Frank nie powiedział jeszcze ostatniego słowa

BMK
opublikowano: 2011-07-14 00:00

Aukcja włoskich obligacji, stress testy, plan dla Grecji — najbliższe dni na rynku walutowym będą gorące.

Aukcja włoskich obligacji, stress testy, plan dla Grecji — najbliższe dni na rynku walutowym będą gorące.

Obniżenie przez agencję Moody’s ratingu kredytowego Irlandii do poziomu śmieciowego (Ba1) nie wywołało takiego zamieszania na rynkach jak wcześniejsze cięcie w przypadku Portugalii. Atmosfery sielanki wśród inwestorów jednak nie ma.

— Na rynku jest nieco spokojniej niż we wtorek, jednak wciąż zauważalna jest duża nerwowość. Utrzyma się zapewne do jutrzejszych wyników stress testów banków strefy euro — uważa Urszula Kryńska, ekonomistka Banku Millennium.

Wcześniej, bo już dziś, odbędzie się aukcja włoskich obligacji.

— To będzie test zaufania inwestorów do rządu Silvia Berlusconiego i ich wiary w przeprowadzenie reform we Włoszech — uważa Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.

— Włochy są bardzo zadłużone (119 proc. PKB w 2010 r.), większość długu jest finansowana przez inwestorów krajowych, głównie przez włoskie banki. Stąd duża zależność między zaufaniem inwestorów do rządu a kondycją banków. Jeśli stress testy okażą się dla włoskich banków niekorzystne, czego się nie spodziewam, na rynkach zrobi się jeszcze większe zamieszanie — uważa Urszula Kryńska.

Sytuację może podgrzać piątkowy szczyt, na którym — według doniesień zachodnioeuropejskich mediów — ministrowie finansów strefy euro podejmą decyzje dotyczące Grecji. Według "Financial Times Deutschland" greckie długi mają być "ograniczone poprzez obliczony na dużą skalę wykup obligacji po dumpingowej cenie". Konkretnie — za połowę wartości. Według dziennika, byłaby to "pewnego rodzaju dobrowolna restrukturyzacja długu i miałaby zastąpić dotychczasowe pomysły na udział prywatnych wierzycieli w ratowaniu Grecji". Taka operacja obniżyłaby dług publiczny Grecji o około 30 proc. PKB (na koniec 2010 r. wyniósł 142,8 proc. PKB) i na jakiś czas dała odetchnąć gospodarce.

— Spowodowałaby też, że agencje ratingowe uznają Grecję za niewypłacalną. A to oznacza wzrost nerwowości inwestorów — mówi Urszula Kryńska.

Według Marka Rogalskiego, reakcje agencji ratingowych w połączeniu z wynikami stress testów mogą uruchomić kolejną falę spadku wartości euro w stosunku do dolara i franka, a co za tym idzie — dalsze osłabienie złotego.

— Na razie nie widać czynników, które mogłyby umocnić naszą walutę. Spodziewam się, że w ciągu kilkunastu dni za franka trzeba będzie płacić 3,58-3,6 zł. Przesilenia jeszcze nie było. Rynek nie chce się poprawić — mówi Marek Rogalski.

Jego zdaniem, nastąpi to, gdy inwestorzy wliczą w ceny upadłość Grecji i uwierzą, że problemy Włoch nie są poważne. Urszula Kryńska zwraca uwagę na nieuzasadnioną panikę, która ogarnęła inwestorów na świecie i nakazała im odwrót od ryzykownych aktywów, do których zaliczany jest m.in. złoty.

— Po nerwowości jednak przychodzi odreagowanie. Zakładam, że rynki się wyszumią i wróci spokój. Na koniec roku frank powinien kosztować 3,07 zł, a euro — 3,85 zł — przewiduje ekonomistka Banku Millennium.