O 11,21 proc., do 41,28 zł wzrósł w piątek na zamknięciu warszawskiej giełdy kurs Grupy Azoty. Ostatni raz papiery chemicznego koncernu kosztowały tyle w połowie sierpnia 2019 r.
Ten skok notowań Grupa Azoty zawdzięcza rządowi, a dokładniej ogłoszeniu przez premiera Mateusza Morawieckiego tzw. tarczy antyputinowskiej. Jednym z jej elementów mają być – związane z wysokimi cenami nawozów - dopłaty dla rolników. Kwota przypadająca na każdy hektar użytków rolnych sięgnie 500 zł, za na każdy hektar łąk i pastwisk - 250 zł.
Grube miliardy na nawozy
– Jeśli się zużywa na hektar około jednej trzeciej tony nawozów, to oznacza, że rekompensata na jedną tonę nawozu sięgnie 1,5 tys. zł - wyliczał wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.
Jego resort przeznaczy na program dopłat do nawozów 3,9 mld zł. Pomoc ma być wypłacana od momentu, gdy Komisja Europejska ogłosi, że takie dopłaty są zgodne z zasadami wspólnego rynku.
– Myślę, że w obliczu wojny na Ukrainie i ekonomicznych skutków tego konfliktu takie dopłaty są uzasadnione i nie powinno być większego kłopotu z ich zaakceptowaniem w Brukseli – ocenia Michał Kozak, analityk DM Trigon.

Program dotyczy nawozów kupionych między wrześniem 2021 r. a połową maja tego roku.
Większe apetyty rolników
- Rekompensata w wysokości 1,5 tys. zł do 1 tony nawozu to znacząca kwota, która może istotnie wpłynąć na siłę nabywczą rolników. W styczniu-lutym, czyli jeszcze przed agresją Rosji na Ukrainę, średnia cena nawozów w benchmarkach europejskich wynosiła około 2,7 tys. zł za 1 tonę. Przyjęta przez rząd rekompensata da więc producentom, w tym spółkom z Grupy Azoty, spore pole do podniesienia cen i nadążania za rynkowym benchmarkiem – mówi Michał Kozak.
Dlatego też spodziewa się w marcu i w kwietniu podwyżek w różnych kategoriach nawozów
- Oczekiwaliśmy pewnej inicjatywy rządu, bo o tym, że w Polsce pojawi się w tym sezonie poważny problem związany z rosnącymi cenami nawozów mówiło się już kilka miesięcy temu, zanim jeszcze realna stała się wojna na Ukrainie. 9 marca, opisując plan uniezależnienia się UE od dostaw gazu z Rosji, pisaliśmy również, że Grupa Azoty może być beneficjentem rozszerzenia liczby sektorów, które będą mogły otrzymać wsparcie z tytułu wzrostu kosztów energii – mówi Michał Kozak.
Zwraca jednocześnie uwagę na to, że mimo istotnego wzrostu cen gazu, w ciągu ostatnich dwóch tygodni kurs spółki zachowywał się względnie dobrze. Wytłumaczeniem może być to, że inwestorzy oczekiwali sporego popytu na nawozy.
Główny beneficjent
- Sytuacja Grupy Azoty jeszcze przed ogłoszeniem rządowego programu była dobra, co wynika przede wszystkim z ogłoszonych niedawno przez spółkę, w ślad za jej największymi konkurentami, nowych wyższych cen nawozów - podziela tę opinię Krystian Brymora, dyrektor wydziału analiz w DM BDM.
Także Jakub Szkopek, analityk z Erste Securities, jest zdania, że ogłoszone przez rząd dopłaty dodatkowo skłonią polskich rolników do zakupu nawozów.
- Dlatego Grupa Azoty jest z pewnością największym beneficjantem tzw. tarczy antyputinowskiej – uważa Jakub Szkopek.
W jego ocenie ogłoszone przez rząd dopłaty dodatkowo skłonią polskich rolników do zakupu nawozów.
- Obecne budżety gospodarstw rolnych w Polsce są na jednym z najwyższych poziomów w ostatniej dekadzie. Wpływ na to mają m.in. rekordowe ceny zbóż oraz przeliczone po bardzo korzystnym kursie z końcówki zeszłego roku bezpośrednie unijne dopłaty – mówi Jakub Szkopek.
Zażegnane ryzyko
Krystian Brymora zauważa, że w przypadku Grupy Azoty można dziś mówić o dwóch najpoważniejszych czynnikach ryzyka.
– Jednym jest znaczące zmniejszenie lub wręcz odcięcie dostaw gazu z Rosji. Wprawdzie w ostatnich dniach poziom dostaw nieco się skurczył, ale wciąż jest znacznie wyższy, niż był przed wybuchem wojny. Na razie więc to ryzyko się nie materializuje. Drugim ryzykiem jest to, że wobec wzrostu cen nawozów rolnicy ograniczą zakupy. Wydaje się, że tzw. tarcza antyputinowska ograniczyła w znacznym stopniu perspektywę realizacji takiego scenariusza – podsumowuje dyrektor z DM BDM.