Grecja nie bankrutuje, inwestor odreagowuje

Kamil Koprowicz
opublikowano: 2011-09-21 00:00

KRYZYS NA RYNKACH

Wczoraj gracze zaczęli dzień od wyprzedaży, kierując się informacjami o obniżonym ratingu Włoch. Po wiadomościach z Grecji i sprawnej sprzedaży bonów w Hiszpanii inwestorzy znowu zaczęli kupować. Analitycy tłumaczyli sytuację czekaniem na ewentualne dobre informacje, które miały nadejść we wtorek i w środę wieczorem.

Włochy nie zaskoczyły

Efekty coraz wyższego zadłużenia Włoch już widać. We wtorek tuż po północy Agencja S&P obniżyła rating dla tego kraju z A+ do A z zachowaniem negatywnej perspektywy. Temat oceny Włoch może jeszcze wrócić. Rating S&P jest obecnie o 3 poziomy niżej od ratingu Moody’s (Aa2) i 2 noty poniżej Fitchowskiego AA-. — Jeśli Grecja dostanie pieniądze w październiku, temat Włoch się wyciszy. Na pewno wróci z większa mocą, jeżeli w strefie euro znów pojawią się zawirowania — pisał w porannym komentarzu Marek Rogalski, analityk DM BOŚ Banku. Według analityków, wiadomości o niższej ocenie Włoch nie mogły zaskoczyć rynku. — Obniżenie ratingu Włoch było tylko kwestią czasu. Inwestorzy mogli się tego spodziewać. Później na rynek dotarły dobre wieści o aukcji hiszpańskich bonów,która przebiegła sprawnie — mówi Ernest Pytlaczyk, główny ekonomista BRE Banku.

Upadek kontrolowany

Jeszcze w poniedziałek do mediów docierały niepokojące informacje z Grecji. Premier Jeorjos Papandreu badał możliwość przeprowadzenia referendum w sprawie opuszczenia strefy euro. Wczoraj rano greckie ministerstwo finansów zdementowało jednak informację o planowanym głosowaniu. Wiadomość była jednym z głównych powodów ożywienia na rynkach. — Wczorajszy wzrost indeksów na świecie był grą pod wieczorne wydarzenia, czyli posiedzenie FOMC i spotkanie władz Grecji z przedstawicielami UE. Odbicia na giełdach można też tłumaczyć reakcją na wiadomość, że Grecja nie rozważa wyjścia ze strefy euro — mówi Łukasz Wróbel, analityk Noble Securities. Coraz częściej pojawiają się informacje o rzeczywistym bankructwie Grecji. Eksperci zaznaczają jednak, że nie nastąpi ono niespodziewanie. — Wariant, w którym Grecja nie otrzyma pomocy z MFW i UE, uważam za mało prawdopodobny. Odbędzie się to jednak po długich negocjacjach. Mało prawdopodobny jest więc brak spłaty zapadających kuponów i obligacji, których wartość nie przekracza 1 mld euro. Nie ma co liczyć, że Grecja zbankrutuje w tym miesiącu — tłumaczy Łukasz Wróbel. Analitycy zwracają uwagę na zmieniające się nastawienie europejskich polityków do problemu Grecji.

— Ważne, że politycy zaczynają schodzić na ziemię i wycofują się stopniowo ze stanowiska, że nie można dopuścić do bankructwa Grecji. Prędzej czy później musi to nastąpić. Pojawiają się więc pytania, jak przeprowadzić Grecję przez kontrolowane bankructwo i jak przygotować na nie inwestorów? — dodaje Łukasz Wróbel.

Euro też odreagowuje

Niepewność inwestorów w poniedziałek i we wtorek była również zauważalna na rynku forex, który chłonął każdą ważną informację ze świata. Eurodolar po spadku w poniedziałek do wartości 1,36 stopniowo zaczął się umacniać wraz z napływem coraz lepszych informacji o Grecji. — Po przerwie weekendowej doszło do znacznie niższego otwarcia, wskazującego zbliżające się problemy z utrzymaniem kursu ponad ostatnim poziomem wsparcia przy 1,35. Tak się jednak nie stało, a kurs eurodolara pozostaje stabilny w okolicach 1,37. Aktualnie notowania euro odzwierciedlają możliwie najgorszy scenariusz rynkowy, a inwestorzy uwzględnili już większość negatywnych informacji — tłumaczy Andrzej Tomczyk, analityk Admiral Markets. Mocnym wahaniom na rynku walut poddała się wczoraj para EUR/PLN. W ciągu kilku godzin porannych kurs zmieniał się w graniach 4,38-4,35 zł. — Wahania na parze EUR/PLN nie są tak duże, jakby się wydawało. Zmiany o 3-4 grosze to norma w ostatnich dniach. Jeszcze w piątek kurs euro oscylował w granicach 4,28 zł. Po kilkunastu godzinach wyszedł ponad 4,38 zł. Niewielkie ruchy przy lokalnym szczycie nie tłumaczyłbym huśtawką nastrojów, ale naturalnym testowaniem oporu przez inwestorów — mówi Łukasz Wróbel.