Na konferencji w czerwcu prezes Fedu Ben Bernanke dał rynkom jasny przekaz. Wobec poprawy koniunktury Fed miał powoli wycofywać gigantyczne wsparcie, które zaserwował rynkom i gospodarce. Zmiany miały być oczywiście uzależnione od napływających danych, a że te ostatnio były trochę niejednoznaczne (spadek stopy bezrobocia, ale mniejszy wzrost zatrudnienia), rynek oczekiwał symbolicznego cięcia programu o 10 mld USD i raczej gołębiego tonu. Co jednak najważniejsze, oczekiwano, że program będzie systematycznie ograniczany i w połowie przyszłego roku Fed nie będzie już niczego kupował.
Tak naprawdę nie chodzi o te 10 mld USD, za które Fed nadal będzie kupował obligacje. Gdyby Ben Bernanke powiedział, że wobec niejednoznacznych danych z rynku pracy komitet wstrzymał się z decyzją, ale nadal jest gotów ograniczać program zgodnie z zapowiedziami z czerwca, większe umocnienie dolara nadal byłoby przed nami. Jednak przekaz, który dał Fed, w zasadzie anuluje wszystko, co Ben Bernanke powiedział w czerwcu. O ile wtedy szef Rezerwy Federalnej był spokojny o reakcję rynków, teraz postawił ją w centralnym miejscu. Kilkakrotnie podkreślał, że wzrost rentowności może spowolnić ożywienie gospodarcze. Co to oznacza? Jakikolwiek wzrost oczekiwań na podwyżki stóp i związane z tym umocnienie dolara będzie kontrowane przez Fed brakiem działania. Ben Bernanke mówi inwestorom wprost: wycofajcie się z pozycji na dolarze i na wzrost stóp procentowych.
Skąd ta zmiana? Fundamenty amerykańskiej gospodarki nie zmieniły się istotnie od czerwca, nadal mówimy o umiarkowanym ożywieniu. Faktycznie, ostatnie dwa raporty miesięczne pokazały słabszy wzrost zatrudnienia, ale trudno uwierzyć aby to miało tak diametralny wpływ na Fed. Spróbujmy połączyć to z kosztami obsługi długu, cięciami w wydatkach budżetu i wyborem nowego szefa Fedu. Każdy 1 punkt procentowy wzrostu rentowności oznacza wzrost kosztu obsługi amerykańskiego długu o ponad 150 mld USD. To dwukrotnie więcej niż bolesne cięcia fiskalne, na które prezydent Barack Obama zgodził się niechętnie. Tymczasem rentowność amerykańskich obligacji 5-letnich wzrosła z 0,7 proc. w kwietniu do ponad 1,8 proc. Konsekwencje dalszego wzrostu rentowności dla amerykańskiego budżetu łatwo policzyć, konsekwencje polityczne również można sobie wyobrazić. W tej sytuacji rezygnacja Lawrenca Summersa z ubiegania się o fotel szefa Fedu i sugestie z Białego Domu, że faworytką jest obecna wiceprezes Janet Yellen, o której Bill Gross mówi „gołębia przez G” zdaje się układać w jedną całość.
Być może Ben Bernanke miał w czerwcu wizję rozpoczęcia trudnego procesu, który miałby być kontynuowany przez jego następcę. Demokraci mają jednak inne potrzeby. W polityce z reguły nikt nie martwi się tym, co wydarzy się za kilka lat. Teraz to stwierdzenie dotyczy też amerykańskiej polityki pieniężnej.
PRZEMYSŁAW KWIECIEŃ
główny ekonomista X-Trade Brokers DM