Gastronomia próbuje wyżywić modę

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2017-07-24 22:00
zaktualizowano: 2017-07-24 21:42

Internet zabija stacjonarne sklepy z odzieżą. Na szczęście w sukurs przyszły im restauracje i kawiarnie, przyciągające klientów do centrów handlowych

Domy towarowe i galerie handlowe ratują się gastronomią. Odpływ klientów do internetu daje w kość branży modowej, modne jest jednak jedzenie i dobra restauracja jest w stanie ściągnąć klientów, którzy przy okazji zrobią zakupy. Takiej opcji internet nie jest w stanie zaproponować — donosi niemiecki „WirtschaftsWoche”, cytując branżowy „Textilwirtschaft”. Mowa nie o kolejnych placówkach największych sieci fast food, ale o kultowych, bardziej wyszukanych konceptach gastronomicznych. „WirschaftsWoche” powołuje się na dane ECE, firmy zarządzającej m.in. galeriami handlowymi, z których wynika, że przez pięć lat obroty gastronomiczne w centrach urosły o 55 proc. — W Polsce też jest to odczuwalne. Centra nie chcą ujawniać danych, ale na kongresach branżowych słychać, że w ciągu ostatnich lat udział gastronomii w ich obrotach wzrósł z 10 do 15-20 proc. Przy kolejnych przebudowach i rozbudowach powiększają powierzchnię właśnie na gastronomię i rozrywkę oraz starają się przyciągać restauracje ze stolikami i obsługą. W nowo budowanych galeriach, np. niedawno otwartej Posnanii, od razu pojawiły się również ogródki, żeby ściągnąć klientów, którzy

MAGNES Z NAJWYŻSZEJ PÓŁKI:
MAGNES Z NAJWYŻSZEJ PÓŁKI:
Dom mody Engelhorn w Mannheim postanowił wyróżnić się restauracją Opus V z dwiema gwiazdkami Michelina. Właściciele tłumaczą, że chcą stworzyć klientom pretekst do powrotu na zakupy do miasta, z którego „wyprowadzili się” do e-commerce. [FOT. ENGELHORN GASTRO GMBH]

chcą nie tylko szybko zjeść coś z foodcourtu, ale posiedzieć i spędzić tam czas. To nowa droga, którą branża próbuje obrać — mówi Agnieszka Górnicka, prezes firmy badawczej Inquiry.

— Rzeczywiście w rozmowach z galeriami temat powiększania części gastronomicznej pojawia się często i ściągane są do nich coraz lepsze restauracje. Nie musi się to jednak przełożyć na większe zakupy w części modowej. Klient, którzy przychodzi dobrze zjeść, niekoniecznie jest zdeterminowany, żeby robić zakupy. Może nabyć coś impulsowo, ale raczej nie będzie chciał przymierzać garnituru. W takich okolicznościach zdecydowanie bardziej realny jest zakup biżuterii. Nie wszyscy więc muszą skorzystać na tym trendzie w tym samym stopniu — uważa Grzegorz Pilch, prezes Vistuli. Agnieszka Górnicka przekonuje, że w Polsce trend gastronomiczny może być silniejszy niż w Niemczech. — Nie mamy aż tak dużo marek modowych, by centra mogły się nimi wyróżniać. Galerie mogą jednak mocno różnicować ofertę gastronomiczną — kiedyś będącą elementem dodatkowym, a teraz często głównym powodem wizyty w centrum handlowym — mówi prezes Inquiry.