Gino Rossi ucieka do przodu

Przemek Barankiewicz
opublikowano: 2006-10-03 00:00

Akcje Gino Rossi (GR) są najdroższe od dwóch miesięcy. Producent obuwia zyskuje na falach spekulacji, podsycanych przez niektóre media, o celu przejęcia. Czekamy na komunikat firmy, która informowała, że umowa inwestycyjna zostanie podpisana we wrześniu. W grę wchodzi kilka renomowanych polskich marek (nie można nawet wykluczyć sieci Monnari, która dobrze uzupełniałaby ofertę GR i wybiera się na giełdę z tym samym oferującym).

Działania GR są szybkie, zwłaszcza jeśli prześledzimy spokojny rozwój spółki w latach poprzedzających debiut giełdowy. Pytanie, czy poradzi sobie z jednoczesną rozbudową sieci Gino Rossi, G&R, Geox, Vanity, zagraniczną ekspansją i integracją z firmą, którą ma przejąć? Oby przy okazji nie doszło też do zepsucia marki Gino Rossi, najcenniejszych aktywów spółki. Z drugiej strony, zarząd zdaje sobie sprawę, że bazując tylko na jednej silnej marce szybszego rozwoju nie osiągnie.

W pierwszym półroczu przychody zwiększyły się o 22 proc., wzrosły marże, ale w dużym stopniu „zjadły” je rosnące koszty sprzedaży. Od kilku miesięcy zarząd zapowiada podniesienie prognoz na ten rok (jeszcze raz kłania się polityka informacyjna). Podwyżka jest prawdopodobna, ale nie będzie duża. Po ośmiu miesiącach sprzedaż stanowi 61 proc. prognozy. W 2005 r. na tym etapie realizacja sięgała 59 proc. Nawet jeśli zysk netto okaże się wyższy od szacowanych 6,5 mln zł, papiery Gino Rossi pozostaną bardzo drogie (cena/zysk 36 wobec 29 w dynamiczniejszym CCC). Przejęcie firmy o obrotach rzędu kilkudziesięciu milionów zł rocznie wiąże się z podobnym wydatkiem. Dla Gino Rossi oznacza to prawdopodobnie kolejną emisję akcji, bo 36 mln zł z czerwcowej finansuje rozbudowę sieci już istniejących marek. Na IPO spółki można było zarobić, a polscy inwestorzy cenią szybki rozwój, więc z popytem nie będzie problemu. Chyba że wcześniej niedawny debiutant rozczaruje wynikami.