Idzie druga fala zaostrzania kryteriów udzielania kredytów dla przedsiębiorców. NBP zbadał, że marże kredytowe wzrosły po raz pierwszy od dwóch lat. Wygląda na to, że banki mocno wystraszyły się kryzysu i zaciskają pasa — będą pożyczać mniej i na krócej. Kredyty, które nigdy nie były łatwym łupem dla drobnych przedsiębiorców, staną się dla nich jeszcze bardziej niedostępne.
Taka sytuacja otwiera duże pole do popisu dla powracającego do życia Funduszu Mikro, którego 100 proc. udziałów zakupiła niedawno Magdalena Dulczewska, jego była szefowa. Fundusz zakończył działalność pożyczkową w 2010 r., po przekształceniu w FM Bank.
Każdy ma szansę
Teraz na nowo chce łowić mikroprzedsiębiorców, którzy nie mają szans na kredyt. Z doświadczeń Magdaleny Dulczewskiej wynika, że już teraz taki problem ma 70 proc. mikrofirm, które przychodzą po pieniądze do banków. Także do tych banków, które gorąco deklarują, że są nakierowane na mikrofirmy i stosują kryteria oceny dopasowane do potrzeb najmniejszych firm.
— Te 70 proc. nie jest jednak do końca miarodajne, gdyż wielu przedsiębiorców składa dokumenty, choć wie, że nie dostanie kredytu. Podobnie wielu z nich zwraca się z tą prośbą do kilku instytucji jednocześnie — mówi Magdalena Dulczewska. Tak czy inaczej, pokazuje to duży i stale rosnący problem z kredytami dla najmniejszych. Zdaniem nowej właścicielki Funduszu Mikro trudno winić banki, które muszą się podporządkować wielu odgórnym wytycznym, choćby Komisji Nadzoru Finansowego.
— Banki nie są obecnie odpowiednimi instytucjami, które mogłyby się zająć finansowaniem najmniejszych firm. Idealne do tego celu są instytucje parabankowe— twierdzi Magdalena Dulczewska.
Tłumaczy, że fundusz może sobie pozwolić na udzielanie kredytów na podstawie kryteriów, o których w bankach nie może być mowy. Mają one choćby obowiązek pełnej dokumentacji. Często wymagają także różnych zabezpieczeń. Natomiast w funduszu zabezpieczeniem może być np. poręczenie udzielone przez partnera biznesowego lub członka rodziny. Powodem odrzucenia przez bank wniosku bywa także duża dynamika zmianywysokości dochodów w przypadku wolnych zawodów.
— Fundusz Mikro często rozpatrywał takie wnioski na korzyść klientów — mówi Magdalena Dulczewska. Dodaje, że oprócz tego przedsiębiorcy często chętniej udzielą wszelkich informacji Funduszowi Mikro niż bankom, które będą je przechowywać w swoich systemach. Co więcej, firmy raz wpisane do Biura Informacji Kredytowej nieodwracalnie tracą w oczach banków. Nawet jeśli dług był jednostkowym i zaledwie kilkusetzłotowym przypadkiem. Szanse na kredyt tracą więc firmy, które zostały odnotowane jako windykowane, ale swój kredyt spłaciły. Wszystkie one mogą liczyć na pożyczkę w Funduszu Mikro.
— Ponadto formuła działania funduszu umożliwia szybszą procedurę udzielania kredytów i możliwość negocjacji oprocentowania — zaznacza Magdalena Dulczewska.
Zupełnie słodko jednak nie będzie. Fundusz pożyczki udzieli, ale po pierwsze niewielkiej, a po drugie ci, którzy zostaną wytypowani do jej otrzymania, zapłacą więcej niż w banku — oprocentowanie będzie wyższe o 4-5 punkty procentowe. Ponadto fundusz nie sfinansuje każdego nieszczęśliwca, którego odrzucił bank, ale zgodnie z własnym systemem oceny wybierze tych, którzy okażą się najbardziej wypłacalni. W centrum zainteresowania funduszu są mikrofirmy teoretycznie zatrudniające do 10 osób, praktycznie — do 2 osób. — Na bazie wcześniejszych doświadczeń przewidujemy, że 90 proc. klientów to będą firmy zatrudniające do 2 osób, które potrzebują średnio 6-7 tys. zł — mówi Magdalena Dulczewska.
Pierwszy milion
Podkreśla, że fundusz z założenia udziela pożyczek istniejącym już podmiotom gospodarczym, pozostawiając tzw. start-upy innym instytucjom wyspecjalizowanym w obsłudze takich podmiotów. Na początek w ofercie znajdą się trzy produkty — do 5 tys. zł, od 5 do 20 tys. zł i od 20 do 50 tys. zł. Przy tym na najwyższą sumę będą mogli liczyć klienci znani funduszowi. Dostaną oni też pieniądze na dłużej — do 2 lat, podczas gdy pozostałe pożyczki będą udzielane na okres do roku. Fundusz chce współpracować z kilkoma bankami, które będą mu przekazywać informacje o odrzuconych klientach. Rozmawiał już wstępnie z FM Bankiem, Meritum Bankiem i DnB Nord. Jak zaznacza Magdalena Dulczewska, na początek to wystarczy. Nie wiadomo jeszcze, jak będzie się rozwijała działalność funduszu, ile pieniędzy uda się uzyskać od inwestorów i ilu chętnych przyjdzie po pożyczki. Pokaże to pilotaż, który ruszy od kwietnia i ma trwać pół roku. Na start fundusz ma 2 mln zł. We wrześniu chce ruszyć pełną parą i do końca roku zarobić pierwszy milion.
Prawie od ręki
Nowy Fundusz Mikro będzie trochę inną instytucją od tej, która działała do 2010 r. Przede wszystkim nie sfinansuje jedynie inwestycji, ale także sezonowe problemy. Ponadto powstanie jedynie 6 centrów sprzedażowo-windykacyjnych w największych miastach w Polsce, oprócz funkcjonującego już w Warszawie. Wcześniej było 38 oddziałów.
— Chcemy ograniczyć koszty prowadzenia oddziałów i pożyczek udzielać jak najszybszą drogą — czyli za pomocą telefonu i kuriera. Analiza klienta potrwa do 5 dni, a samo udzielenie pożyczki nastąpi dużo szybciej — przekonuje Magdalena Dulczewska.