Cztery nagrody Grammy to nie byle co. Tyle zdobył w ciągu swego długiego życia, a piątą przyznano mu po śmierci. Skorzystał z dynamicznego rozwoju branży muzycznej nagrywając jako jeden z pierwszych muzyków płyty i sprzedając wykonywane przez siebie nagrania klasyków, na czym zarobił olbrzymie pieniądze.

Urodził się w 1887 r., publiczny debiut odbył w wieku siedmiu lat na koncercie charytatywnym. Przez ponad 80 lat kariery występował ponad 6000 razy! Znany był jako wykonawca utworów Brahmsa, Schuberta czy Dvořáka, ale największą sławę przyniosły mu znakomite interpretacje Chopina. Jak sam przyznawał, Polonez Op. 53 - Heroiczny, zawsze był najbliższy jego sercu.
"Rodem Warszawanin, sercem Polak, a talentem świata obywatel!" - o Chopinie pisał Cyprian Kamil Norwid. Rubinstein urodził się w Łodzi, a miłość do Polski pozostała mu do końca życia, choć od 1904 r. mieszkał na emigracji, która dawała mu większe szanse rozwoju kariery. Nie zapomniał o swojej ojczyźnie, czego dał dowód w 1945 r.
Wtedy to, pod koniec czerwca, podczas uroczystości podpisania Karty Narodów Zjednoczonych, wobec braku polskiej delegacji, wyraził swoje oburzenie słowami: “W tej Sali, w której zebrały się wielkie narody, aby uczynić ten świat lepszym, nie widzę flagi Polski, za którą toczono tę okrutną wojnę” i dodał: “A więc teraz zagram polski hymn narodowy”. Usiadł do fortepianu, zagrał Mazurka Dąbrowskiego, a wszystkie delegacji przywitały ten gest brawami.
Wszędzie na świecie traktowano go jako najwybitniejszego pianistę tamtych czasów, koncertował w salach od Moskwy po Waszyngton. W 1960 r. był honorowym przewodniczącym jury podczas VI Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina. Nie angażował się politycznie w prowadzoną wówczas zimną wojnę między blokami politycznymi, choć jeden z jej epizodów musiał być dla niego dość bolesny. Podczas rewolucji kubańskiej w 1956 r. stracił bowiem plantację tytoniu, którą kupił wiele lat wcześniej jako wielbiciel tamtejszych cygar.
Dzięki płytom i koncertom zdobył olbrzymi majątek, zresztą nigdy nie ukrywał, że było to jego celem, nikt też nie kwestionował, że na zgromadzone miliony zasługuje. Był królem życia. Jak wspominała pianistka Eunice Podis: "Gdy Rubinstein był obecny na tych przyjęciach jadł, palił cygara, pił szampana i robił to, co potrafił chyba najlepiej, oczywiście oprócz gry na fortepianie - to znaczy opowiadał cudowne historie. Nadal doskonale pamiętam, jak świetnie się wtedy bawiliśmy. Zawsze był duszą przyjęć - kochał nastrój biesiadny. Dobre życie było bardzo ważną stroną jego wizerunku. Miał silną osobowość i był bardzo sympatyczny. Chciał być sympatyczny - to było dla niego ważne". Swoje pieniądze i międzynarodowe trasy koncertowe wykorzystywał też do podbojów sercowych, które starał się niezbyt skutecznie ukrywać przed żoną.
W 1969 r. nakręcono o nim francuskojęzyczny film "Arthur Rubinstein – The Love of Life", któy zdobył Oskara w kategorii dzieła dokumentalnego.
Ostatni raz odwiedził Polskę w 1979 r. mając 92 lata. Odwiedził wówczas kawiarnię A.Blikle na Nowym Świecie, w której do dziś można oglądać zdjęcia z tej wizyty.
Zmarł 20 grudnia 1982 w Genewie, pochowany został niedaleko Jerozolimy.
W 1983 r. jego żona, Aniela z domu Młynarska, wydała książkę kucharską Nela's Cookbook, w której zawarła nie tylko przepisy, ale również komentarze dotyczące gustów kulinarnych światowej bohemy artystycznej.
Artur Rubinstein grający Chopina: