polskiego lasu — jak zapewnia szef kuchni — to nic innego jak tylko konfitura żurawinowa, która równie dobrze może pochodzić z najbliższego supermarketu.
Przyjemnym zaskoczeniem była zupa cebulowa. Wybór zup jest jednak skromny.
Z niewielkiej gamy sałatek —cztery — kucharz zachwala szopską. I ma rację. Drugie dania szybko jednak sprowadzają nas na ziemię. Sznycel górski z kaparami to niemiłosiernie rozklepany kawałek mięsa, zaś dodane do niego kapary sprawiają wrażenie, jakby trafiły na talerz przez przypadek. Ale już kolacji Rumcajsa — pod tą nazwą kryje się półmisek mięs z grilla — należy unikać. Drób bywa gorzki.
Obżartucha na pewno rozczuli wielkość dań. Już jeden półmisek Caprese wystarczyłby, żeby się solidnie najeść.
Z przeciętną kuchnią przyjemnie jednak kontrastuje obsługa, wręcz wzorowa. Warto jeszcze zwrócić uwagę na kartę win. Jest imponująca zarówno pod względem ilości, jak i cen. Butelka Chateau Haut Brion, rocznik 1958, kosztuje jedyne 1950 zł.