Jeszcze nie tak dawno polskich brokerów foreksowych rozgrzewały oczekiwania Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) dotyczące ograniczenia dźwigni. W 2015 r. KNF dopięła swego. Nowelizacja ustawy o obrocie instrumentami finansowymi zamieniła oczekiwania nadzorcy w obowiązujące prawo. Od 16 lipca 2015 r. firmy inwestycyjne działające w Polsce nie mogą oferować dźwigni większej niż 1 do 100. Innymi słowy, depozyt wnoszony przez klienta musi wynosić co najmniej 1 proc. wartości instrumentu bazowego. Tymczasem 6 grudnia 2016 r., brytyjska Financial Conduct Authority (FCA) zarekomendowała ograniczenie dźwigni finansowej dla kontraktów CFD oferowanych klientom detalicznym do poziomu nieprzekraczającego 1:50. Dla klientów, którzy na foreksie grają krócej niż rok, poziom ten ma być jeszcze niższy — maksymalnie 1:25. Dużo ciekawszy jest jednak ruch Cyprus Securities and Exchange Commission. Na Cyprze koncentrują się bowiem firmy foreksowe najbardziej agresywnie pozyskujące klientów, zarówno w sensie metod marketingowych, jak i oferowanejdźwigni, wynoszącej nierzadko 1:500. W korespondencji z 30 listopada 2016 r. cypryjski regulator zalecił im wiele zmian, które powinny wejść w życie 30 stycznia 2017 r. Chodzi m.in. o taką parametryzację systemów IT, by domyślna dźwignia wynosiła 1:50. Dopiero na żądanie klienta mogłaby być podwyższona. Maksymalna strata klientów cypryjskich firm foreksowych ma zaś zostać ograniczona do wartości aktywów na rachunku. To ostatnie to uderzenie w jedną z podstawowych zasad foreksu, gdzie straty mogą przewyższać wartość wpłat i otwartych pozycji na rachunku — w praktyce mogą być nieograniczone. Brytyjska FCA swoje zalecenia motywuje tym, że 82 proc. klientów firm inwestycyjnych traci na foreksie. To zbieżne z wielokrotnie wyrażanymi opiniami KNF. Ta ostatnia wymogła na brokerach publikowanie co kwartał statystyk zyskowności klientów. Tego samego oczekuje teraz FCA. Może być to ciekawe doświadczenie. Pierwsze publikacja statystyk brokerów z polską licencją dotyczyła trzeciego kwartału 2016 r. Okazało się wtedy, że na forekesie zarabia zazwyczaj 30-40 proc. graczy, choć statystyki różnią się w zależności od firmy inwestycyjnej i typu instrumentów (waluty, akcje, towary itp.). Statystyki w Wielkiej Brytanii mogą być jednak inne, choćby dlatego, że w zaleceniach FCA pobrzmiewa kwestia opcji binarnych. Instrument ten walnie przyczynił się do sierpniowego zakazu oferowania usług foreksowych klientom indywidualnym w Belgii. W Polsce problemu jednak nie ma. Już kilka lat temu polscy brokerzy próbowali zainteresować klientów opcjami binarnymi, ale Polacy... nie byli nimi zainteresowani. W efekcie polscy brokerzy wycofali opcje z oferty. © Ⓟ
