Warszawska giełda, która przyciągnęła najwięcej nowych spółek w Europie w tym roku, stała się cmentarzyskiem dla firm, ponieważ niska płynność ogranicza handel – powiedział Michael Buhl, prezes Wiener Boerse, największego konkurenta GPW.

Od początku roku przy ul. Książącej – na rynku podstawowym i w alternatywnym systemie obrotu (NewConnect) – zadebiutowało 166 firm, więcej niż w całej Europie. Globalnie lepszy wynik zanotowały tylko Chiny. Przeciętna wartość IPO na GPW sięgnęła 18 mln USD, wobec 271 mln USD w Europie Zachodniej – wynika z obliczeń agencji Bloomberg.
- Oferty publiczne, jakie przyciąga GPW, to nie jest kierunek, w którym chcemy iść. Nie ma tu bowiem płynności, a warszawski rynek jest największym cmentarzyskiem spółek we Europie Wschodniej – mówi bez ogródek Michael Buhl.
Prezes Wiener Boerse nie może być jednak zadowolony z pozycji GPW, bo mimo wszystko warszawska giełda dla emitentów z regionu jest celem nr 1. Także dzięki temu wolumen obrotu na GPW wzrósł o 27 proc. w okresie od stycznia do października 2011, wobec 14 proc. spadku wielkości handlu na czterech parkietach, kontrolowanych przez Wiener Boerse – wiedeńskim, praskim, budapeszteńskim i w Ljubljanie.
- Pomimo niepewności w Europie, GPW kontynuuje misję bycia najlepszym miejscem dla firm z Europy Środkowej. Postęp jest widoczny, notujemy stały dopływ emitentów różnej wielkości, w tym także tych, których IPO należą do największych w Europie w ostatnich latach – podkreśla Ludwik Sobolewski, prezes GPW.
Władze giełdy wiedeńskiej oczekują rozpoczęcia notowań zaledwie 4-5 firm w 2012 r. i 2-3 w Pradze.
- Staramy się promować IPO spółek o kapitalizacji nie mniejszej, niż 100 mln EUR – mówi Michael Buhl.
Buhl odniósł się też do fiaska prób Wiener Boerse, która kilka lat temu chciałaprzejąć kontrolny pakiet akcji GPW.
- Przejęcie byłoby zbyt kosztowne – powiedział Michael Buhl.