
W wywiadzie dla CNBC, czołowy przedstawiciel władz monetarnych strefy euro powiedział, że EBC musi jednoznacznie przekonać rynek, że jest w stanie „panować” nad inflacją, a podejmowane działania muszą ugruntowywać to przekonanie.
Głównym ryzykiem spirali płacowo-cenowej jest przekonanie, że wiarygodność banku centralnego nie jest wystarczająco silna – stwierdził Guindos.
Dlatego deklarujemy z pełną świadomością, że zrobimy wszystko co konieczne, aby obniżyć inflację do poziomu, który uważamy za stabilny dla cen, czyli obszar około 2 proc. – wyjaśnił decydent.
Inflacja w strefie euro wzrosłą w październiku do 10,7 proc. co jest najwyższą wartości w historii bloku monetarnego. Tymczasem po ostatniej podwyżce, główna stopa procentowa EBC wzrosła do 1,5 proc., co z kolei jest najwyższym pułapem od 2009 r.
Guindos przyznał, że praktycznie nie jest możliwe określenie docelowego, szczytowego pułapu dla stawek rynkowych w obecnym cyklu zacieśnienia polityki monetarnej. EBC musi na tyle rozważanie działać, by nie doprowadzić do nadmiernego schłodzenia gospodarek, mając na uwadze, że stoją one w obliczu recesji.
Oficjel podkreślił, że trudności z prognozowaniem są wynikiem „nieobliczalności” świata, czynników, których nie da się do końca przewidzieć przypominając choćby pandemię koronawirusa czy rosyjską inwazję na Ukrainę, która doprowadziła do drastycznego wzrostu cen surowców i kolejnych problemów z łańcuchami dostaw.
Odnosząc się do kwestii związanych z zacieśnianiem ilościowym, Guindos stwierdził, że jest to bardzo wrażliwa sprawa, wymagająca bardzo ostrożnego podejścia.
Musi być częścią procesu normalizacji polityki pieniężnej, ale przy ogromnych niewiadomych zarówno związanych z otoczeniem, jak i konsekwencjami QT, wymaga bardzo dogłębnych analiz i dobrego przygotowania, ocenił wiceprezes EBC.