Mirosław Krutin, prezes KGHM, odkrywa karty
Mieć miedź, projekt energetyczny, wehikuł inwestycyjny i sprzedać Dialog — to plan szefa dolnośląskiego giganta.
Miedź, energetyka jądrowa, telekomunikacja. Czy na takich nogach stanie w przyszłości KGHM? Odpowiedzi na te pytania szuka prezes Mirosław Krutin, która zastrzega, że chce, aby jego strategia była wizją spółki nie tylko za pięć, ale także za 30 lat.
— Dopóki mamy złoża, możemy spać spokojnie, ale za 20- -30 lat zmienią się reguły gry. W naszym przypadku będzie tak jak z płytami analogowymi — nagle się okaże, że przechodzą do lamusa. Musimy być na to gotowi. Mamy ogromne pokłady rudy miedzi — mniej więcej takiej wielkości jak do tej pory firma wydobyła w ciągu kilkudziesięciu lat istnienia. Ale jak dostać się do złoża poniżej 1500 m? Nie mamy technologii wydobywczych. Gdybyśmy je zdobyli, przedłużylibyśmy żywot kopalni o następnych 30 lat. To nasz cel, główne danie strategii. Reszta to przystawki — mówi Mirosław Krutin.
Zdziwienie prezesa
Jego zdaniem, są szanse powodzenia tej misji, a szukanie technologii nie jest przecież kosztochłonne. W odróżnieniu od takich inwestycji, jak plan stworzenia dużego projektu energetycznego z Polską Miedzią w roli głównej. Prezes KGHM nie mówi o szczegółach, ale szacuje, że mowa o kilku miliardach złotych.
— Jesteśmy jedną z niewielu firm, które mogą sobie pozwolić na tak duże inwestycje kapitałowe. Takim zdiagnozowanym obszarem jest energetyka. Dziś nasze bezpieczeństwo w przyszłości opiera się na tym, aby szybko zainwestować pieniądze. Decyzje dotyczące takich inwestycji musiały zapaść w ciągu dwóch lat. Ja chcę to zrobić — mówi szef Polskiej Miedzi.
Prezes dziwi się, że załodze jeży się włos na głowie na myśl o stworzeniu towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Jego zdaniem, taka forma dałaby możliwość uporządkowania grupy kapitałowej (przy tym zastrzega, że firmy powiązane technologicznie będą nadal przyłączone do KGHM). Spółki zależne mają duży potencjał, ale zdaniem prezesa, w obecnej formule wiele dobrych projektów trafia na półkę i obrasta kurzem.
— Niechęć związków zawodowych do wprowadzenia spó-łek do TFI wynika z niepowodzenia Dolnośląskiej Spółki Inwestycyjnej. A przecież to może być potężny wehikuł biznesowy i propracowniczy. To ma sens — przekonuje szef KGHM.
Dialog tak, Ecoren nie
Mirosław Krutin daje przy okazji odpowiedź, jaka będzie przyszłość ważnych spółek zależnych. Promowana przez poprzedni zarząd wizja KGHM Ecoren jako firmy giełdowej nie leży obecnemu zarządowi. Ta spółka realizuje dziś jeden poważny projekt — produkcję renu. Zdaniem prezesa KGHM, będzie można mówić o planach giełdowego debiutu, jeśli okaże się, że spółka ma kilkanaście projektów i potrzebuje dużego kapitału. Co innego Dialog. To dziś — zdaniem zarządu — jedyna spółka w grupie, która ma szanse na upublicznienie.
— Mamy jasne plany wobec tej firmy. Docelowo chcemy wyjść z Dialogu i odzyskać zainwestowany kapitał. Pod koniec trzeciego kwartału prezesi telekomu przedstawią nam nową strategię i będzie ona uwzględniała nasze priorytety wobec tej spółki. Docelowo upublicznienie Dialogu jest dobrą drogą, ale najpierw musi nastąpić poprawa efektywności biznesu. Jeśli debiut na giełdzie, to nie wcześniej niż za rok — uważa prezes.
Niekończąca się opowieść
Dziś firma chce szybko ruszyć z dwoma dużymi projektami, które prezes żartobliwie nazywa „neverending story” — transport koncentratu (250 mln zł) i budowa pieca zawiesinowego w hucie miedzi Głogów (1,6 mld zł). Prezes zapewnia, że decyzje o ich rozpoczęciu zapadną jeszcze w tym roku. W firmie toczy się też dyskusja o konsolidacji hut i kopalń, krytykowana przez wszystkie związki zawodowe. Optymalizacja kosztów to priorytet dla zarządu.
— Jedna huta i kopalnia, rozumiane jako spójne zarządzanie górnictwem i hutnictwem, to dobre rozwiązanie. Dziś w każdym oddziale są inne systemy zarządzania, premiowania, eksploatacji złóż. Musimy obniżać koszty działalności, ale dla górników i hutników absolutnie nic się nie zmieni. Będziemy musieli nawet zwiększyć zatrudnienie — zapewnia Mirosław Krutin.
Dziś jednak górnicy na wieść o takich zmianach straszą nawet protetem pod ziemią.
— Przedstawiamy projekty, które, naszym zdaniem, są racjonalne. Jeśli ktoś przeciwstawia się temu, ja jako menedżer tego nie rozumiem — odpowiada prezes koncernu.
Okiem eksperta
Artur Iwański
analityk Erste Securities Polska
Wszystko dobrze, tylko…
Szukanie nowych technologii — tak, dywersyfikacja — tak, ale przydałoby się zdecydowanie więcej konkretów. Jestem przekonany, że inwestorzy czekają, aż zarząd określi jasno plany gotówkowe, politykę dywidendową oraz metody radzenia sobie z rosnącymi kosztami i zmniejszającą się produkcją. Być może długoletnia strategia da na to odpowiedź, ale dla mnie to za mało. Inwestorzy liczą, że w strategii nowego zarządu wczytają się w to, co będzie się dziać w firmie w najbliższych dwóch-trzech latach. Dziś w zapowiedziach prezesa z pewnością tego im brakuje.