Zespół strategów Goldman Sachs, którego szefem jest Robin Brooks, jest przekonany, że Europejski Bank Centralny zdecyduje się na agresywne działania w czwartek. Musi, jeśli chce wyprowadzić euroland ze spirali deflacyjnej i skierować dynamikę cen w kierunku celu inflacyjnego, wynoszącego 2 proc., przekonują.

Ekonomiści Goldman Sachs uważają, że EBC powinien obniżyć stopę depozytową o 10 pkt bazowych i zwiększyć zakupy aktywów o 10 mld EUR miesięcznie. Brooks jest przekonany, że EBC pójdzie dalej, może obniżyć stopę depozytową o 20 pkt lub więcej i przeznaczyć dodatkowe „setki miliardów” euro na zakup aktywów.
Stratedzy Goldman Sachs podtrzymują prognozę, że euro osiągnie parytet z dolarem.
Przed grudniowym posiedzeniem EBC Brooks także przekonywał do gry na spadek notowań euro pomimo iż osłabło ono w listopadzie o 3,5 proc. Okazało się później, że było inaczej. Brooks przyznał się wówczas do "fatalnej pomyłki". Teraz twierdzi, że okoliczności się zmieniły od grudnia. Jeśli EBC chce ożywić inflację musi drastycznie zwiększyć działania stymulacyjne.
- Nie ma wątpliwości, naszym zdaniem, że EBC chce zaskoczyć w tym tygodniu, nie tylko z powodu inflacji, ale również dlatego, że rozczarował w grudniu, nieumyślnie zacieśniając istotnie warunki finansowe – powiedział Brooks.
Jest przekonany, że uporczywie niska dynamika cen w eurolandzie wynika z reform rynków pracy realizowanych w peryferyjnych gospodarkach strefy euro, jak Włochy i Hiszpania. Spowodowały one bowiem spadek wynagrodzeń.
Brooks jest przekonany, że grudniowa decyzja EBC o wstrzymaniu się od działań była skutkiem postawy szefa banku, Mario Draghiego, który nie był skłonny do poszukiwaniu kompromisu z innymi członkami władz EBC. Tym razem osiągnięcie zgody ma być łatwiejsze.
- Wiemy, że to pchnęło wielu z członków Rady Zarządzającej w złą stronę, bo czuli się jakby próbowano ich skierować na inny kurs działania. Tym razem Dragi się nie wychylał, co pozwoli mu stworzyć koalicję i osiągnąć konsensus – powiedział Brooks.