W niedzielę wieczorem w Gdańsku doszło do spotkania liderów PiS i PO. W rozmowach, które odbywają się w Kurii Metropolitarnej uczestniczą: prezes PiS partii Jarosław Kaczyński, desygnowany na premiera Kazimierz Marcinkiewicz, marszałek Sejmu Marek Jurek (PiS), szef PO Donald Tusk oraz Jan Rokita (PO).
Tusk zapowiedział wcześniej w niedzielę, że jest możliwy powrót do rozmów PiS-PO, jeśli Jarosław Kaczyński podejmie się misji tworzenia rządu. Politycy PiS, odparli że są gotowi do rozmów "w każdej chwili i każdym miejscu, bez warunków wstępnych", ale podkreślali, że kandydatem na premiera pozostaje desygnowany na ten urząd Kazimierz Marcinkiewicz.
Marcinkiewicz zapowiedział w niedzielę, że w poniedziałek o godz. 9.00 przedstawi prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu skład rządu mniejszościowego, który ma być zaprzysiężony o godz. 13.00. " Do godz. 9.00 wszystkie rozmowy z Platformą są możliwe" - oświadczył w niedzielę po południu.
Zaznaczył jednocześnie, że "daty konstytucyjne biegną i my musimy się do nich stosować". "Ale rozmowy są możliwe zarówno przed zaprzysiężeniem jak i po zaprzysiężeniu. To nie jest tak, że raz podjętych decyzji nie można zmienić" - dodał.
(Dwutygodniowy termin na powołanie rządu Marcinkiewicza, który został desygnowany na premiera 19 października, mija 2 listopada).
Jak dodał Marcinkiewicz, jeśli pojawi się jakaś "nowa perspektywa" w sprawie rządu koalicyjnego z PO, to możliwe jest przesunięcie terminu powołania gabinetu na środę 2 listopada. W jego opinii, na razie jednak "taka perspektywa jeszcze się nie pojawiła".
Tusk powiedział w niedzielę w Sopocie, że jeśli prezes PiS weźmie pełną odpowiedzialność za rząd, to on zwróci się do Rady Krajowej PO o wsparcie takiej inicjatywy. Zadeklarował też swoją "pełną współodpowiedzialność za sukces takich rozmów". Tusk postawił też warunek: zaniechanie "taktycznego sojuszu" PiS z Andrzejem Lepperem i rozwiązanie problemu obecności" szefa Samoobrony w Prezydium Sejmu.
Odpowiadając na te propozycje rzecznik PiS Adam Bielan zaznaczył, że Marcinkiewicz jest "poważnym" kandydatem, a jego wycofanie - które jest "niemożliwe z prawnego punktu widzenia" - byłoby oszukaniem wyborców.
Według niego, warunek odwołania Leppera jest również "całkowicie nierealny", bo do czasu powołania rządu nie jest przewidziane żadne posiedzenie Sejmu. Podkreślił ponadto, że PiS nie chce wywoływać kolejnej "awantury w Sejmie".
Jednocześnie Bielan zapewnił, że PiS jest gotowe do rozmów z PO o każdej porze i bez jakichkolwiek warunków wstępnych. Obaj politycy PiS chcieliby, aby do rozmów z PO doszło jeszcze przed powołaniem rządu mniejszościowego. Jak zapowiedział Bielan, PiS jest gotowe rozmawiać z PO w każdej chwili.
W sobotę Marcinkiewicz poinformował dziennikarzy, że w obliczu niepowodzenia jego starań, by doprowadzić do rozmów z PO, pracuje on nad przedstawieniem składu "ewentualnego rządu mniejszościowego". Jednocześnie Marcinkiewicz zaapelował do wszystkich Polaków o naciski na polityków Platformy oraz PiS, aby doprowadzić do wspólnych rozmów.
Marcinkiewicz zapowiedział wtedy, że jego ewentualny rząd mniejszościowy będzie gabinetem "mocno eksperckim", opartym o program uzgodniony przez PiS i PO.
W niedzielę Marcinkiewicz poinformował, że do pełnego składu rządu mniejszościowego brakuje mu tylko jednej osoby. Zaznaczył, że czeka na jej odpowiedź. Wiadomo, że o objęciu teki ministra zdrowia Marcinkiewicz rozmawiał z prof. Zbigniewem Religą. W niedzielę Bielan zarzucił PO, że naciska na Religę, by nie wchodził do rządu Marcinkiewicza.
W sobotę Marcinkiewicz zapowiedział, że jeżeli do poniedziałku "Polacy nie przyprowadzą PO do rozmów" z PiS zaproponuje Platformie podpisanie "kontraktu programowego na czas określony". Kontrakt oparty będzie o uzgodnienia zespołów negocjacyjnych PiS i PO. Jak mówił, będą w nim zapisane "wszystkie sprawy, które rząd w budżecie na 2006 rok będzie mógł zrealizować". "Będziemy mogli co kwartał, czy po roku, oceniać realizację tego programu" - dodał Marcinkiewicz.
W niedzielę powiedział, że rozmowy z PO będą możliwe także po ewentualnym zaprzysiężeniu rządu mniejszościowego. Przyznał, że wówczas mogłyby one doprowadzić do zmiany składu gabinetu.