— Kryzys po chińsku to dwa słowa. Pierwsze oznacza kłopoty, trudności,
natomiast drugie — szansę. I tak należy na niego patrzeć — mówił Jan
Kulczyk podczas debaty o kryzysie w ramach Europejskiego Kongresu
Gospodarczego w Katowicach.
Joschka Fischer, były minister spraw zagranicznych Niemiec, podkreślał,
że kryzys finansowy ma charakter globalny. Dotyka nie tylko Unię
Europejską, ale także USA. Jednak UE jest w gorszej sytuacji.
— Mamy wspólną walutę, przepisy, ale brakuje nam unii politycznej. A bez
niej Unia może nie przetrwać. Dziś rozbieżności między krajami są zbyt
głębokie i trzeba to zmienić — powiedział Joschka Fischer.
Jan Kulczyk, przewodniczący rady nadzorczej Kulczyk Investments,
również przestrzegał, że jeżeli nadal będziemy myśleli tylko w
kategoriach narodowych, a nie globalnych, to Europa będzie tylko
skansenem.
— W gospodarce rynkowej najważniejszy jest rynek. Ale rynek to nie
Europa czy USA. Na świecie żyje 7 mld ludzi, z czego 2 mld marzy o
butach, kolejne 2 o rowerze, natomiast 2 mld o samochodzie. A Europa to
zaledwie ponad 500 mln mieszkańców — wyliczał Jan Kulczyk. Problemem
jest, jak ten rynek uruchomić. Według Jana Kulczyka przyszłość leży w
zrównoważeniu świata.
— Można zrzucić winę na polityków i banki, można się zadłużać i uważać,
że to dzieci spłacą nasze długi, ale to droga donikąd.
Trzeba likwidować dysproporcje, które istnieją dzisiaj między Europą a
Afryką. Nigeria ma 200 mln mieszkańców, a Rosja 120 mln, ale rezerwy
ropy w Nigerii są czterokrotnie większe niż w Rosji. Dlatego cały
potencjał trzeba kierować na zrównoważenie świata. Czy jest sens
inwestować 200 mld EUR w ratowanie Grecji, skoro za te pieniądze można
ożywić centralną Afrykę? — pytał Jan Kulczyk.
Kryzys to ogromna szansa dla nowych członków UE, których kondycja jest
znacznie lepsza od kondycji krajów starej Unii. Mikulas Dzurinda, były
premier Słowacji, zastanawiał się, czy kraje Unii mogłyby wrócić do
walut narodowych. Czy nastąpiłbywówczas powrót do hegemonii Niemiec,
które miały najsilniejszą walutę.
Alicja Kornasiewicz, doradca Morgan Stanleya, ostrzegała zaś przed
niebezpieczeństwem regulacji na szczeblu unijnym, ponieważ każdy kraj ma
odmienny system finansowy. Paneliści zgodzili się, że przyszłość leży w
globalnym świecie, a nie regionalnym czy też narodowym.
— Generalnie my, Europejczycy, jesteśmy światowi. Przecież prawie cały
świat mówi po angielsku i hiszpańsku, a tylko niektórzy mówią po chińsku
— mówił Jan Kulczyk.