Fidiasz wychowa młodych ambitnych

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2017-05-31 22:00
zaktualizowano: 2017-05-31 21:07

Nawet na kilkadziesiąt milionów złotych może liczyć start-up, który weźmie pod skrzydła nowy fundusz Krzysztofa Domareckiego. Dziś Fidiasz FIZ debiutuje

Fidiasz to najwybitniejszy starożytny rzeźbiarz grecki z tzw. okresu klasycznego. To także najmłodsze biznesowe dziecko Krzysztofa Domareckiego, założyciela grupy Selena FM i twórcy jej międzynarodowego sukcesu. Tak nazywa się nowy fundusz inwestycyjny, który dzisiaj, podczas krakowskiego kongresu Impact’17, oficjalnie zainauguruje działalność.

PIENIĄDZE SZCZĘŚCIA NIE DAJĄ: Stworzenie polskich firm, które podbiją zagraniczne rynki, a nie wysoka stopa zwrotu — to główny cel startupowego funduszu Fidiasz FIZ, powołanego właśnie przez Krzysztofa Domareckiego.
Marek Wiśniewski

Grunt to się wyróżnić…

Fidiasz FIZ to kolejny fundusz stworzony z myślą o młodych firmach znad Wisły.

— Gdy kilka lat temu postawiliśmy na PiLab, licząc, że wyrośnie na polskiego jednorożca, już na początku przygody okazało się, że rynek VC w Polsce nie istnieje. Żeby finansować rozwój firmy na etapie seed i rundy A, musieliśmy przekonać członka zarządu Oracle’a i inne osobistości z USA do prywatnej inwestycji oraz wprowadzić spółkę na giełdę, by sięgnąć po kapitał od funduszy inwestycyjnych. Sytuacja na szczęście się zmienia — mówi Sergiusz Borysławski, członek zarządu PiLabu. Nowy fundusz ma jednak znacząco różnić się od coraz liczniejszej konkurencji.

— Po pierwsze, jest to fundusz wyłącznie prywatny, co zapewnia mu wysoką elastyczność inwestycyjną. Dynamika rozwoju nowych technologii jest tak duża, że nowe projekty, zwane start-upami, potrzebują znacznych pieniędzy na rozwój i udział w wyścigu o pozycję rynkową — mówi Krzysztof Domarecki.

Podkreśla, że z jego doświadczenia (a w start-upy i innowacje inwestuje od siedmiu lat) wynika, że najlepsze projekty potrzebują znacznie większych pieniędzy niż kiedyś, bo świat jest znacznie bardziej konkurencyjny, niż był jeszcze kilka lat temu.

— Dlatego strategia Fidiasza zakłada przeznaczanie na pojedynczy projekt od 4 nawet do 50 mln zł — wyjaśnia założyciel funduszu.

…ustrzec się wad…

Zdaniem inwestora, większość funkcjonujących w Polsce funduszy venture capital (VC), wbrew deklaracjom, koncentruje się tylko na trzech elementach: wyszukaniu projektu (co robią już całkiem dobrze), dofinansowaniu go i znalezieniu nabywcy. Zdecydowana większość ma natomiast zauważalne braki w takich dziedzinach jak rozwój projektu i doprowadzenie go do odpowiedniej postaci rynkowej czy uruchomienie produkcji, logistyki, sprzedaży i marketingu.

— Pod tym względem Fidiasz FIZ będzie się zasadniczo różnił od pozostałych funduszy, będzie bowiem dawał wybranym start-upom kompletne wsparcie aż do etapu ekspansji międzynarodowej — zapewnia założyciel Seleny. Trzecim wyróżnikiem ma być liczba projektów — fundusz zainwestuje w sześć, maksymalnie osiem start-upów.

— Nasza strategia inwestycyjna zakłada bardzo intensywne wspieranie rozwoju tych przedsięwzięć, a odpowiedzialnie większą liczbą start-upów zająć się nie da. Tym bardziej że zespół menedżerów, wraz ze mną, będzie dzielił się wiedzą i całym know-how dotyczącym stworzenia międzynarodowej, dobrze funkcjonującej firmy — wyjaśnia Krzysztof Domarecki.

…zachować niezależność…

Fidiasz FIZ będzie dysponował 200 mln zł. Całość pochodzi od założyciela. Inwestor deklaruje jednak, że jest otwarty na współpracę — z innymi inwestorami lub funduszami. Warunkiem jest, by Fidiasz FIZ pozostał stricteprywatnym podmiotem, nieobciążonym regulacjami unijnymi, dzięki czemu będzie mógł wciąż działać elastycznie. Fundusz jest już zarejestrowany, kompletowanie zespołu potrwa do września. Początkowo stworzą go trzy osoby, ale docelowo, gdy pod opieką Fidiasza będzie osiem projektów, menedżerów będzie sześciu.

— Nie będą stale zajmowali się wyszukiwaniem kolejnych inwestycji. Skoncentrują się na rozwijaniu tych projektów, w które fundusz już zainwestował. Inwestować będziemy w różne branże, choć najbardziej zależy nam na przedsięwzięciach, które umożliwią umiejscowienie i rozwój produkcji oraz badań w Polsce — mówi Krzysztof Domarecki.

…i wyjść za granicę

Zgodnie z założeniami, Fidiasz FIZ będzie zaangażowany w każdy z projektów przez okres od sześciu do dziesięciu lat i pozostanie akcjonariuszem lub udziałowcem start-upów także na etapie ich zagranicznej ekspansji.

— Stopa zwrotu nie jest dla mnie aż tak ważna. Nie muszę o to walczyć i nie jest to główne założenie projektu. Ten fundusz to realizacja konkretnej wizji rozwoju firm technologicznych. Chciałbym stworzyć taki model inwestycyjny, który pozwoli wesprzeć kilka świetnych polskich projektów i umożliwić im podbój zagranicznych rynków. Chcę, aby stały się w pełni dojrzałymi firmami, z sukcesem konkurującymi na światowych rynkach. To mój główny cel — deklaruje Krzysztof Domarecki. Fidiasz FIZ bierze pod uwagę partnerstwo z działającymi w Polsce funduszami VC, które zainwestowały już w ciekawe przedsięwzięcia, ale nie zawsze udaje im się skutecznie wspierać ich rozwój.

— Widzimy wstępne zainteresowanie. Nasza oferta jest komplementarna do ich. Dlatego zakładam, że część firm, w które zainwestujemy, może pochodzić z istniejącego już portfela funduszy VC. Strategia Fidiasza przewiduje duże wsparcie operacyjne, więc zaangażowanie kapitałowe musi być do niego proporcjonalne. Nie zakłada jednak, że musimy mieć większościowy udział — mówi założyciel funduszu. Fidiasz będzie też docierał bezpośrednio do innowatorów czy wynalazców. Ma już nawet analityków, którzy są gotowi przyjmować wnioski, a nawet jeden projekt.

— Umowy są podpisane. To firma FinAi z segmentu fin-tech, która pracuje nad wdrożeniem nowoczesnej platformy kredytowej, mającej skrócić i uprościć drogę klienta do uzyskania kredytu — informuje Krzysztof Domarecki.

FinAi to utworzona w listopadzie 2016 r. spółka z siedzibą w Warszawie, której kapitał zakładowy wynosi ok. 1,5 mln zł. Jej menedżerowie doświadczenie zawodowe zdobywali m.in. w PKO BP, Inteligo, Citi Handlowym, Aliorze, Raiffeisenie, Nordei i mBanku, firmach doradczych Deloitte i PwC, a także na GPW.

OKIEM EKSPERTA

Sposób na sukcesję

JACEK CHWEDORUK,zarządzający polskim biurem Rothschild Global Advisory

Doświadczeni przedsiębiorcy, którzy odnieśli sukces w jakiejś branży, nie są skazani na rozwijanie tylko jednego biznesu. Coraz częściej tworzą fundusze z myślą o inwestowaniu w zróżnicowany portfel firm lub nowych projektów. Takie fundusze zachowują się podobnie jak private equity, chociaż nie mają niektórych ograniczeń narzucanych przez inwestorów zewnętrznych — jak krótki horyzont inwestycji, wysoka stopa zwrotu czy unikanie pewnych branż. Często zdarza się, że światowej klasy inwestorzy, tacy jak Warren Buffett czy George Soros, otwierają się jednak po jakimś czasie na kapitał zewnętrzny. Fundusze inwestycyjne tworzone przez przedsiębiorców przekształcają się też w tzw. family offices, które z pomocą zawodowych menedżerów służą całej rodzinie, ułatwiając sukcesję i zachowanie majątku przez pokolenia. Wygląda na to, że w Polsce nadchodzi właśnie czas stopniowej zmiany pokoleniowej i fundusze lub family offices są odpowiednim instrumentem.

Pochód polskich biznesmenów

Krzysztof Domarecki od lat jest w gronie 100 najbogatszych Polaków. Dziś sam należący do niego pakiet 77 proc. akcji giełdowej Seleny — będącej jednym z największych na świecie producentów chemii budowlanej — wart jest prawie 350 mln zł. Założony przez niego Fidiasz FIZ to niejedyny nowo powstały fundusz polskiego multimilionera. Ostatnio jest prawdziwy wysyp podobnych inicjatyw. Przedwczoraj o uruchomieniu własnego funduszu, z kapitałem 60 mln USD (ok. 225 mln zł), mówił na łamach „PB” Sebastian Kulczyk, najbogatszy Polak. Wczoraj Tomasz Domogała (11. na liście najbogatszych), również za pośrednictwem naszej gazety, ogłosił, że jego fundusz TDJ Pitango Ventures przeznaczy na inwestycje w polskie start-upy 210 mln zł. W młode spółki inwestują też: Idea Box z grupy Leszka Czarneckiego, Solter Capital Mariana Owerki, bValue (Marian Owerko, Rafał Brzoska,Tomasz Misiak) czy fundusze Michała Sołowowa.