Rynek skarży się na niejasne przepisy dotyczące buy-backu
Fala buy-backów przetacza się przez nasz rynek giełdowy. Okazuje się jednak, że część firm może mieć problem z przepisami podatkowymi.
Dekoniunktura na giełdzie przyniosła modę na buy-backi. Ponad 30 spółek przystąpiło już do skupu akcji własnych w celu umorzenia lub dopiero zamierza to zrobić. Tymczasem okazuje się, że przepisy podatkowe obowiązujące przy tego rodzaju operacjach są niejasne, a po rynku krążą różne interpretacje.
Kto ma płacić
Problem wynika z tego, że dochody uzyskane w wyniku sprzedaży akcji w celu umorzenia nie są opodatkowane podatkiem dochodem wynoszącym 19 proc. — jak zwykła transakcja zbycia papierów — tylko są klasyfikowane jako dywidenda. A to oznacza, że to spółka skupująca swoje akcje występuje w roli płatnika. Powinna więc sama obliczyć i odprowadzić podatek od tej transakcji. Problem jednak w tym, że nie jest w stanie zidentyfikować sprzedającego, ponieważ jest nim przecież anonimowy inwestor giełdowy. A z tego wynika kolejny problem — spółka nie może obliczyć, czy w wyniku sprzedaży akcji inwestor zaksięgował jakikolwiek zysk.
— Funkcjonują trzy interpretacje tych przepisów, wydane przez różne urzędy skarbowe. Pierwsza stwierdza, że jeśli w danej sytuacji płatnik nie ma możliwości zidentyfikowania osób sprzedających, to prawo nie może nakładać na niego takiego obowiązku. Według drugiej, to biuro maklerskie przeprowadzające skup powinno potrącać taki podatek już w momencie zawierania transakcji. Trzecia interpretacja wskazuje, że skup akcji powinien się odbywać w drodze wezwania, ponieważ wtedy można bez problemu określić sprzedających — wyjaśnia Marek Kolibski, doradca podatkowy z kancelarii Ożóg i Wspólnicy.
Jest jeszcze jeden sposób, wskazany przez Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA). Jego zdaniem, w skupie powinien uczestniczyć pośrednik, który będzie kupować akcje na własny rachunek. Dopiero od niego spółka nabędzie papiery w celu umorzenia i odprowadzi należny podatek, bo będzie w stanie to zrobić.
Każdy po swojemu
Spytaliśmy kilka spółek, które przeprowadzają buy-back, jak rozwiązały ten problem. Mówią o tym niechętnie.
— Prowadzimy skup samodzielnie, na rynku giełdowym. Nie odprowadzamy podatku, ponieważ nie potrafimy zidentyfikować sprzedających. Zdaniem naszych prawników, jesteśmy w zgodzie z przepisami — mówi Piotr Janczewski, prezes Famu.
Podobnie robią Ropczyce.
— Biuro maklerskie, które przeprowadza dla nas skup, bierze za to prowizję i odprowadza od tego podatek. Zdaniem naszych doradców, to wystarcza — zapewnia Danuta Walczyk, członek zarządu Ropczyc.
W Gancie dowiedzieliśmy się z kolei, że spółka wybrała rozwiązanie zalecane przez WSA i zatrudniła odpowiedniego pośrednika.
Problem z interpretacją przepisów podatkowych dostrzegają też przedstawiciele biur maklerskich, które pośredniczą w skupie. Nie chcą jednak oficjalnie komentować tej sprawy.
— To temat świeży i trudny. Wyjaśniamy z klientami te kwestie — mówi nam anonimowo przedstawiciel DI BRE.
Wtóruje mu makler z DM PKO BP.
— Część naszych klientów wybiera najdalej idącą interpretację przepisów i decyduje się na skup poprzez pośrednika — dodaje makler.
Skarbówka nie da rady
Spółki, które dziś przeprowadzają skup akcji, na razie mają spokój. Jednak w 2012 r., czyli na rok przed ustawowym przedawnieniem, może się u nich pojawić kontrola podatkowa. Czy będą musiały wtedy zapłacić zaległy podatek? A jeśli tak, to jak mają obliczyć jego wartość?
— W razie kontroli podatkowej właściwy organ będzie musiał sam określić należny podatek. Ale organ podatkowy nie będzie w stanie tego zrobić, tak jak wcześniej nie mogła tego zrobić sama spółka — wyjaśnia Marek Kolibski.
To pewne pocieszenie, ale nie załatwia sprawy. Jak więc rozwiązać problem, który wydaje się nierozwiązywalny?
— To proste i szybkie. Wystarczy nowelizacja, która pozwoli opodatkować dochody ze zbycia akcji w celu umorzenia zwykłym podatkiem dochodowym, wynoszącym 19 proc., tak jak przy typowej sprzedaży akcji — twierdzi Marek Kolibski.
Szkoda inwestora
Marek Kolibski zwraca uwagę na jeszcze jeden problem. Dotyczy inwestorów sprzedających walory w ramach buy-backu.
— W świetle przepisów inwestor, od którego spółka kupi akcje w celu umorzenia, nie powinien płacić podatku od zysku osiągniętego na tej transakcji. Powinna to zrobić spółka. Ale przecież giełdowi gracze nie wiedzą, czy ich papiery zostały kupione w ramach buy-backu, czy nie. To dodatkowo pogłębia galimatias — dodaje Marek Kolibski.
Cztery sposoby na buy-back
Ponad trzydzieści spółek przeprowadza lub przygotowuje skup akcji własnych w celu umorzenia, a łączną wartość tych programów szacuje się na 2 mld zł. Czas przyjrzeć się przepisom podatkowym, które regulują tę kwestię. Okazuje się, że są niejasne. Nie wiadomo, kto powinien zapłacić podatek od tej operacji — spółka, czy sprzedający. Są cztery interpretacje:
1 Nie moŻna zmuszaĆ.
Jeśli spółka przeprowadzająca skup akcji własnych w celu umorzenia nie ma możliwości zidentyfikowania osób sprzedających jej papiery, to prawo nie może nakładać na nią takiego obowiązku. Nie musi więc odprowadzać podatku jako płatnik.
2 Makler ma obowiĄzki.
Biuro maklerskie przeprowadzające skup akcji w celu umorzenia powinno potrącać odpowiedni podatek już w momencie zawierania transakcji. Makler musi dostać odpowiednie instrukcje.
3 Wezwanie to rozwiązanie.
Skup akcji własnych powinien się odbywać w drodze wezwania. Wtedy można bez problemu zidentyfikować sprzedających.
4 PoŚrednik pomoŻe.
W skupie powinien uczestniczyć pośrednik, który będzie kupować akcje na własny rachunek. Dopiero od niego spółka nabędzie papiery w celu umorzenia i odprowadzi należny podatek
Magdalena
Graniszewska