George W. Bush broni wojny w Iraku

opublikowano: 2003-11-19 18:44

PAP: Powitany w Wielkiej Brytanii z królewską pompą i dość nielicznymi na razie protestami antywojennymi, prezydent USA George W. Bush bronił w środę operacji w Iraku, podkreślając konieczność użycia czasem siły wojskowej dla stawienia czoła ustawicznej, globalnej groźbie terroryzmu.

"W niektórych przypadkach umiarkowane użycie siły jest wszystkim, co broni nas przed światem chaosu rządzonym przez siłę" - powiedział Bush w przemówieniu, wygłoszonym w Sali Bankietowej w dzielnicy rządowej Londynu, Whitehall.

Potwierdziło ono, że w czasie 3,5-dniowej wizyty państwowej na Wyspach Brytyjskich prezydent USA postanowił skontrować błędne, jego zdaniem, opinie Europy w kwestii użycia przez Amerykę siły w Iraku.

"W każdym pokoleniu wysuwane są zasadnicze zastrzeżenia wobec użycia siły i szanuję motywy stojące za takimi poglądami. Jednakże ludzie u władzy są oceniani nie tylko na podstawie dobrych motywacji. Obowiązek nakazuje czasem powstrzymanie przemocą ludzi stosujących przemoc" - powiedział Bush, nawiązując do zamachów 11 września 2001 r. jako "ostrzeżenia przed bezczynnością". "Nadzieja, że niebezpieczeństwo minęło, jest kojąca i zrozumiała, ale jest fałszywa" - podkreślił.

Prezydent USA przypomniał europejską historię ustępstw wobec dyktatorów, podkreślając jednocześnie doniosłość dzieła aliantów we wprowadzeniu powojennych Niemiec na drogę demokracji oraz dziękując W. Brytanii za pomoc w kształtowaniu nowej polityki w Iraku. "Nie zapominajmy nigdy o tym, w jaki sposób została osiągnięta jedność Europy. Dzisiaj nasze narody wspólnie stanęły do poświęceń w dalekim kraju" - powiedział.

Przechodząc do konfliktu bliskowschodniego, Bush ostro skrytykował obecne kierownictwo palestyńskie, ale ostrzegł też Izrael, że powinien skończyć z codziennym upokarzaniem Palestyńczyków i wznoszeniem nowych barier. Pokój nie jest możliwy z przywódcami palestyńskimi, którzy "zastraszają opozycję, tolerują korupcję i korzystają na niej, którzy utrzymują więzi z grupami terrorystycznymi" - podkreślił prezydent.

W tym kontekście wezwał przywódców europejskich do zaprzestania kontaktów z liderami palestyńskimi, których Stany Zjednoczone uważają za niegodnych zaufania. "Przywódcy europejscy powinni zaprzestać popierania wszystkich przywódców palestyńskich, którzy zdradzili swój naród" - powiedział, nie wymieniając jednak z nazwiska Jasera Arafata.

Jednocześnie amerykański prezydent wygłosił słowa przestrogi pod adresem Izraela. "Izrael powinien zamrozić budowę nowych osad, zdemontować nielegalne przyczółki, zaprzestać codziennego upokarzania Palestyńczyków i nie szkodzić rozmowom pokojowym przez wznoszenie murów i płotów" - powiedział. Wezwał też kraje arabskie, by położyły kres podsycaniu nienawiści do Izraela w swojej prasie oraz do odcięcia wszelkich źródeł finansowania grup terrorystycznych.

Globalne zagrożenie wymaga globalnej odpowiedzi - podkreślił George W. Bush. Dostrzegając pewne rezultaty działalności ONZ, zaznaczył jednocześnie, że USA nie pozwolą, by organizacja sama skazała się na nicość i poszła w ślady przedwojennej Ligi Narodów. Organizacje takie, jak ONZ i Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej powinny być zdolne do skutecznego działania i nie powinny tylko grozić, a potem nie wypełniać swych ostrzeżeń - podkreślił.

W pierwszej reakcji na londyńskie przemówienie Busha, minister spraw zagranicznych Izraela Silwan Szalom powiedział, że jego kraj nie zamierza zaprzestać budowania wielkiej przegrody na Zachodnim Brzegu Jordanu. "Podjęliśmy jasną i niedwuznaczną decyzję o budowie płotu w celu obrony przed atakami terrorystów - powiedział w środę w wywiadzie dla izraelskiego radia wojskowego. - Czynimy wszystko co w naszej mocy, by zbudować płot, który zapobiegnie infiltracjom".

(PAP/AP,Reuters,AFP,CTK)