Getback zaoferował więcej niż rywale

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2017-04-11 22:00
zaktualizowano: 2017-04-11 19:33

Po Wielkanocy windykator zacznie sprzedaż trzyletnich obligacji detalicznych. W tym roku chce też ruszyć z pierwszą ofertą publiczną akcji.

Po Kruku, Beście i Kredyt Inkaso na publiczny rynek obligacji wchodzi kolejny windykator — Getback. To spółka dobrze znana inwestorom, ale dotychczas tylko tym z grubszym portfelem. W 2016 r. i w pierwszym kwartale tego roku Getback przeprowadził mnóstwo emisji papierów dłużnych w krótkich seriach w ramach zapisów prywatnych. W całym ubiegłym roku uplasował w ten sposób 0,5 mld zł.

KILKASET MILIONÓW:
KILKASET MILIONÓW:
Konrad Kąkolewski, prezes Getbacku, mówi, że spółka chce pozyskać z giełdy kilkaset milionów złotych.
MW

Tylko w marcu sprzedał obligacji za 260 mln zł, a od początku kwietnia za prawie 100 mln zł. Wielkanocna oferta tym różni się od wcześniejszych, że będzie to pierwszy papier publicznie sprzedawany przez spółkę. W marcu Getback dostał zgodę KNF na emisję łącznie 300 mln zł długu. Po świętach windykator uruchomi pierwszą transzę w wysokości 60 mln zł. Ofertę kieruje do klientów indywidualnych, ale rozmawia też z inwestorami instytucjonalnymi.

Kruk idolem

Oprocentowanie papieru jest mocno konkurencyjne wobec podobnych obligacji notowanych na rynku i wynosi 4,4 proc. plus WIBOR 4M. Dla porównania,Best płaci obligatariuszom 3,3 proc., a Kruk 3,15 proc. Dodajmy, że pierwszy z nich oferował czteroipółletnie obligacje, a drugi pięcioletnie.

— Pierwsza emisja Kruka też była wyżej oprocentowana niż późniejsze — przypomina Konrad Kąkolewski, prezes Getbacku, i zapowiada, że podobnie będzie z kolejnymi ofertami spółki. Następnej transzy można spodziewać się jeszcze w drugim kwartale tego roku. Do końca roku spółka planuje też przeprowadzenie pierwszej publicznej oferty akcji, z której, jak wynika z wypowiedzi przedstawicieli Getbacku, planuje pozyskać kilkaset milionówzłotych. Obecnie kapitały windykatora wynoszą 400 mln zł. Spółka od zawiązania w 2012 r. za pieniądze Leszka Czarneckiego i kilku menedżerów z jego grupy nie była dokapitalizowywana w inny sposób niż poprzez zatrzymanie zysku.

Getback ściąga pieniądze z rynku długu i kapitałowego, ponieważ potrzebuje paliwa na realizację ambitnego planu biznesowego. Tylko w tym roku, jak mówi prezes Konrad Kąkolewski, chce wydać na inwestycje 1 mld zł. W 2016 r. nakłady inwestycyjne w spółce wyniosły 911 mln zł. Dla porównania, rynkowy lider, Kruk, w 2016 r. zainwestował w wierzytelności 1,3 mld zł. Getback zresztą nie unika odniesień do większego konkurenta. Dwa razy większego, bo Kruka ma portfel 40 mld zł wierzytelności (w nominale), a Getback — 19 mld zł.

— Naszym idolem jest oczywiście Kruk, który stworzył ten rynek i otworzył na innych. Jesteśmy jego pokornym naśladowcą — mówi Konrad Kąkolewski, choć generalnie w wypowiedziach przedstawicieli Getbacku nie widać cienia kompleksów wobec większego konkurenta.

Dużo miejsca na rynku

Windykator uważa, że od kiedy Kruk skoncentrował się na międzynarodowej ekspansji, jest więcej miejsca na polskim rynku. Nie kryje się z ambicjami, żeby stać się największym operatorem długów w kraju. Nie zrażają go prognozy, że w tym roku rynek wierzytelności nie wzrośnie, a być może będzie nieco mniejszy niż przed rokiem (około 15 mld zł) i że perspektywy na najbliższe lata raczej wskazują na stabilizację niż na wzrost.

— Widzimy bardzo dużo aktywów do zagospodarowania. Sektor bankowy jest na tyle duży, że starczyłoby miejsca na 4 firmy takie jak nasza — mówi Konrad Kąkolewski. Za atrakcyjny i jeszcze nienaruszony uważa rynek wierzytelności hipotecznych.

Getback ma pomysł, jak zabrać się za te długi, i ocenia, że w perspektywie kilku lat może wydać na ten cel 5 mld zł. Drugim interesującym obszarem dla spółki są stracone kredyty korporacyjne o dużej wartości. Wkrótce windykator ma się nimi zająć. Do zagospodarowania są też wierzytelności ubezpieczeniowe, niespłacane pożyczki pozabankowe i zaległe rachunki w sektorze utilities (prąd, gaz, woda). Getback nie mówi tego wprost, ale wygląda na to, że swoich zainteresowań nie ogranicza tylko do rodzimego rynku. Obecnie ma spółkę i niewielki biznes w Rumunii, ale rozgląda się po innych rynkach. Według naszych informacji windykator rozważa emisję euroobligacji pod finansowanie zakupów portfeli wierzytelności w Eurolandzie.