Giełdy akcji w napięciu czekały na sesję w USA
To miał być sądny dzień dla rynków akcji. Po sześciu dniach przerwy notowania wznowiły wreszcie amerykańskie giełdy. Mimo silnych spadków, nie było oznak paniki. Także warszawski rynek wyhamował wczoraj przecenę.
Po bardzo silnych piątkowych spadkach na GPW większość analityków oczekiwała kontynuacji tego trendu w poniedziałek. Na początku sesji doszło do gwałtownych spadków, przerywanych niewielkimi odbiciami głównych indeksów. Jednak reakcja GPW byłaby zapewne w początkowych godzinach handlu nieco bardziej wyważona, gdyby nie sygnały z zagranicznych parkietów.
Japońskie otwarcie
Jako pierwszy czarny scenariusz zrealizował rynek w Tokio. Największa azjatycka giełda straciła ponad 5 proc., doprowadzając indeks Nikkei do najniższego od 17 miesięcy poziomu. Skala przeceny była zaskakująco duża, zważywszy, że znacząco poprawiły się notowania japońskich eksporterów. Trzeba pamiętać, że aprecjacja ich notowań nie miała podstaw fundamentalnych, a jedynie była odpowiedzią na interwencję Banku Japonii na rynku walutowym, która miała doprowadzić do obniżenia wartości jena w stosunku do dolara. Sukces tej operacji był jednak połowiczny. Dolar ostatecznie ustabilizował się na poziomie nieco tylko przekraczającym wartość sprzed interwencji.
Silne przeceny nie ominęły też innych dużych rynków azjatyckich. Głębokie korekty stały się udziałem m.in. parkietów w Australii (-4,78 proc.) i w Hongkongu (-3,48 proc.)
Europejskie rozdanie
Początek notowań na europejskich giełdach nie był najgorszy. Głębsza przecena dotknęła jedynie parkiet w Paryżu, który na otwarciu zniżkował o blisko 1,3 proc. Neutralnie wystartowała giełda w Londynie. Z kolei rynek we Frankfurcie wbrew trendowi zwyżkował. Jak się szybko okazało, był to jedynie wyskok i po kilku minutach wszystko powróciło do normy. Do godziny 12 nasilała się korekta, która osiągała poziom nawet powyżej 4 proc.
Motorem spadków były głównie spółki lotnicze i firmy ubezpieczeniowe. W obliczu ewentualnego wybuchu militarnego konfliktu w Azji (Afganistan) rosła natomiast wartość walorów koncernów zbrojeniowych. Inwestorzy w oczekiwaniu na informacje z USA ograniczali ruchy na rynkach akcji, przerzucając się na spekulacje walutowe. W ich wyniku euro wzrosło w stosunku do dolara do najwyższego od pół roku poziomu, bardzo silnie wzmocnił się także szwajcarski frank, który postrzegany jest jako bardzo bezpieczna waluta.
Warszawska licytacja
Także na krajowym rynku walutowym było bardzo niespokojnie. Po umocnieniu euro na rynkach zagranicznych wspólna waluta wysoko otworzyła się również w Polsce. Wzmacniał się też dolar. Sugerowało to wycofywanie się z naszego rynku inwestorów zachodnich, co oczywiście nie mogło pozostać bez wpływu na warszawską giełdę. Ta, zgodnie z prognozami, rozpoczęła wczorajsze notowania od silnych spadków, które zbiły wartość indeksu WIG 20 do najniższego od ponad 34 miesięcy poziomu. W efekcie, w ciągi niecałego tygodnia deprecjacja tego wskaźnika osiągnęła poziom niemal 9 proc. Taniały przede wszystkim spółki technologiczne, w tym tacy giganci polskiego rynku, jak Netia, Softbank czy Prokom. Ze spółek zaliczanych do tak zwanych blue chipów zyskiwało jedynie Pekao SA.
Niepewność rynku, oprócz oczywistej obawy o wyniki otwarcia sesji w Stanach Zjednoczonych, potęgowana była dodatkowo oczekiwaniami na publikację danych o sierpniowej inflacji. Inwestorzy nie mogli na nie jednak bezpośrednio odpowiedzieć, gdyż zostały one zaprezentowane już po sesji.
Przed południem doszło do poprawy nastrojów i na GPW zaczął dominować lekki trend wzrostowy. Indeksom, mimo zauważalnych wzrostów, nie udawało się jednak choćby zbliżyć do poziomu z otwarcia.
Amerykański pat
Zanim zaczęły się notowania za Atlantykiem, rynek żył wyłącznie spekulacjami na temat skali pewnej korekty. Najbardziej pesymistyczne prognozy mówiły nawet o 10-proc. przecenie. Nie brakowało jednak optymistów. Do takiego stanowiska mogła przekonywać też wczorajsza decyzja Fed, który zdecydował się obniżyć o 50 pkt bazowych stopy procentowe. Jak bardzo oczekiwany był ten krok, wskazywać może entuzjastyczne przyjęcie tej informacji na europejskich parkietach. W wyniku chwilowej euforii główny indeks frankfurckiej giełdy Xetra DAX zwyżkował przed godziną 15.00 o ponad 2,3 proc. O jeden procent wzmocnił się z kolei londyński FTSE. Nastroje na rynku poprawiła także informacja o elastycznym stanowisku krajów OPEC w kwestii cen ropy. Nieoficjalnie mówi się, że są one w stanie przez jakiś czas zaakceptować ceny tego surowca niższe o blisko 10 USD od obecnych.
Czar jednak szybko prysnął. Zgodnie z przewidywaniami, kwotowania rozpoczęły się od silnych spadków. O ile przecena indeksu Dow Jones była niewielka, zaledwie 0,39 proc., o tyle na Nasdaq doszło z miejsca do silnych spadków. Wskaźnik Nasdaq Composite stracił na otwarciu aż 5,2 proc. Po kilku minutach spadków doszło, co prawda, do ich wyhamowania na poziomie około 6 proc. w przypadku obu parkietów, niemniej jednak wszyscy oczekiwali eskalacji korekty w kolejnych godzinach. Mimo tak silnej przeceny europejskie rynki zareagowały na doniesienia zza oceanu bardzo spokojnie.
GPW ostatecznie wczorajsze notowania zamknęła spadkiem indeksu WIG 20 o 2,09 proc. WIG stracił 1,61 proc.