Internetowa strona Fidelity działała bez zakłóceń w poniedziałek, co nie udało się w przypadku kilku innych firm obsługujących indywidualnych inwestorów.

- Z perspektywy detalu, zdecydowanie mieliśmy więcej kupujących niż sprzedających – powiedział Keith Bernhardt, wiceprezes Fidelity. – Nie widzieliśmy naprawdę żadnej paniki – dodał.
Firma nie miała jeszcze dokładnych danych, ale twierdziła, że poniedziałkowy handel był podobny do tego z piątku, kiedy 52 proc. transakcji dotyczyło kupna.
- Ludzie zdawali sobie sprawę, że rynek miał niesamowity wzrost – powiedział Bernhardt podkreślając, że korekta była spodziewana od pewnego czasu.