
Według strategów amerykańskiego banku, wydatki na konsumpcję osobistą, tzw. wskaźnik PCE, który jest preferowany jako miara inflacji w analizach Fed, wyhamuje do grudnia 2023 r. do 2,9 proc. z obecnych 5,1 proc.
Jako uzasadnienie dla tej optymistycznej prognozy Goldman Sachs przyjął oczekiwaną dalszą poprawę w łańcuchach dostaw, inflacyjny szczyt w przypadku cen domów, a także spodziewany spadek tempa wzrostu wynagrodzeń.
Ubiegłotygodniowe dane dały promyk nadziei inwestorom i konsumentom wskazując, że w październiku doszło do spadku presji inflacyjnej. W ujęciu miesięcznym zwolniła do 0,4 proc. z 0,6 proc. we wrześniu. Z kolei liczona rok do roku wyhamowała z 8,2 do 7,7 proc.
Tym samym wzrosły szanse, że po czterech z rzędu podwyżkach stóp o 75 punktów bazowych każda, Fed nieco spuści z tonu i kolejne zacieśnienie polityki monetarnej będzie już w nieco niższej skali.
Tymczasem Christopher Waller, jeden z członków Rady Gubernatorów Fed stwierdził jednoznacznie, że jeśli władze monetarne rozważą spowolnienie tempa podwyżek stóp na następnym posiedzeniu, nie powinno to być postrzegane jako „zmiękczenie” zaangażowania w obniżanie inflacji.