17 lat temu w Polsce powstało 16 województw — obecnie większość urzędników w gminach nie chce ani jednego więcej. Aż 87 proc. wójtów, burmistrzów i prezydentów gmin odpowiedziało „nie” na pytanie „Czy widzi Pan/Pani zasadność wyłonienia nowych województw?”. Tylko 8 proc. odpowiedziało „tak”, a 5 proc. nie zajęło stanowiska w badaniu przeprowadzonym przez ARC Rynek i Opinia na zlecenie „Pulsu Biznesu” wśród ponad 900 lokalnych włodarzy.

W to im (nie) graj
Pomysł utworzenia co najmniej trzech nowych województw wypłynął w trakcie kampanii wyborczej. O korzyściach wydzielenia regionu warszawskiego, środkowopomorskiego i częstochowskiego przekonywali politycy PiS. Po wyborach pomysł zszedł na dalszy plan — oficjalnie rząd na razie nie planuje reperowania polskiej mapy, ponieważ „są ważniejsze sprawy w państwie”. W niektórych gminach pomysł utworzenia nowych województw jest abstrakcją i mało kto o nim słyszał — ale głównie w tych, których ewentualne podziały po prostu nie dotyczą. Żywo zainteresowane tematem są Warszawa, Częstochowa, Koszalin i Słupsk oraz przyległe do nich, mniejsze gminy. To te cztery miasta stałyby się ośrodkami centralnymi nowych regionów.
Najsilniejszy sprzeciw słychać w samej Warszawie i na Mazowszu. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz wielokrotnie przekonywała, że pomysł wydzielania stolicy jako województwa byłby „karą” dla całego regionu, bo bez wpływów z podatku CIT od firm działających na terenie Warszawy Mazowsze stałoby się najuboższym województwem w kraju. Najwięcej zwolenników nowego podziału (13 proc.) jest wśród samorządowców ze Śląska.
Częstochowa dzięki wydzieleniu — miałaby odzyskać to, co zabrała jej poprzednia reforma, czyli odrębność regionalną. Krzysztof Matyjaszczyk, lewicowy prezydent miasta, nie tylko nie krytykuje pomysłu PiS, ale jest pierwszym politykiem, który chciałby rozliczyć posłów tej partii z tych przedwyborczych obietnic. Zdecydowanie przeciwni są natomiast marszałkowie województw śląskiego, łódzkiego i świętokrzyskiego, których gminy potencjalnie mogły zmienić regionalną „przynależność”.
Bez aglomeracji ani rusz
Aż dziewięciu z dziesięciu prezydentów, wójtów i burmistrzów z woj. pomorskiego jest przeciwnych majstrowaniu przy podziale administracyjnym. Sam Słupsk — czyli obok Koszalina potencjalnie nowa stolica regionu — byłby „za”.
— W obecnym układzie administracyjnym ludność Pomorza Środkowego traktowana jest przedmiotowo i pozostaje bez szans rozwojowych. W przypadku utworzenia nowego województwa znacząco zwiększyłoby się znaczenie tej części kraju. Popieramy sam pomysł, chociaż wstrzymujemysię z ogłoszeniem oficjalnego stanowiska. Chcielibyśmy najpierw poznać szczegóły i sprawdzić, czy byłoby to korzystne dla mieszkańców — mówi Karolina Chałecka ze słupskiego magistratu.
Urzędnicy miejscy wyliczyli, że w przypadku podziału miasto skorzystałoby m.in. na unijnych pieniądzach — magistrat informuje, że „przewidywalny budżet nowego, dedykowanego RPO dla woj. środkowopomorskiego wynosiłby 900 mln EUR”. Eksperci twierdzą jednak, że podziały regionalnych programów operacyjnych nie wchodzą w grę w obecnej perspektywie UE.
— Bruksela się na to nie zgodzi — ucina prof. Eugeniusz Sobczak z Wydziału Administracji i Nauk Społecznych Politechniki Warszawskiej, przeciwnik zmian. — O potencjale regionów decydują centra. Jeśli bez nich stworzymy województwa, będą to rozwojowe „kopciuszki”. A ani Częstochowa, najsłabiej rozwinięta aglomeracja w woj. śląskim, ani Słupsk, ani Koszalin nie mają wystarczającego potencjału. To się nie zmieni poprzez podziały administracyjne — dodaje Eugeniusz Sobczak.