W poniedziałek pisałem, że na rynkach towarowych i walutowych nie widać niepokoju, bo złoto i ropa taniały, a dolar się wzmocnił. We wtorek kierunek był już właściwy. Złoto testowało poziom 400 USD za uncję (i będzie wyżej), cena ropy sięgnęła poziomu sprzed wojny z Irakiem, ale prawdziwym wydarzeniem była przecena dolara. Już dawno nie widziałem amerykańskiej waluty tracącej jednego dnia 1,5 proc. W ten sposób z impetem została przełamana linia szyi 6-letniej formacji odwróconej głowy z ramionami. Wynika z tego, że kurs euro może sięgnąć w długim terminie nawet 1,55 USD.
GPW najsłabsza w Europie: zarządzający tracą głowy