Gruzja nie przyjmuje nowych cen gazu od Gazpromu

(Tadeusz Stasiuk)
opublikowano: 2006-11-08 14:32

Premier Gruzji Zurab Nogaideli potępił na posiedzeniu rządu propozycję rosyjskiego koncernu Gazprom ponad dwukrotnej podwyżki cen gazu.

Premier Gruzji Zurab Nogaideli potępił w środę na posiedzeniu rządu propozycję rosyjskiego koncernu Gazprom ponad dwukrotnej podwyżki cen gazu, nazywając ją "politycznym szantażem, przed którym Tbilisi się nie ugnie".

Poinformował też, że Gruzja będzie poszukiwać alternatywnych dostawców energii.

Z kolei minister energetyki Nikoloz Gilauri zapytany przez dziennikarzy o możliwość przekazania Gazpromowi, w zamian za niższe ceny gazu, części gruzińskiej infrastruktury energetycznej, odpowiedział - "nigdy".

Gazprom poinformował w miniony czwartek, że od przyszłego roku podnosi cenę gazu dla Gruzji ze 110 dolarów do 230 dolarów za 1000 metrów sześciennych.

Tbilisi uważa, że Moskwa używa gazu jako politycznego narzędzia, aby ukarać Gruzję za prozachodnią politykę. Z kolei Gazprom twierdzi, że podwyżka cen ma charakter ściśle rynkowy.

Opozycja gruzińska skrytykowała stanowisko premiera, grożąc mu dymisją, jeśli nie dojdzie do ugody z Gazpromem i dostawy gazu zostaną wstrzymane.

Dawid Berdzeniszwili, przywódca opozycyjnej frakcji parlamentarnej Front Demokratyczny, powiedział, że negatywne stanowisko Nogaidelego wobec nowych cen spowoduje, że ci Gruzini, którzy "nie zmarzli w ubiegłym roku, zmarzną w tym roku".

We wtorek wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew zagroził, że odetnie dostawy gazu do Gruzji, o ile nie zostanie podpisane nowe porozumienie na 2007 rok z wyższymi cenami. Zasugerował również, że Gruzja mogłaby otrzymywać tańszy gaz, gdyby zaoferowała Gazpromowi część swoich energetycznych aktywów. Nie sprecyzował jakie konkretnie aktywa ma na myśli.

Według obserwatorów chodzi m.in. o gazociąg, który dostarcza rosyjski gaz do Armenii. (DI, PAP)