Giełdy w USA były zdecydowanie słabsze od pozostałych

Przemek Barankiewicz
opublikowano: 2001-10-17 22:12

Wąglik i Alan Greenspan uniemożliwiły w środę wzrosty na Wall Street. A wszystko rozpoczęło się zgodnie z oczekiwaniami – od zwyżki. Gracze liczyli, że indeksy podążą śladem innych giełd świata i wzrosną z powodu dobrych wyników kwartalnych amerykańskich blue chipów. Sesja zaskoczyła jednak największych pesymistów. Inwestorzy przypomnieli sobie, że „dobre” w tym wypadku oznacza „nie tak tragiczne”, a cień wąglika może w każdej chwili powrócić na parkiet. I rzeczywiście, informacje o śladach bakterii w kongresie spowodowały wzmożoną podaż akcji. Czary goryczy dolał szef Fedu, który w ciemnych barwach wypowiedział się o stanie amerykańskiej gospodarki.

Do grona nielicznych zwyżkujących papierów należały IBM, Intel, Citigroup i JP Morgan. Wszystkie te akcje wchodzą w skład indeksu DJIA, które dzięki temu stracił w środę mniej niż wskaźnik giełdy Nasdaq. Cztery wymienione spółki osiągnęły wprawdzie znacznie słabsze wyniki niż przed rokiem, ale rynek pogodził się już z faktem, że zyski największych amerykańskich korporacji były w okresie lipiec – wrzesień 2001 średnio o 20 proc. niższe niż w 2000r.

Niezłe wyniki nie uchroniły przed spadkami kursów Philipa Morrisa, International Paper’s i AOL Time Warner. Ostatni z tych koncernów ogłosił wynik finansowy, który pozytywnie zaskoczył część analityków. Do wyjątków należeli eksperci z Merrill Lynch, obniżając rekomendację dla spółki ze względu na spadek przychodów.

Mocna przecena powróciła do sektora lotniczego. Kurs UAL, właściciel United Airlines, pobił roczne minimum. Tym razem powodem było opublikowanie tajnego listu do pracowników linii, z którego wynika, że przyszły rok będzie dla spółki prawdziwą walką o przetrwanie. W dół poszła cena akcji Delta Air Lines i AMR, właściciela linii American Airlines.

Nastroje za oceanem dodatkowo pogorszył prezydent George Bush zapowiadając, że wojna z terroryzmem może potrwać ponad dwa lata. Tak długi okres niepewności byłby dla rynków kapitałowych ciężką do przełknięcia pigułką.

W Europie drugi dzień z rzędu w centrum zainteresowania graczy znalazły się akcje spółek technologicznych i telekomunikacyjnych. Pecha miał indeks giełdy frankfurckiej, która działa najdłużej i przez to ucierpiała z powodu przeceny w USA. Euforie wśród telekomów wywołała zapowiedź przełożenia większości opłat za telefonię UMTS we Francji. W górę poszły m.in. akcje właścicieli „bezprzewodowych” operatorów działających na tym rynku: France Telecom, Vivendi i Vodafone. Znacznie zyskiwały także papiery spółek produkujących urządzenia telekomunikacyjne. Nokia, Ericsson, Alcatel i Siemens liczą na wzrost zamówień we Francji. Od minionego czwartku kurs Marconiego zyskał aż 185 proc. Brytyjski producent odrabia straty m.in. dzięki zrealizowaniu prognoz kwartalnych.

W Azji najlepsze były papiery spółek komputerowych, które liczą, że zrealizowania prognoz przez IBM i Intel do zapowiedź powrotu dobrych czasów dla rynku IT.

Przemek Barankiewicz, [email protected]